Mayhem - "De Mysteriis Dom Sathanas" (1994)

O "De Mysteris..." napisano już naprawdę wiele...chyba nawet zbyt wiele! W każdym razie, żaden to tam kult na wyrost czy przesada ze strony ortodoksów, po prostu, porcja ciekawej, zajebiście ekstremalnej i niesamowicie klimatycznej muzy! Tak się pięknie składa, że jest to jak dla mnie album kompletny i idealny w black metalowych standardach, który bez problemu mógłby wylądować w jakiejś mojej topce black metalu jeśli czymś takim bym się tu na blogu zajmował. No, ale, że się czymś takim nie zajmuję, to zostawiam ocenę i spadam.

Komentarze

  1. Rozumiem że to taka recka na 1 kwietnia. A poważnie to dobry jest ten album, ale znam dużo bardziej kompletne i idealne, jeśli chodzi o stary black metal. Dla mnie szczytem surowego blacku będzie A Blaze In The Northern Sky, ale wyżej od Mayhema też stawiam At The Heart Of The Winter, Vikingligr Veldi, Anthems To The Welkin At Dusk czy Nemesis Divinę. Nie mówiąc już o pramatce gatunku czyli Under The Sign Of The Black Mark Bathory. Pierwszy Mayhem, stare Burzumy czy Bergtatt i Nattens Madrigal Ulvera to najbardziej przereklamowane pozycje w historii black metalu. Podobnie jak Transilvanian Hunger czy Panzerfaust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mayhem jest jaki jest, ale jak na przereklamowany album, to ten wyjątkowo mocno mi "siedzi". Tak po prostu. A co do "A Blaze In The Northern Sky" tu się zgadzam, ten też jest mega, chyba moje top1 blacku, choć muszę sobie przypomnieć jak zniósł próbę czasu ten krążek. Natomiast aż takich zachwytów nie czaje co do "Anthems..." Emperora, muza niby lepsza niż na "In The Nightside Eclipse", dużo tam fajnych niuansów i ogólnie czuć olbrzymi progress w stosunku do jedynki, a całościowo - jak dla mnie - ten krążek wypada słabiej od debiutu przez koszmarnie nieczytelne brzmienie. Wiem, że to black, ale tutaj taki sound przy tak rozbudowanej muzie totalnie się nie sprawdza. Ze starymi Burzumami, Ulverami, "Transilvanian Hunger" oraz "Panzerfaust" zgoda, sporo szumu na wyrost.

      Usuń
  2. Oj niezłe herezje tu lecą chłopaki :D ja osobiście wyżej od DMDS stawiam "Under a Funeral Moon", "Hvis Lyset Tar Oss/Filosofem" czy z nieco innej beczki (ale tej samej sceny) "Rebel Extravaganza", co nie zmienia faktu, że to album kompletny i na czele z powyższymi definiujący, o co w tym gatunku chodzi. Porażająco intensywny, emanujący po prostu czystym ZŁEM - kwintesencja tego zawiera się w finałowym, tytułowym utworze. Później klasyczny norweski black stał się parodią samego siebie (dzisiaj moim zdaniem prym wiodą kapele takie jak Cultes des Ghoules czy Malokarpatan, bo wiedzą, że w tym graniu nie chodzi tylko o kanonadę blastów, nieustanne tremolo i monotonne skrzeczenie) , ale tu mamy do czynienia ze szczytem tej konwencji.

    Że stare Burzumy przereklamowane? Jeśli masz na myśli debiut czy dwójkę, to mogę się w ostateczności zgodzić, bo to jeszcze konglomeraty zajebistych riffów niż prawdziwie magiczna atmosfera kolejnych krążków - zresztą wyżej od nich stawiam przezajebisty "Belus" który jest niedocenianą perłą. Ale już postawienie - bardzo fajnego! - "At the Heart of Winter" ponad DMDS zakrawa moim zdaniem na jakiś nieudany żart :D to taka przyjemna, milusia płyta, ale gdzie Rzym, a gdzie Krym? Jedyny Immortal, który może konkurować pod względem oddania esencji black metalu z DMDS to "Pure Holocaust", który wprost dewastuje swoim mroźnym brzmieniem niczym smaląca po twarzy nawałnica.

    Wiadomo, że wszystko kwestia gustu, bo jak już wspomniałem i ja wolę Darkthrone czy Burzum. Nawet debiut Emperor to ta sama liga. Ale to "At the Heart of Winter" mnie zabolało mocno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma chyba inny swój ideał blacku ;p

      Osobiście, Immortalów późniejszych płyt na pewno bym nie postawił na równi z "De Mysteriis..." czy "A Blaze In The Northern Sky", ale..."Rebel Extravaganza" również. Oczywiście to spoko płyta i na pewno nie taka zła jak niektórzy próbują jej to zarzucić, ale nie jest też na tyle zajebista co chociażby "Nemesis Divina". Burzumy owszem mają swoją magię, i tutaj nie zamierzam się spierać, ale Mayhem miał jednak coś ponad to. No i był także bardziej "nieprzewidywalny" w porównaniu do projektu Varga (patrz: ekstrawagancja "Grand Declaration..." hehe). A z "ligowością" debiutu Emperora się zgadzam, o której mówisz. "In The Nightside Eclipse" nadal ma w sobie to "coś", dzięki czemu chce się wracać do tej płyty.

      Usuń
    2. Rebel Extravaganza nie został przeze mnie wymieniony podobnie jak Fas Ite... Deathspell Omegi, bo chciałem się skupić na klasycznym, tradycyjnym blacku z początku lat 90-ych a nie na gatunku w ogóle. Tym niemniej obie te nowoczesne i bardzo współczesne płyty są świetne i także przebijają DMDS. Co do Burzum to o ile Hvis Lyset... bardzo lubię to już kultu Filosefem nigdy nie rozumiałem, przecież tu nudy i męczenie buły jest w większości. W tym przypadku wielu naśladowców Burzum jak choćby ukraiński Drudkh tworzy dużo lepszą muzykę od pierwowzoru. To że liderem Burzum jest nie do końca zdrowy psychicznie morderca nie jest jeszcze wystarczające do sklasyfikowania jego płyt jako genialnych. At the Heart... jest owszem bardzo melodyjnie, ale czy takie przystępne - no nie wiem. Na pewno zawiera jedne z najlepszych riffów w gatunku - jedynie na płytach Darkthrone są lepsze. Nad Pure Holocaust się zastanawiałem bo bardzo lubię ten album, ale jednak widzę tam zbyt dużo inspiracji A Blaze... Dartkthrone by to wrzucić do topu płyt blackowych w historii.

      Usuń
    3. "At the Heart of Winter" to właśnie "De Mysteriis..." Immortala
      "Rebel Extravaganza" to taki "Grand Declaration..." Satyricona

      Usuń
    4. ...a "Grand Declaration..." to taki "Grin" Mayhema

      Usuń
  3. Cóż, dla mnie Rebel to jedna z najlepszych płyt w historii bm w ogóle. Totalny chłód, mechaniczna precyzja i nienawiść do wszystkiego co ludzkie. Oni mieli wtedy dość spierdolenia, jakie zapanowało na ówczesnej scenie bm i to widać. Dla mnie utwory takie jak "Filthgrinder", "Supersonic Journey" czy "Scorn Torrent" (z jedną z najbardziej intensywnych końcówek w historii metalu w ogóle) to ścisła czołówka gatunku. Pierwsze Satyricony mają swój urok, ale bywają momentami wieśniackie i nieporadne; tutaj jest czysta potęga riffu i niesamowita intensywność. Do tego masa gości, co zaowocowało mnogością pomysłów, sam Satyr i Frost też byli na szczycie jeśli chodzi o kreatywność. Urban black metal jak się patrzy. W ogóle dziwi mnie popularność (świetnego) debiutu Thorns przy jednoczesnym niedocenianiu RE. Przecież te albumy łączy bardzo dużo, zresztą Satyr nagrywał wokale na dzieło Snorre'a, on zaś dołożył sporo riffów do RE.

    Drudkh to najlepszy zespół inspirujący się Burzum (obok Paysage d'Hiver) i pierwsze cztery płyty są genialne, zgoda. Co do Filosofem to mam zupełnie inny stosunek do tego albumu (na pewno jeden z najważniejszych w życiu), ja w tych pozornie monotonnych kompozycjach dostrzegam ogromną głębię, a to jak bardzo hipnotyczną i nie z tego świata atmosferę osiągnął tam Varg jest niesamowite. Osobowość czy przeszłość twórcy jest dla mnie bez znaczenia, bo potrafię oddzielić artystę od jego twórczości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mayhem - De Mysteriis Dom Sathanas jest do słuchania ale bez wokalu Attii,ma 50 lat i ten album nigdy do mnie nie przemówił bo wokal jest totalnym syfem na nim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak nagrywał miał 50 lat? Zresztą co to ma do rzeczy?

    OdpowiedzUsuń
  6. Atilla zrobił ten album,bez niego to byłaby kolejna wrzeszczalnia o satanach a tak to jest o satanach ale mie wrzeszczalnia tylko finezyjnie duszony albo dławiący się Dave Mustaine :D
    i to jest wyjątkowość a nie proste riffy,kultowe bo basista zabił gitarzystę i spalił oborę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Otóż to Mayhem z Mustainem, zresztą Dave jest najlepszym wokalistą thrash metalu, a Burzum,Varg Vikernes to porządny gościu,nie żaden pozerski lewak

    OdpowiedzUsuń
  8. Głównym problemem DE MYSTERIIS DOM SATHANAS jest fakt, że wyszedł dopiero w 1994. Dlatego Darkthrone czy Burzum są ze swymi debiutami bardziej kultowi. Cokolwiek to znaczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. 30 lat jak wyrwano chwasta

    OdpowiedzUsuń
  10. Wypierdziana muzyczka dla plebsu

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty