Morbid Angel - "Domination" (1995)

Wysokiej formy Morbidków ciąg dalszy, a zarazem delikatne odejście od wcześniejszej formuły. Nowa jakość u Aniołków A.D. 1995 (choć to trochę wyolbrzymienie) sprowadzała się przede wszystkim do wpuszczenia do poprzednich patentów powietrza, dużo większego nacisku na melodie oraz wprowadzenia całkiem udanych wolniejszych temp. Trzeba też od razu zaznaczyć, że spośród wszystkich longów Morbid Angel z tzw. pierwszego okresu kapeli zanim David Vincent rozstał się z grupą na 8 lat, "Domination" robi najmniejsze wrażenie i nie jest aż tak porywającym materiałem jak poprzednie dokonania Treya i spółki. Naturalnie, poziom ich muzyki nadal pozostał cholernie wysoki (na co wskazuje chociażby ilość hitów, z "Where The Slime Live" na czele), tyle, że...mnie bardziej odpowiadał rozwój jakiego dokonali na następnym krążku (tj. tego ekstremalnego).

Cywilizowanie muzyki to, jak już zdążyłem zaznaczyć, rzecz przeze mnie średnio lubiana, ale w przypadku Morbid Angel broni się to i tak bardzo dobrze. Nowości na "Domination" to przede wszystkim wspomniane wolniejsze, bardziej walcowate partie ("Where The Slime Live", "Caesar's Palace"), większa melodyjność ("Eyes To See, Ears To Hear", "Nothing But Fear") czy silniej zaakcentowany tu i ówdzie klimacik ("Hatework", "Inquistion (Burn With Me)"). Zmianie uległo też brzmienie na bardziej "brudne", choć to akurat spory atut na tle licznej melodyjności. Swoje jeszcze dołożył tutaj nowy wówczas w kapeli Erik Rutan, dość utalentowany gitarzysta (wcześniej z Ripping Corpse), który przyniósł trochę co nieco innych pomysłów i solówek (mocno melodyjnych). 

Bez zmian pozostała za to ilość hitów, ponieważ tych na "Domination" również znalazło się dość dużo. Do wcześniejszej wyliczanki warto dodać takie kawałki jak: "Dominate", "Dawn Of The Angry" oraz "This Means War", choć i te z nawiasów mogłyby ponownie się tu pojawić. Okej, nie przedłużając już bardziej, średnio porywają na "Domination" przerywniki (niby tylko dwa, ale dosyć nudnawe) i końcówka na czele z wspomnianymi "Caesar's Palace" oraz "Inquistion (Burn With Me)", które rzecz jasna słabe nie są, lecz odstają nieco poziomem od hitów pokroju "Where The Slime Live" czy "Nothing But Fear". Większych zastrzeżeń brak, plusów znalazło się znacznie więcej, także jak na coś "innego" Morbidki wybroniły się wyśmienicie. Dodam tylko, że "Domination" to ostatnie sensowne dzieło z Davidem Vincentem w składzie.

Ocena: 8,5/10

[English version]

The high form of Morbid Angel is a continuation, and at the same time a gentle departure from the previous formula. New quality at the Angels A.D. 1995 (although it's a bit of an exaggeration) boiled down mainly to letting clearance into previous patents, much more emphasis on melodies and introducing quite successful slower tempos. In the band's first period before David Vincent split from the group for 8 years, "Domination" is the least impressive and not as thrilling material as Trey & Co. did their previous cds. Naturally, the level of their music still remained high (as evidenced by the number of hits, with brilliant "Where The Slime Live"), but...I was more comfortable with the development they made on the next album (ie. the extreme one). 

Civilizing music is, as I have already pointed out, something I like moderately, but in the case of Morbid Angel it defends itself very well. The novelties on "Domination" are mainly the aforementioned slower, more cylindrical parts ("Where The Slime Live", "Caesar's Palace"), greater melodiousness ("Eyes To See, Ears To Hear", "Nothing But Fear") or stronger accentuated here and there atmosphere ("Hatework", "Inquistion (Burn With Me)"). The sound has also changed to a more "dirty" one, although this is a big advantage against the background of numerous melodiousness. Erik Rutan, a quite talented guitarist (formerly with Ripping Corpse), who brought some slightly different ideas and solos (very melodic), also added his own here. 

The number of hits remained unchanged, as there were also quite a lot of hits on "Domination". It's worth adding to the previous counting songs such as: "Dominate", "Dawn Of The Angry" and "This Means War", although these from brackets could also appear here again. Okay, not extending it any more, on average they take intros on "Domination" (if only two, but quite boring) and the ending with the mentioned "Caesar's Palace" and "Inquistion (Burn With Me)", which, of course, are not weak, but they are slightly different from hits like "Where The Slime Live" or "Nothing But Fear". There were no major reservations, there were many more pluses, also for something "different" the Morbid Angel performed very well. Let me just add that "Domination" is the last sensible work with David Vincent in the line-up.

Rating: 8,5/10

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty