Hypocrisy - "Penetralia" (1992)
Do miana spektakularnych debiutów...z pewnością nie należy debiut Hypocrisy! Pytanie tylko czy to coś złego. Moim zdaniem nie! Osobiście uważam, że bez owego przełomu i geniuszu (na to jeszcze przyjdzie czas) zespół Petera Tägtrena wypadał przy swoich wydawniczych początkach na tyle okazale, że ich muzyka miała to coś, dzięki czemu potrafiła ona zatrzymać na dłużej - no i przede wszystkim nie brak było w niej pasji z prawdziwego zdarzenia. "Penetralia" pokazała bowiem, że nawet nie wychodząc ponad ramy standardowego death metalu (w stylu bardziej po amerykańsku), całość może zabrzmieć po swojemu, i to pomimo prostych środków.
Okej, najpierw należałoby uściślić na czym polega tu wspomniane "po swojemu". Zdążyłem już zaznaczyć, że "Penetralia" to przede wszystkim death metal mogący się luźno kojarzyć z wczesnymi pełniakami Morbid Angel czy Malevolent Creation, aczkolwiek to, co dość wyraźnie odróżnia Hypocrisy od tamtej stylistyki (czy raczej sprawia, że kapela nie brzmi 1:1 jak inni) tyczy się dużo prostszego riffowania, innych wokali (bo z przewagą niskiego growlu) oraz okazjonalnych, klawiszowych wstawek dodających tajemniczego klimatu, bardziej kojarzącego się ze szwedzkim death metalem (sic!). Tylko tyle i jak widać bez jakichkolwiek szaleństw, z tym że w zupełności wystarcza to, by uchwycić jako taki własny zamysł Tägtrena i spółki na granie death metalu. Proste riffy mają swój urok, dawka brutalności jest dość przyzwoita, undergroundowy klimat wciąga, a w formie wabików "Penetralia" może pochwalić się ciekawymi solówkami Petera oraz podbijającym ogólną brutalność wokalem Massego Broberga - niby niewiele, ale w tym wydaniu większe atrakcje wydają się być zbędne. Na potwierdzenie zarzucę "To Escape Is To Die", "God Is A...", "Take The Throne" czy "Nightmare" jako te najlepsze i najlepiej reprezentatywne dla całości.
Wnioski z tego proste. "Penetralia" to dopiero przedsmak Hypocrisy i początek kształtowania ich stylu, choć wykonany na dobrym poziomie i oparty o porządne inspiracje. Jak na tamte lata wprawdzie niektóre, inne kapele osiągały dużo bardziej druzgocące efekty (co widać po objętości tego tekstu i omawiania w niej samej w sobie muzyki), aleee "Penetralia" tak po prostu świetnie się słucha i wciąga na dłużej. O takich rzeczach nieczęsto przecież się mówi w przypadku mało spektakularnych płyt...
Ocena: 8/10
[English version]
Hypocrisy's debut album is definitely...not one of the spectacular debuts! The only question is whether it's anything wrong. In my opinion no! Personally, I think that without this breakthrough and genius (the time will come for that), Peter Tägtren's band was so impressive at their beginnings that their music had this "something", referring to which it was able to keep listeners for longer - and most of all, there was real passion in it. "Penetralia" showed that even without going beyond the standards of death metal (in more American style), the whole music can sound its own way, despite the simple measures.
Okay, first I should clarify what is mentioned "in its own way". I have already noted that "Penetralia" is primarily death metal that can be loosely associated with the early full-lengths of Morbid Angel or Malevolent Creation, although what quite clearly distinguishes Hypocrisy from that style (or rather makes the band not sound 1:1 like others) refers to much simpler riffing, other vocals (with a predominance of low growl) and occasional, keyboard inserts adding a mysterious atmosphere, more associated with Swedish death metal (sic!). Only this and, as you can see, without any madness, but it's enough to get to know as such the own idea of Tägtren and the company for playing death metal. Simple riffs have their charm, the dose of brutality is quite decent, the atmosphere is captivating, and in the terms of rarities, "Penetralia" can boast interesting solos by Peter and Masse Broberg's vocals that conquer the overall brutality - not much, but in this edition bigger attractions seem to be unnecessary. As confirmation, I will mention "To Escape Is To Die", "God Is A...", "Take The Throne" or "Nightmare" as the best and best representative of the whole.
The conclusions are simple. "Penetralia" is just a foretaste of Hypocrisy and the beginning of their style, although made at a good level and based on decent inspiration. As for those years, although some, other bands achieved much more devastating effects (as can be seen from the volume of this text and the discussion of the music in it), but "Penetralia" is just so great to listen to and take longer. After all, such things are not often discussed in the case of not very spectacular albums...
Rating: 8/10
Cieszy fakt że wziąłeś na tapetę ten zespół, który chyba jakoś specjalnie nie jest ceniony i powszechnie znany wśród fanów gatunku. Czeka Cię kolejna dłuższa podróż, ale chyba niestety bez ciekawych zwrotów akcji i konkretnych punktów zaczepienia bo Tangren jakoś specjalnie nie szalał przez lata.
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś nie dziwi, że zespół nie jest powszechnie aż tak ceniony. Na początku z Brobergiem grali fajnie, ale niezbyt oryginalnie, znacznie później za bardzo poszli w stronę melodyjnego pitolenia (zwłaszcza na tych ostatnich). Nie jest to rzecz jasna zła kapela, bo jednak ich płyty różnią się od siebie i mi się generalnie dosyć podobają te ich albumy, ale no patrząc na konkurencję, to jednak jest trochę ciekawszych kapel od Hypocrisy. I z tym akurat większość się pewnie zgodzi.
Usuń