Vektor - "Black Future" (2009)

Tych nowocześniejszych thrasherów nie trzeba jakoś specjalnie przedstawiać. W kontekście następców takich zacnych załóg jak Coroner, Voivod, Mekong Delta, Watchtower itp. nazwa Vektor bowiem dość szybko wskoczyła do ligi ww. zespołów. Otóż...zaledwie gdy ekipa Davida DiSanto wydała swój debiutancki "Black Future"! Nie było w tym jednak przesady, pierwszy krążek Vektor faktycznie dość ciekawie tchnął życia do trochę wówczas przebrzmiałego progresywnego grania thrashu i pokazał, że generalnie w metalowej muzyce nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa.

"Black Future" jest świetnym przykładem, że wraz z technicznym szpanerstwem i odhumanizowaną progresją, paradoksalnie, da się stworzyć zmyślne i czepliwe, thrash metalowe utwory. Dobre inspiracje to jedno, ale przełożenie tego na swoje i dodanie paru nieoczywistych rozwiązań to kolejne, dla wielu często nieosiągalne wyzwanie. Na szczęście, sztuka ta Amerykanom z Vektor wyszła tu wprost doskonale. Poza klasycznym thrashowaniem i nieprzesadnie szybkimi galopadami charakterystycznymi dla tego nurtu, na "Black Future" znalazło się sporo miejsca na techniczne oraz progresywne łamańce nasuwające skojarzenia z Coroner czy Voivod. Poza tym nie brak też blastowania (bardziej na deathowo), blackowych tremolo, bardzo wysokiego skrzeko-pisku (coś jakby skrzyżować ze sobą takie persony jak Mille Petrozza, Chuck Schuldiner, Tom Araya czy...nawet Dani Filth!) oraz odjechanego, futurystycznego klimatu. No a wszystkie te nieoczywistości zespolono w bardzo czadowe i dynamicznie brzmiące kompozycje. Bez zbędnego udziwniania!

Całość "Black Future", pomimo że sięga aż 68-iu minut, słucha się od początku do końca z tak samo wielkim zafascynowaniem. Zasługa w tym przede wszystkim hiciarskich i pędzących przed siebie kawałków w typie "Oblivion", "Asteroid" czy "Hunger For Violence", ale również kapitalnie rozbudowanych i najmocniej przesiąkniętych klimatami post-apo "Accelrating Universe", "Forests Of Legend", "Destroying The Cosmos" czy "Dark Nebula". Jest w nich ogrom pomysłów, sporo sensownego grzania, bajeczna technika, zakręcona sekcja, ultra-wysoki wokal czy wspomniany, znakomity klimat s-f. Tak więc wszystko to, co ukazuje grupę Davida DiSanto jako muzyków świetnie czerpiących z klasyków, a jednocześnie mających zamysł na siebie i potrafiących tworzyć kompozycje na najwyższym poziomie.

Ocena: 10/10

[English version]

These more modern thrashers need no special introduction. In the context of the successors of such noble bands as Coroner, Voivod, Mekong Delta, Watchtower, etc., the name of Vektor quickly jumped into the league of the above-mentioned. Well...only when the band of David DiSanto released their debut "Black Future"! However, it was not an exaggeration, the first album by Vektor actually breathed life into a slightly outdated progressive thrash metal in a rather interesting way and showed that generally in metal music the last word had not been said yet. 

"Black Future" is a great example that along with technical flashiness and dehumanized progression, paradoxically, it's possible to create clever and clingy, thrash metal songs. Good inspiration is one thing, but taking it into their own and adding a few non-obvious solutions is another, often unattainable challenge for many. Fortunately, this play for the Americans from Vektor came out perfectly here. In addition to the classic thrashing and not too fast galloping characteristic of this trend, "Black Future" has a lot of space for technical and progressive twists reminiscent of Coroner or Voivod. In addition, there is also blasting (more death-like), black metal tremolos, very high screeching (something like crossing such characters as Mille Petrozza, Chuck Schuldiner, Tom Araya or...even Dani Filth!) and crazy, futuristic climate. Well, all these non-obviousities have been combined into very cool and dynamic-sounding compositions. Without unnecessary frills! 

The whole "Black Future", despite the fact that it reaches 68 minutes, is listened to from beginning to end with the same great fascination. The credit for, catchy and rushing songs like "Oblivion", "Asteroid" or "Hunger For Violence", but also the excellently developed and most strongly saturated with post-apo climates "Accelrating Universe", "Forests Of Legend""Destroying The Cosmos" or "Dark Nebula". They have a lot of ideas, a lot of sensible thrashing madness, fabulous technique, twisted section, ultra-high vocals or the aforementioned, excellent s-f atmosphere. So everything that shows David DiSanto's group as musicians who take great inspiration from the classics, and at the same time have an idea for themselves and are able to create compositions at the highest level.

Rating: 10/10

Komentarze

  1. Dlaczego do tej pory nie było żadnych recenzji o najlepszej ekipie świata metalu czyli CANNIBAL CORPSE!!!! Ja się pytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lol. a Vektor mimo inspiracji Voivod kompletnie niepodobni

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty