Meshuggah - "Contradictions Collapse" (1991)
Ci porąbani Szwedzi mieli zaskakująco dziwny start względem tego, z czego (później) zasłynęli. Najpierw małe zamieszanie z nazwami, z czego oczywiście najsilniej przetrwała owa Meshuggah, potem formowanie się składu oraz tworzenie materiału. No i...w zasadzie nic z tego dziwacznego czy nietypowego! Jak jednak wiadomo, pozory lubią mylić - że tak zarzucę takim banałem dla zachowania równowagi. Otóż, to co nagrali na swoim debiutanckim "Contradictions Collapse" Fredrik Thordendal, Jens Kidman, Peter Nordin oraz Tomas Haake już w chwili premiery wykraczało ponad zwyczajną klasyfikację.
Co ciekawe, na etapie debiutu granie Meshuggah miało niewiele wspólnego z djentem, który później przyniósł im światową sławę. W 1991 roku styl tej szwedzkiej ekipy można było bowiem określić jako techniczny thrash metal z dużą dawką progresji oraz...groove metalu! Z tego względu, po prostu, musiała wyjść im unikalna mikstura stylów czy generalnie coś mniej pospolitego. Tak też się stało. "Contradictions..." bowiem obfity jest w wykraczanie poza typowe schematy. Obok charakterystycznego piłowania po thrashowemu lub okazjonalnych, skocznych groove'iastych elementów pojawia się tu więc sporo matematycznej rytmiki, pokręconych solówek i rozbudowanych motywów z kręgu progresywnego metalu. Najlepszymi przykładami tej mieszanki są tu zdecydowanie "Choirs Of Devastation", "Abnegating Cecity", "Errorneous Manipulation" (tutaj wyjątkowo głupawy tekst), "Cadaverous Mastication" (bonusowy, ale bardzo fajny), "Qualms Of Reality" czy "Paralyzing Ignorance" - czyli niemało. Ciekawie wypada też kwestia wokali Jensa, którego śpiew przypomina bardziej wrzaskliwego Jamesa Hetfielda (zdarzają się też mówione i skandowane; melodyjniejsze już z kolei dużo dużo rzadziej). Na minus? Osobiście, średnio mi tu leżą bardziej crossoverowe patenty (nie ma tego dużo, ale trochę rozbijają spójność krążka) i długość krążka (trwa blisko godziny; odchudzenie o 10 minut raczej by mu nie zaszkodziło). Poza tymi szczegółami, całość "Contradictions..." prezentuje się naprawdę interesująco.
Początek tejże grupy z Umeå, choć odmienny od tego co będzie potem, to ciekawa gratka z perspektywy dziwacznych misz-maszów w metalowej muzyce. "Contradictions Collapse" nie jest może tak dobry jak następne albumy, aczkolwiek i na nim znalazła się masa solidnego grania oraz - co najważniejsze - dużo nietuzinkowych rozwiązań. Skusić się mogą nawet przeciwnicy djentowania.
Ocena: 7,5/10
[English version]
These crazy Swedes had a surprisingly weird start to what they (later) became famous for. First, a small confusion with the names, of which, of course, Meshuggah endured the most, then the formation of the line-up and recording the music. And...actually, nothing weird or unusual about it! However, as you know, appearances can be deceptive - such a cliché to keep the balance of the review. Well, Fredrik Thordendal, Jens Kidman, Peter Nordin and Tomas Haake recorded on their debut "Contradictions Collapse" music that exceeded the usual classification.
Interestingly, at the debut stage, Meshuggah's style had little to do with the djent, which later brought them worldwide fame. In 1991, the style of this Swedish band could be described as technical thrash metal with a large dose of progression and...groove metal! For this reason, they simply had to come up with a unique mixture of styles or something less common in general. It also happened. "Contradictions..." is abundant in going beyond typical patterns. In addition to the characteristic thrash metal sawing or occasional, lively groovy elements, there is a lot of mathematical rhythm, twisted solos and elaborate progressive motifs. The best examples of this mix are definitely "Choirs Of Devastation", "Abnegating Cecity", "Errorneous Manipulation" (an extremely stupid text here), "Cadaverous Mastication" (bonus track but very nice), "Qualms Of Reality" or "Paralyzing Ignorance" - which is a lot. The issue of Jens's vocals is also interesting, as his singing resembles the more screaming James Hetfield (there are also spoken and group ones; more melodic, in turn, much less often). On the downside? Personally, these more crossover patents (not much, but they break the coherence of the disc a bit) and the length of the disc (it lasts nearly an hour; cutting 10 minutes would rather not hurt it). Apart from these details, the whole of "Contradictions..." looks really interesting.
The beginning of Meshuggah, although different from what will be next, is an interesting treat from the perspective of bizarre mish-mash in metal music. "Contradictions Collapse" is not as good as the next albums, although it also had a lot of solid sound and - most importantly - a lot of extraordinary solutions. Even opponents of djent style may be tempted.
Rating: 7,5/10
Dobra recka. Jak to kiedyś określił Kidman, Contradiction to mixtura AJFA wiadomo kogo, jak i przekrój płyt Among , State, Persistence - ANTHRAX, zwłaszcza czuc to w lekko blaszanym bmieniu gitar jak i charakterystycznemu zadziornemu tłumieniu strun. Plus oczywiście nieparzyste podzialy i jazdy poza normę na bebnach. Dla mnie mixtura zajebista w czasie kiedy album wyszedł, miażdzył produkcją, pomyslami i ten metaliczny bass. A wiadomo od Epki NONE z 1994 Meshuggah zaczął budować tylko i wyłącznie swój styl, początek tego hehe djentu. Ogólnie uwielbiam, jestem fanem bezkrytycznym odnośnie Meshuggah, także obiektywizmu u mnie nie ma kompletnie.
OdpowiedzUsuńjak się podobała nowa płyta? ja powiem, że byłem zadowolony
UsuńZaspoileruję, że też większość od nich lubię, tak do Obzen. Ostatnie jeszcze nadrabiam
UsuńNa nowej dostałem to, czego od nich oczekuje.
UsuńI tym optymistycznym akcentem można zakończyć łańcuch odpowiedzi
Usuń