Atramentus - "Stygian" (2020)

Korzenie kanadyjskiego Atramentus sięgają 2012 roku, ale nim cokolwiek od tej ekipy trafiło do łask (czyli właśnie omawiany debiut), musiało upłynąć 8 długich lat. Nie powinno to specjalnie dziwić biorąc pod uwagę, z czyjej inicjatywy ów projekt powstał. Toć za całym tym przedsięwzięciem stoi nie kto inny jak Phil Tougas - człowiek-cyborg hurtowo komponujący olbrzymie ilości technicznej muzyki. I co najciekawsze, w przypadku Atramentus sprawa prezentuje się...inaczej, bo jeszcze bardziej na korzyść omawianego projektu! Otóż, podobnie jak recenzowany wcześniej Chthe'ilist, również i tutaj Phil z resztą swoich kolegów (którzy zasilili skład w kolejnych latach) postanowili zapuścić się w dość nieoczywiste - dla siebie - klimaty, odległe od wyrafinowanej techniki i zadziwiania ilością dźwięków na minutę. Wydając owy "Stygian", ci Kanadyjczycy bowiem niezwykle intrygująco zagłębili się w funeral doom metalowe brzmienia, mogące się kojarzyć z takimi monolitami jak Evoken, Skepticism oraz Thergothon.

Całość debiutu Atramentus składa się z zaledwie trzech części (utworów), choć ich czas potrafi przybierać tu kolosalne rozmiary (za wyjątkiem przerywnika "II: In Ageless Slumber"), ponieważ nawet do ponad 20 minut. Muzyka jest więc niezwykle powolna i ociężała, aczkolwiek to co szczególnie sprawia jak świetny i unikalny jest to materiał, tyczy się kapitalnych umiejętności kompozytorskich Phila i spółki, gdzie mimo bardzo długiego czasu trwania tych utworów, szybko idzie załapać poszczególne struktury oraz ich rozmieszczenie (przez co nie da się tu pogubić). Drugą, równie istotną kwestią, jest oczywiście klimat, który nadaje całości wisielczo-zimowego posmaku. Słowem: nastrój z okładki raz dwa można poczuć w muzyce. Dalej, świetnie sprawdza się tutaj dość często serwowany patent z oszczędnymi gitarami (zwłaszcza gdy wejdą one na czysto i sobie wybrzmiewają), rozbudowane klawisze (od atmosferycznych plam poprzez postukiwanie pianina), wszelkiej maści wokale (od growli po czyste, a nawet demiliczowanie - z ostatnim odsyłam do "III: Perennial Voyage"), a także bardzo soczyście brzmiąca produkcja. W zasadzie, tylko wspomniany, paradoksalnie najkrótszy "II: In Ageless Slumber" pozwala na "Stygian" niepotrzebnie odpłynąć myślami. W końcu, jak na tego typu nieśpieszną muzykę, tak długie utwory bez dark ambientowego plumkania mogłyby uwydatnić niewesoły nastrój jeszcze bardziej dosadnie. Nawet jeśli...już i tak jest bardzo dosadnie!

Spośród premier z 2020 roku w nurcie funeral doom metalowego grania, "Stygian" to jedna z najciekawszych pozycji do przesłuchania. Atramentus wydając swój debiut okazał się być bowiem wzorcowym przykładem, jak czerpać ze swoich największych inspiracji, a przy tym, w jaki sposób pokazać swój indywidualny zamysł na taką muzykę. Efekt powala, bo o ciekawy funeral doom metal w końcu nie jest powszechnie łatwo.

Ocena: 9/10


[English version]

The roots of the Canadian Atramentus date back to 2012, but it took 8 long years before anything from this band released. This should not come as a surprise, considering whose initiative this project was created. After all, behind the whole project is none other than Phil Tougas - a human-cyborg composing huge amounts of technical music. And what's most interesting, in the case of Atramentus, the situation is...different, because it's even more beneficial! Well, just like the previously reviewed Chthe'ilist, also here Phil with the rest of his bandmates (who joined the band in the following years) decided to venture into quite unobvious - for themselves - climates, far from sophisticated technical death metal or showing how to play sounds per minute. By releasing "Stygian", these Canadians delved into the funeral doom metal sounds in an extremely intriguing way, which could be associated with such monoliths as Evoken, Skepticism and Thergothon.

The entire debut of Atramentus consists of only three parts (songs), although their time can be enormous here (the only exception is the five-minute long "II: In Ageless Slumber"), because even up to over 20 minutes. So the music is extremely slow and ponderous, but what makes this material so great and unique, is the great composing skills of Phil and the rest of the band, where despite the very long duration of these songs, it's easy to catch the individual structures and their placement (which you can't get lost here). The second, equally important issue, is, of course, the atmosphere that gives the whole grim-winter mood. Shortly: the atmosphere from the cover can be felt in the music. Further, the quite often served patent with frugal guitars works great here (especially with cleans and reverberate), extended keyboards (from atmospheric patterns through the gloomy piano parts), all kinds of vocals (from growls to clean, and even Demilich-like - with the last one I refer to "III: Perennial Voyage"), as well as a very fleshy-sounding production. In fact, only the aforementioned, paradoxically shortest "II: In Ageless Slumber" lets "Stygian" to unnecessarily drift away in thoughts. After all, as for this type of unhurried music, such long tracks without dark ambient parts could emphasize the atmosphere even more bluntly. Even if... it's already very blunt!

Among the premieres from 2020 in the funeral doom metal genre, "Stygian" is one of the most interesting cds you can listen to. By releasing their debut, Atramentus turned out to be a model example of how to compose from your greatest inspirations, and at the same time how to show your individual idea for such music. The effect knocks down, because interesting funeral doom metal is not common after all.

Rating: 9/10

Komentarze

Popularne posty