Sutrah - "Dunes" (2017)
W poszukiwaniu brzmień lykatheo-podobnych zapraszam do skosztowania Sutrah, projektu panów Laurenta Bellemare'a, Alexa Bao, Claude'a Leduca oraz - sesyjnie - Kévina Paradisa, którzy postanowili te orientalne brzmienia połączyć z tymi - jakkolwiek by to krzywdząco nie zabrzmiało - dużo bardziej współczesnymi. No a skoro rzekło się zaprosić do sprawdzenia czegoś nowoczesnego (czyli w domyśle mniej pociągającego od staroci), to coś już musi być na rzeczy. Wszak nie jest tajemnicą, że znaczną część obecnego, technicznego death metalu można by bez żalu spuścić w kiblu i nikt nie poczułby większej różnicy, gdyby co najmniej połowa z tych kapel dała sobie spokój z graniem - na tyle jest to przeprodukowane i przesiąknięte rutyną. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda jednak z owym "Dunes", który ukazał, że taki styl można zrobić ze smakiem i bez przesadzania w którąkolwiek ze stron.
Debiutancki album Sutrah zatem bardzo sprawnie celuje w klimaty bliskie Lykathea Aflame, choć do tego poletka równie znakomicie dorzuca patenty mogące się kojarzyć z nieco pominiętymi kanadyjskimi mistrzami progresywno-technicznych szaleństw z Augury. Z tego względu, "Dunes" może poszczycić się bardzo sensownym przemyceniem bliskowschodniej melodyki, atmosfery i licznych nawiązań do tamtejszego instrumentarium (jak np. w "Akrasia" oraz "Induration"), a także rozsądkiem w technicznym wywijaniu, czego najlepszym przykładem są partie bezprogowego basu Alexa - niekiedy kombinującego bardziej od gitar, innym razem grającego subtelnie i dopełniającego ogólne uduchowienie krążka. Powstał więc album, przy którym ekstrema miesza się z bardzo pogodnymi (?) klimatami, dużą dawką progresji i egzotyczną melodyką. Rezultat? Kawał wyjątkowej, wielowątkowej i wciągającej muzyki. Wystarczy chociażby nadmienić o "The Plunge" (urzeka ciepłą atmosferą już od samego początku), "Effervesce" (z wesołym riffowaniem a la Lykathea), "Babel" (z monumentalnym zakończeniem po przemowie) czy "Stargazer" (ten dużo wolniejszy, ale za to znacznie bardziej...skoczniejszy!), choć jak to bywa przy tego typu zjawiskowych albumach, polecić należałoby całość, bo absolutnie każdy kawałek tu wymiata. Nawet sterylna produkcja nie odrzuca i nie odbiera mocy tej muzyce.
"Dunes" jest więc świetnym przytykiem w kierunku wszystkich tych, którzy spisują metal na straty, jakoby nic już oryginalnego w gatunku nie mogło powstać. Debiutancki album Sutrah bowiem wyśmienicie pokazał odwrotność do tej wydumanej teorii: że można grać techniczny death metal nowocześnie w oparciu o nietypowy, orientalny klimat i bez kombinowania za wszelką cenę. Największy niefart, że zespół wydał to własnym sumptem. Przypuszczam, że przy sensownym wydawcy, ci Kanadyjczycy mieliby naprawdę duże szanse narobić szumu na scenie.
Ocena: 9,5/10
[English version]
In search of Lykathea-like sounds, I invite you to try Sutrah, a project of Laurent Bellemare, Alex Bao, Claude Leduc and - in session - Kévin Paradis, who decided to combine these oriental sounds with those - however harmful it may sound - much more contemporary. Well, since you found to check something modern (i.e. less attractive than the old classics), then something's up. After all, it's no secret that a significant part of the current, technical death metal could be flushed down without regret, and no one would feel much difference if at least half of these bands split-up - it's so overproduced and soaked with routine. However, the situation is completely different with the "Dunes", which showed that such a style can be done with taste and without exaggerating in either direction.
The debut album of Sutrah, therefore, very efficiently focuses at climates close to Lykathea Aflame, although these themes are equally well added by patents that may be associated with the slightly overlooked Canadian masters of progressive and technical death metal from Augury. For this reason, "Dunes" can boast of a very sensible smuggling of Middle Eastern melodies, atmosphere and numerous references to their local instruments (as in "Akrasia" and "Induration"), as well as common sense in technical twisting, the best example of which are parts of fretless Alex's bass - sometimes combining more than guitars, other times playing subtly and completing the overall spirituality of the album. So an album was created where extremes are mixed with very cheerful (?) climates, a large dose of progression and exotic melodies. Result? A piece of unique, multithreaded and addictive music. It's enough to mention "The Plunge" (it captivates with a warm atmosphere from the very beginning), "Effervesce" (with cheerful riffing a la Lykathea), "Babel" (with a monumental ending after the speech fragment) or "Stargazer" (the much slower, but much more...catchy!), although as it happens with this type of phenomenal albums, the whole cd should be recommended, because absolutely every track here rocks. Even sterile production does not reject and does not take away the power of this music.
"Dunes" is therefore a great allusion to all those who write off metal music as if nothing original in the genre could be created. The debut album of Sutrah brilliantly showed the opposite of this fanciful theory: that you can play technical death metal in a modern way based on an unusual, oriental atmosphere and without any combination at all costs. The biggest misfortune that the band self-published it. I suppose with a reasonable label, these Canadians would have a really good chance of making a splash on the scene.
Rating: 9,5/10
Komentarze
Prześlij komentarz