Phobophilic - "Enveloping Absurdity" (2022)

Gdy w kontekście debiutującej kapeli padają porównania m.in. do Demilich czy Adramelech recęzent mojego pokroju z miejsca musi się takim wydawnictwem zainteresować. Pochodzący z północnej Dakoty Phobophilic to właśnie jeden z tych młodszych zespołów, które celuje w tego typu podziemne i - jednocześnie - kombinujące brzmienia. A początek tych Amerykanów datuje się na 2016 rok, gdy to Christian Alm (bas), Vincent Tweten (perkusja), Josh Poer (gitara) i Aaron Dudgeon (gitara/wokale) zakładają kapelę, wydają pierwsze demówki, ep i split, a po 6 latach od założenia grupy, w 2022 roku wkraczają na salony undergroundu wraz ze swoim debiutanckim albumem "Enveloping Absurdity". Czyli muzyką, która ukazuje, że w Phobophilic tkwi olbrzymi potencjał na więcej.

W zasadzie, granie na "Enveloping Absurdity" można określić czymś pomiędzy rytmicznym gruzowaniem a zwiewną progresją i technicznymi odchyłami. Brzmi to wszystko naprawdę ciekawie, bo i produkcyjnie jest pełen wypas: czytelnie, z ciężarem i świetnie eksponując technikę muzyków. "Enveloping..." to płyta mocno czerpiąca z łamańców "Nespithe", gdzie to właśnie riffy przesądzają o ogólnej wyjątkowości i charakterze tych kompozycji. Weźmy za przykład "Enantiodromia", "The Illusion Of Self", "Those Which Stare Back" czy "Nauseating Despair", w których aż sączy się gitarowa ekwilibrystyka Anttiego Bomana i - mimo wszystko - czepliwy rytm tych wszystkich zawijasów. No właśnie, grupa też z tym nie przesadza, jest miejsce na blastowanie, mielenie a la "Planetary Clairvoyance", kojarzące się z Incantation zwolnienia czy przestrzenne fragmenty nasuwające ekipę Paula Riedla - generalnie, ze smakiem, mimo że mogli sobie odpuścić to ostatnie. Niestety, i tak największą bolączką "Enveloping...", najmocniej odbierające chęć do jego regularnego słuchania, są wokale. Jednowymiarowe, spłaszczające niebanalność muzyki i zwyczajnie pozbawione urozmaiceń. U niektórych to nie przeszkadza (żeby nie szukać daleko, znów - Tomb Mold), w tym zaś przypadku, dużo lepiej byłoby, gdyby Aaron dorzucił więcej tych ekspresyjnych lub przetworzonych przez efekty. Być może wtedy dałoby się nad "Enveloping..." przysiąść nieco dłużej, bo sam w sobie album wypada całkiem równo, nawet pomimo wstrzelonej od czapy łagodnej miniaturki "Individuation" (lekko puszcza oczko do "Planet Caravan" wiadomo kogo).

Wnioski nasuwają się więc same. "Enveloping Absurdity" to dość obiecująca porcja muzyki w duchu takich mieszających aktów jak Demilich, Adramelech czy Blood Incantation, choć jeszcze dość nieoszlifowana i bez wykraczania ponad ten kanon. Na tym etapie Phobophilic po prostu jawią się jako solidni kontynuatorzy a nie rewolucjoniści. Dziwi to wszystko o tyle, że na to drugie jak najbardziej było tu miejsce.

Ocena: 6,5/10


[English version]

When in the context of a debuting band a.o. there are comparisons to Demilich or Adramelech, a reviewer of my kind must immediately be interested in such a release. Phobophilic is one of those younger bands that focuses for this type of underground and - at the same time - combining sounds. And the beginning of these Americans dates back to 2016, when Christian Alm (bass), Vincent Tweten (drums), Josh Poer (guitar) and Aaron Dudgeon (guitar/vocals) start a band, release their first demos, ep and split, and after 6 years after the group was founded, in 2022 they hit with their debut album "Enveloping Absurdity". The debut album that shows that there is a huge potential for more in Phobophilic.

In fact, death metal on "Enveloping Absurdity" can be described as something between rhythmic cadaverous sound and airy progression and technical deviations. It all sounds really interesting, well even the production is great: legible, with heaviness and excellently exposing the technique of the musicians. "Enveloping..." is an album that is inspired by "Nespithe" technique, where the riffs determine the overall uniqueness and character of these compositions. Take for example "Enantiodromia", "The Illusion Of Self", "Those Which Stare Back" or "Nauseating Despair", in which Antti Boman's guitar skills and - despite everything - the clingy rhythm of all these squiggles fits together. Well, the group does not exaggerate with it either, there is place for blasting, grinding a la "Planetary Clairvoyance", slow-downs associated with Incantation or spatial fragments suggesting Paul Riedl's band - generally, with taste, although they could have given up on the latter. Unfortunately, the biggest problem with "Enveloping...", which takes away the desire to listen to it regularly, are the vocals. One-dimensional, flattening the originality of music and simply devoid of variety. In some bands it does not irritate (not to look far, again - Tomb Mold), but in this case, it would be much better if Aaron threw in more expressive vocals or these processed by effects. Perhaps then it would be possible to sit down on "Enveloping..." a bit longer, because the album itself is quite consistent, even despite the light, not necessary introduction "Individuation" (slightly alludes to "Planet Caravan" of the well-known band).

So the conclusions are obvious. "Enveloping Absurdity" is quite a promising portion of music in the spirit of such mixing acts as Demilich, Adramelech or Blood Incantation, although still quite unpolished and without going beyond this canon. At this stage, Phobophilic simply appear as solid followers, not revolutionaries. Afterall, it was quite surprising, because there was a place for the latter here.

Rating: 6,5/10

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty