Brutality - "Screams Of Anguish" (1993)

Spowite obecnie niemałą warstwą kurzu Brutality to jedna z najbardziej przeoczonych amerykańskich hord, której debiut śmiało można by umiejscowić tuż obok najbardziej ikonicznych dokonań tuzów w typie Morbid Angel, Deicide, Death czy Nocturnus. Można by, gdyby moment debiutu nie przypadł im na 1993 rok i w późniejszych latach zespół nie borykał się z tak wieloma przerwami w działalności - w przeciwieństwie do powyższych. W każdym razie, amerykańskie Brutality już na swoim wczesnym etapie wstrzelił się do pierwszej ligi death metalu. Jeff Acres (bas/wokal), Scott Reigel (wokal), Don Gates (gitara), Jay Fernandez (gitara) oraz Jim Coker (perkusja) bowiem na swoim debiutanckim longplayu "Screams Of Anguish" stworzyli absolutne monstrum - materiał, z którego geniusz wylewa się hektolitrami.

Dlatego też, na pierwszy rzut oka (ucha), nazwa Brutality może jawić się jako...nieco krzywdząca! Otóż, to co się wyprawia na "Screams Of Anguish" wykracza poza zwyczajną percepcję grania ekstremy. Bo choć death metal w wykonaniu tej piątki Amerykańców nie stroni od brutalności (sic!), a młodzieńczy wigor bucha z niego na każdym kroku, to jest on przy tym mocno zakręcony, odważnie melodyjny (ale w żadnym wypadku nieprzesłodzony), pełen gitarowej wirtuozerii (z olbrzymią dawką technicznych i chwytających za serducho solówek), obfity w masywne zwolnienia, ma wciągający klimat, nienawistne, głębokie wokale (mocno w typie wczesnego Glena Bentona) i świetnie brzmi. Ba, "Screams..." przez swoją wielowymiarowość zadowoli zarówno poszukujących w ekstremie olbrzymiej wyziewności, jak i wysokiego poziomu instrumentalnego oraz zaskakujących zwrotów akcji. O wielkości debiutu Brutality najlepiej powinny świadczyć takie strzały jak "These Walls Shall Be Your Grave", "Cries Of The Forsaken", "Spawned Illusion" czy "Crushed", ale tak naprawdę należałoby tutaj - z miejsca - wspomnieć o całej trackliście - każdy z utworów na "Screams..." zasługuje na miano jednakowo genialnego i ultra-pomysłowego. Nawet delikatne, niemetalowe miniaturki pod postacią "Sympathy" oraz "Spirit World" nie zaburzają odbioru całości - dodają one pewnego wytchnienia i znakomicie się sprawdzają jako cisza przed burzą przed kolejnymi ciosami. Na koniec, równie godny polecenia jest tu singlowy "Sadistic", pojawiający się na niektórych wydaniach "Screams..." jako bonus track. Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ w niczym on nie odstaje od głównej zawartości krążka, doskonale ukazując jak huraganowy i potężny był styl Brutality.

Mimo więc odrobinę późnego debiutu podczas boomu na death metal, Amerykanom z Brutality udało się nagrać totalny majstersztyk w tym gatunku. "Screams Of Anguish" bowiem idealnie pokazał jak nabuzowana, pełna brutalności (sic! x2), klimatyczna i odpowiednio wyważona pod względem techniki oraz melodii jest to muzyka. Ideał death metalu!

Ocena: 10/10


[English version]

Currently shrouded in a considerable interest, Brutality is one of the most overlooked American hordes, whose debut could easily be placed right next to the most iconic albums such as Morbid Angel, Deicide, Death or Nocturnus. It would be possible if the moment of their debut did not fall on 1993 and in later years the band did not struggle with so many breaks in activity. Anyway, American Brutality reached the pinnacle of death metal at its early times. Jeff Acres (bass/vocals), Scott Reigel (vocals), Don Gates (guitars), Jay Fernandez (guitars) and Jim Coker (drums) on their debut longplay "Screams Of Anguish" created an absolute monster - the material from which the hectoliters of genius spill out all the time.

Therefore, at first listening, the band name of Brutality may appear as...a bit hurtful! Well, what is happening on "Screams Of Anguish" goes beyond the usual perception of extreme music. Because although death metal performed by these five Americans does not come away from brutality (sic!), and youthful vigor emanates from it at every step, it's also very technical, boldly melodic (but not over-sugared), full of guitar virtuosity (with a huge dose of technical and dreamy solos), full of massive slow-downs, has an addictive atmosphere, hateful, deep vocals (strongly in the early Glen Benton type) and sounds great. In fact, "Screams...", by its multidimensionality, will satisfy both those looking for extreme heaviness, as well as high instrumental level and surprising plot twists. The greatness of Brutality's debut should be best described by such songs as "These Walls Shall Be Your Grave", "Cries Of The Forsaken", "Spawned Illusion" or "Crushed", but in fact it would be nonsense, because it would be worth mentioning the entire tracklist - each of the tracks on "Screams..." deserves to be called equally brilliant and ultra-inventive. Even delicate, non-metal miniatures in the form of "Sympathy" and "Spirit World" do not disturb the reception of the whole album - they add some respite and work great as a calm before the storm before the next great tracks. Finally, the single "Sadistic", appearing on some releases of "Screams..." as a bonus track, is also worth recommending. I mention it, because it does not stand out from the main content of the album, perfectly showing how hurricaneous and powerful Brutality's style was.

So despite a slightly late debut during the death metal boom, the Americans from Brutality recorded a total masterpiece in this genre. "Screams Of Anguish" perfectly showed how full of brutality (sic! x2), atmospheric and properly balanced in terms of technique and melody this music is. In short - death metal ideal!

Rating: 10/10

Komentarze

  1. Wspaniały zespół !!! Młode szczawiki słuchać a nie behemoty i inne wejdery

    OdpowiedzUsuń
  2. hellalujah :::
    Ileż ta Tampa wypluła genialnych zespołów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty