Testament - "The Legacy" (1987)
Testament to jedna z bardziej znanych thrash metalowych załóg na globie, która jednak debiutowała nieco później niż Metallica, Megadeth, Slayer i Anthrax. To poniekąd z miejsca zepchnęło ją z możliwości rozszerzenia słynnej, wielkiej czwórki (sztucznego pojęcia wymyślonego przez prasę), a tym samym zyskania tak kolosalnych sukcesów co pierwsza trójka z wymienionych (znów, wina mediów). Poniekąd, bo nie przeszkodziło im to w wykrystalizowaniu własnego stylu oraz utrzymania wyraźnie lepszej formy od tamtych gigantów pod koniec XX w. Tymczasem, na samym początku, historia Testament mogła sugerować coś troszkę innego. Po ukazaniu się dema z 1985 roku (jeszcze pod nazwą Legacy oraz z Mike'iem Ronchettem i Stevem Souzą w składzie) i debiutu pt. - nomen omen - "The Legacy" mogło się wydawać, że Testament to jedna z tych kapel, która - po prostu - wypłynęła na fali popularności thrash metalowego młócenia ze względu na modę nie zaś oryginalność.
Nic podobnego! Choć byłoby kardynalnym pominięcie na "The Legacy" bardzo istotnych wpływów Metalliki czy Slayera, to jednak kwintet w osobach Chucka Billy'ego (wokal), Erica Petersona (gitara), Alexa Skolnicka (druga gitara), Grega Christiana (bas) i Louiego Clemente'a (perkusja) już na etapie swojego debiutanckiego longplaya dokonał starań, by ich muzyka nie sprawiała wrażenia na siłę polepionej z cudzych patentów czy skrojonej pod aktualnie panujące trendy. Wiadomo, na tamten czas (i ówczesne ambicje) pewnych barier ekipie Petersona nie udało się obejść, bo co rusz przewijają się silne odniesienia do melodyki w typie "Ride The Lightning" oraz zadziornego łupania a la "Show No Mercy", aczkolwiek nie na tyle, by nie dało się tu dostrzec własnego zamysłu na takie granie. Przede wszystkim, robi wrażenie na "The Legacy" niesamowita czepliwość riffów i ich dość zaawansowany stopień techniczny, wymiatanie Skolnicka (znacznie lepsze od Kirka Hammetta czy Jeffa Hannemana), wysokie i z okazjonalnymi falsetami wokale Chucka Billy'ego (z nieco hetfieldowskim zaciąganiem) i niezwykła łatwość dorzucania melodii do ogólnego gnania przed siebie. Z tego powodu od takich tytułów jak "Raging Waters", "Apocalyptic City", "Burnt Offerings", "Over The Wall", "Alone In The Dark" (ultra-hit!) czy "Do Or Die" nie idzie się w ogóle uwolnić - z miejsca potrafią się one wryć w pamięć. Fajne jest też brzmienie, które pomimo sporej surowizny i podziemnego soundu, dodaje całości uroku i nie przytępia żywiołowości wszystkich instrumentów.
Mimo więc stosunkowo późnego debiutu, Testament już na etapie wydawania swojego pierwszego longplaya pokazał, że nie jest zwyczajnym kontynuatorem patentów Metalliki i Slayera, a grupą, która w 1987 roku udanie przechwyciła ich thrash metalowe standardy i przetworzyła je przez osobny feeling. Raptem rok później było jednak jeszcze lepiej - zespół pokazał swoje ja i w kolejnych latach wyraźnie rozszerzał swój styl.
Ocena: 8,5/10
[English version]
Testament is one of the most famous thrash metal bands in the world, which, however, debuted a bit later than Metallica, Megadeth, Slayer and Anthrax. This kind of pushed them out of the way of expanding the famous Big Four (an artificial term created by the press), and thus gaining such colossal successes as the first three of them (again, the fault of the press). Well, it did not prevent them from crystallizing their own style and qualitatively surpassing those giants at the end of the 20th century and maintaining a clearly better form. Meanwhile, at the very beginning, the story of Testament might have suggested something quite different. After the release of the demo from 1985 (but under the name of Legacy and with Mike Ronchett and Steve Souza in the line-up) and the debut album entitled - no pun intended - "The Legacy" might have seemed that Testament was one of those bands that - simply - emerged on the wave of popularity of thrash metal music because of fashion, not originality.
Nothing could be more wrong! Although it would be a cardinal omission on "The Legacy" of the very significant influences of Metallica and Slayer, the quintet of Chuck Billy (vocals), Eric Peterson (guitar), Alex Skolnick (second guitar), Greg Christian (bass) and Louie Clemente (drums) already at the times of their debut longplay made efforts to ensure that their music did not give the impression of being polished with someone else's patents. It's known that at this point (and the ambitions of that time) some barriers were not overcome by the Peterson's band, because there are strong references to melodics like "Ride The Lightning" and thrashing in the type of "Show No Mercy", although not to such an extent that it's impossible to hear their own idea for this style of thrash metal. First of all, "The Legacy" impresses with the incredible catchiness of the riffs and their quite advanced technical degree, Skolnick's guitar talent (much better than Kirk Hammett and Jeff Hanneman), Chuck Billy's high-pitched vocals with occasional falsettos (yet without the characteristic low singing or growls) and the extraordinary ease of adding melodies to the general thrash metal fast paces. For this reason, such titles as "Raging Waters", "Apocalyptic City", "Burnt Offerings", "Over The Wall", "Alone In The Dark" (ultra-hit!) or "Do Or Die" are extremely catchy in a good way - they are instantly remembered. The production is also cool, which, despite a lot of rawness and underground sound, adds lovely attractiveness to the whole album and does not erase the spontaneity of all instruments.
So, despite a relatively late debut, Testament showed that they are not an ordinary follower of Metallica and Slayer's ideas, but a group that successfully intercepted their thrash metal standards and processed them through a separate feeling. Only a year later, however, it was even better - the band showed its self and in the following years clearly expanded their style.
Rating: 8,5/10
Nigdy ich nie lubiłem
OdpowiedzUsuńJo tyż, dużo miernot z siebie wydali
UsuńApropo wspomnianej tutaj wielkiej czwórki thrash metalu do której Testament nie należał, to w latach 80-ych wymyślono też coś takiego jak Wielka Szóstka thrash metalu z Bay Area, którą miały tworzyć oprócz Testamentu też Exodus, Death Angel, Forbidden, Laaz Rockit i Vio-Lence. Natomiast współcześnie, biorąc też pod uwagę XXI wiek funkcjonuje w obiegu coś takiego jak Wielka Ósemka thrash metalu tworzona przez Metallikę, Slayera, Megadeth, Anthrax, Testament, Exodus, Overkill i Death Angel.
OdpowiedzUsuńOprócz wczesnego Slayera (pierwsze pięć płyt) i Megadeth ( pierwsze cztery płyty) to nie lubię tych wszystkich wymienionych kapel. Wolę death i black metal.
OdpowiedzUsuń