2024 - Podsumowanie

Rok 2025 już za rogiem, pora zatem sobie krótko podsumować 2024. Powstało 92 recenzji, wśród których udało się dopiąć kilka dłuższych dyskografii (m.in. Kreator, Akercocke, Alchemist i prawie Melechesh) oraz poświęcić uwagę dużo mniej znanym i niezbyt docenionym wykonawcom pokroju VUVR, Pessimist, Kobong, Tehace czy Dripping, a także doszło sporo nowych komentarzy i parę sensownych, jak i niesensownych sugestii. Muszę się jednak przyznać, że pod kątem tegorocznych premier 2024 szału u mnie nie ma i zrecenzowałem raptem kilka pozycji. W związku z powyższym, nie będę bawił się w żadne topki, a wymienię to, co było w stanie zainteresować i wywierało największe odczucia lub rozczarowywało.

Na pierwszy ogień, niestety tylko dobre nowe albumy Blood Incantation i Spectral Voice. Oba, choć totalnie od siebie różne, wyróżniają się patentami na miarę klasyków death metalu z lat dziewięćdziesiątych i sporą dojrzałością tych dźwięków, a jednocześnie (zbyt) często odchodzą one również w inne kierunki, które nie trafiają do mnie w stu procentach. Mam na myśli rozwodniony prog rock (Blood Incantation) oraz rozwleczony do przesady funeral doom metal (Spectral Voice), które wypierają rasowy, death metal. Dalej już jest przejrzyście i dużo lepiej, gdyż dostaliśmy bardzo dobre albumy Severe Torture, Oranssi Pazuzu, Civerous, Vltimas, Ulcerate, Mitochondrion, Planet Hell, Concrete Winds, Defacement, Hyperdontia, Septage, Cosmic Putrefaction oraz mini Sedimentum. Całkiem spoko były też nowe albumy Alarum, Pandemic, Tribulation, Black Curse, Dom Zły, Slimelord, Judas Priest, Defeated Sanity, Nocturnus AD, Opeth i Nile, ale nie były one bez wad i - koniec końców - nie zatrzymały mnie na dłużej. Ot dobre albumy, na których brakowało mi haczyków, by powracać częściej i częściej. Kto wie, może w przyszłości.

Rozczarowania. Tutaj w zasadzie bardzo skromniutko. Na myśl nasuwają się wymęczone/żenujące płyty Massacre, Namor, Deicide, My Dying Bride oraz Pestilence. Jeśli nawet były jakieś inne, kiepskie albumy, to raz dwa o nich zapominałem i przechodziłem do porządku dziennego włączając kolejny album, już z odmiennej półki albo wracałem do czegoś starszego. Nie ma co zresztą rozgrzebywać błędów, a najlepiej skupić się na pozytywach, których jak widać tam wyżej, było całkiem sporo.

I tak, ostatecznie, lista płyt z 2024, którym warto poświęcić uwagę wyszła dłuższa niż zakładałem. Z mojej strony, nie pozostaje więc nic innego jak zachęcić Was do ich sprawdzenia, podzielenia się odczuciami oraz dorzucenia ewentualnych braków, jeśli któryś z albumów został przeze mnie przeoczony.

I tym sposobem, do zobaczyska w 2025!

Hames_Jetfield

[English version]

The year 2025 is just around the corner, so it's time to briefly sum up 2024. 92 reviews were created, among which I managed to complete several longer discographies (including Kreator, Akercocke, Alchemist and almost Melechesh) and devote attention to much less known and underappreciated artists like VUVR, Pessimist, Kobong, Tehace and Dripping, as well as a lot of new comments and a few sensible and nonsensical suggestions. However, I have to admit that in terms of this year's premieres in 2024, I am not crazy about it and I have reviewed only a few of these albums. Therefore, I will not proclaim any tops, but I will list what was able to interest and make the greatest impressions or disappoint.

First up, unfortunately, only good new albums by Blood Incantation and Spectral Voice. Both, although completely different from each other, stand out with patterns on a par with death metal classics from the nineties and a considerable maturity of these sounds, and at the same time (too) often they also stray into other directions that do not appeal to me fully. I mean airy-fairy prog rock (Blood Incantation) and overly sprawling funeral doom metal (Spectral Voice), which displace death metal greatness. Further on, it's already clear and much better, because we got very good albums by Severe Torture, Oranssi Pazuzu, Civerous, Vltimas, Ulcerate, Mitochondrion, Planet Hell, Concrete Winds, Defacement, Hyperdontia, Septage, Cosmic Putrefaction and ep Sedimentum. The new albums by Alarum, Pandemic, Tribulation, Black Curse, Dom Zły, Slimelord, Judas Priest, Defeated Sanity, Nocturnus AD, Opeth and Nile were also pretty good, but they weren't without their flaws and - in the end - didn't keep me going for long. Just good albums that lacked hooks to make me come back more and more often. Who knows, maybe in the future.

Disappointments. Here, in fact, very modest. The tired/embarrassing new albums by Massacre, Namor, Deicide, My Dying Bride and Pestilence come to mind. Even if there were other, bad albums, I forgot about them in details and moved on to another album, this time from a different list, or I went back to something older. There is no point in digging up the faults, and it's best to focus on the positives, of which, as you can see above, there were quite a few.

And so, in the end, the list of albums from 2024 worth paying attention to turned out to be longer than I expected. From my side, there is nothing left but to encourage you to check them out, share your feelings and add any possible gaps if I have missed any of the albums.

And with that, see you in 2025!

Hames_Jetfield

Komentarze

  1. hellalujah :::

    Dzięki H_J za te wszystkie recenzje.
    Najlepszego w 2025. Wielu dobrych płyt! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Michał Derebecki31 grudnia 2024 09:49

    No mi też pasują nowe Ulcerate i Cosmic Putrefaction. Polecam też Akhlys i Bedsore z tego roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym polecił Mayhemic z Chile, ich album rozpierdala totalnie. Polecam zwłaszcza tym, których rozczarowuje obecny Kreator

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty