Cannibal Corpse - "Bloodthirst" (1999)

Wychodzi na to, że ekipa Webstera i Mazurkiewicza była na tyle niezadowolona z efektów uzyskanych na "Gallery Of Suicide", że jeszcze podczas wydawania tamtego krążka Amerykanie zabrali się...za tworzenie kolejnego. I tak zaledwie rok później ukazał się siódmy album Cannibal Corpse, któremu na imię "Bloodthirst" i który - zgodnie z wcześniejszymi założeniami - miał być bardziej surowy i agresywny. Jak się jednak szybko okazało, cały ten plan ponownie legł w gruzach, ponieważ..."Bloodthirst" celuje w wyraźnie inne proporcje.

Przede wszystkim, "Bloodthirst" z podkręceniem surowizny i agresji ma znów mało wspólnego, a więcej na nim - lekko nawiązującego do "The Bleeding" - technicznego udziwniania i bardziej selektywnego soundu. Niezmienne pozostało jedno: to kolejna bardzo dobra pozycja w dorobku Cannibal Corpse, która nie ustępuje poziomem poprzednikom (a niektóre nawet przewyższa)! Oczywiście, trudno też być podczas jej słuchania jakoś mocniej zaskoczonym i jeszcze trudniej doszukiwać się na niej niesamowicie wielkich atutów w bardziej technicznym podejściu - wszak nowość z tego niewielka. Muzyka skonstruowana jest tu w taki sposób, by przypasowała ona fanom grupy oraz konserwatywnie kontynuowała sprawdzoną formułę - czyli jest charakterystyczna aż do bólu. U Cannibal Corpse ma to jednak sens, bo - pomimo wałkowania podobnych tematów - albumu słucha się naprawdę dobrze. Mogą podobać się koncertowe i dosyć brutalne "Blowtorch Slaughter", "Dead Human Collection", "Sickening Metamorphosis" czy "Pounded Into Dust", ale też te bardziej pogmatwane kawałki w typie "Hacksaw Decapitation", "Raped By The Beast" czy "The Spine Splitter". W skrócie, jest czego posłuchać, mimo że do opadu szczeny przy "Bloodthirst" raczej daleko.

Swoim siódmym krążkiem, Amerykanie z Cannibal Corpse dowiedli więc, że w przeciągu roku również są w stanie stworzyć bardzo dobrą muzykę. Nieprzynoszącą zbyt wielu zmian, ale wciąż na wysokim poziomie i dającą się odsłuchać na kilka porządnych posiedzeń. Atut to tym większy, że zwykle takie podejście mnie średnio przekonuje.

[English version]

It turns out that the band of Webster and Mazurkiewicz were so dissatisfied with the results achieved on the "Gallery Of Suicide" that while the release of that album, the Americans started...recording another one. And so only a year later the seventh album of Cannibal Corpse was released, which was called "Bloodthirst" and which - as previously assumed - was supposed to be more raw and aggressive. However, as it soon turned out, the whole plan fell into ruin again, because..."Bloodthirst" has clearly different proportions. 

First of all, "Bloodthirst" has little in common with a more rawness or aggression, and more in it - slightly referring to "The Bleeding" - technical bizarre and more selective sound. One thing has remained unchanged: it's another very good cd in the discography of Cannibal Corpse, which is not inferior to its predecessors (and even exceeds some of them)! Of course, it's also difficult to be somehow surprised when listening to it and find incredibly great advantages in a more technical approach - after all, it's a small novelty. But the music is constructed in such a way that it suits the fans of the group and conservatively continues the proven formula. However, on this album it makes sense, because - despite too many similar patents - "Bloodthirst" is really good to listen to. There can be like rhythmic and quite brutal "Blowtorch Slaughter", "Dead Human Collection", "Sickening Metamorphosis" or "Pounded Into Dust", but also the more confusing songs like "Hacksaw Decapitation", "Raped By The Beast" or "The Spine Splitter". In short, there is something to listen to, although "Bloodthirst" it's not a total revelation. 

With their seventh album, the Americans from Cannibal Corpse proved that within a year they can also make a very good music. Not bringing too many changes on it, but still at a high level and audible for a few decent listenings. The advantage is the greater that usually, because commonly this approach does not convince me.

Rating: 8,5/10

Komentarze

  1. najsłabszy album, wraz z gore obsessed jeśli chodzi o cannibali. spusty kompletnie nieuzasadnione. słuchałem sobie tego ostatnio i większość utworów brzmi jak szkice. beznadziejna produkcja.

    tak btw. co jest w tle obok płyty nocturnusa, bo nie poznaje? najpierw myślałem że carcass, ale jak się przyjrzałem to nie wiem jaki to album

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na lewo Pestilence "Spheres", na prawo właśnie Carcass "Symphonies Of Sickness".

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty