Monstrosity - "Spiritual Apocalypse" (2007)
Temat najlepszego Monstrosity zdążył się już przewinąć w moich reckach, ale - o dziwo - w przypadku "Spiritual Apocalypse" takie wnioski wydają się być tymi najbardziej racjonalnymi, pomimo że z początku ów krążek może robić...zupełnie odwrotne wrażenie. No ale jednak coś w tym jest! Piąty krążek Monstrosity bowiem przynosi naprawdę sporo zmian (nieraz dość kontrowersyjnych) w kontekście poprzedniej stylistyki, a przy tym wszystkie te nowinki (o których za moment) zamyka w tradycyjnie death metalowych strukturach na kurewsko wysokim poziomie. W tzw. międzyczasie pozmieniał się też skład (do grupy dołączyli wokalista Mike Hrubovcak i gitarzysta Mike English), ale do tego ekipa Lee Harrisona zdążyła już przyzwyczaić, toteż nie ma co przedłużać. Pora na sedno "Spiritual...", czyli muzykę.
Ta, jak wspominałem, mocno się pozmieniała. W porównaniu do "Rise To Power", granie Monstrosity zeszło w podobne rejony, co Deicide w 2006 roku, tj. w stylistykę brutalniejszą i bardziej techniczną, ale jednocześnie z dużo większą melodyjnością i dbałością. Z początku, zmiany te mogą powodować barierę nie do przejścia, wręcz pewne niezrozumienie obranego kierunku ze strony Amerykanów. Na szczęście, im człowiek mocniej zagłębia się w "Spiritual Apocalypse", tym trudniej wyobrazić sobie lepszą oprawę do tych dźwięków. Paradoksalnie, dość szybko idzie się bowiem połapać, że heavy metalowej melodyki nie jest wcale tu tak dużo (ba!, w większości tylko w kwestiach solówek) i nie psuje ona deathowej strony tej muzyki (a sensownie ją urozmaica). Co rusz (czyli co kawałek) trafia się tutaj chociażby masa zajebistych riffów (np. w "Apostles Of The Endless Night", "The Bloodline Horror", "Within Divisions Of Darkness" czy "Sacred Oblivion"), stosunkowo sporo grzania na najwyższych obrotach (poprzez dużą ilość blastów), ciekawy klimat (fajnie urozmaicony klawiszami), interesująca technika oraz dobrze dopasowane do całości wokale Hrubovcaka (growlowano-skrzeczane a la Glen Benton). Muzyka na "Spiritual..." przede wszystkim nie spuściła z tonu, jest zarówno z pierdolnięciem jak i odpowiednim wyczuciem co do melodyki - a o to chodzi przy takim podejściu do komponowania.
Wychodzi więc na to, że "Spiritual Apocalypse" to dla Monstrosity zarówno nowy początek, a zarazem bardzo trudny orzech do zgryzienia. Otóż, na swoim piątym albumie Amerykanie zdołali w znakomity sposób połączyć tradycyjne death metalowe brzmienia z mocnym udziałem melodii oraz techniki, a przy tym dotarli oni do ściany, jeśli chodzi o pociągnięcie tego dalej. Na kontynuację tej stylistyki przyszło w końcu czekać aż 11 lat i nie wzbiła się ona na tak wysoki poziom, co album wyjściowy.
Ocena: 9,5/10
[English version]
The topic of the best Monstrosity has already appeared in my reviews, but - surprisingly - in the case of "Spiritual Apocalypse" such conclusions seem to be the most rational, although at the beginning this disc may make...completely opposite impression. But well, there is something in that! The fifth album by Monstrosity brings a lot of changes (sometimes quite controversial) in the context of the previous style, and at the same time all these novelties (about which in a moment) are closed in traditionally death metal structures at a really high level. In the so-called meanwhile, the line-up has also changed (vocalist Mike Hrubovcak and guitarist Mike English have joined the group), but Lee Harrison's band has already got used to it, so there is no need to extend it. Time for the essence of "Spiritual...", i.e. music.
The music, as I mentioned, has changed a lot. Compared to "Rise To Power", Monstrosity's style has moved to a similar area as Deicide in 2006, i.e. more brutal and technical, but at the same time with much more melody and care. At first, these changes may create an insurmountable barrier, or even a certain misunderstanding of the chosen direction. Fortunately, the more a listener delves into the "Spiritual Apocalypse", the more difficult it's to imagine a better setting for these sounds. Paradoxically, it's quite fast to realize that there is not so much heavy metal melody here (indeed!, mostly only in terms of solos) and it does not disturb the deathy side of this music (and diversifies it sensibly). You get here, for example, a lot of awesome riffs (e.g. in "Apostles Of The Endless Night", "The Bloodline Horror", "Within Divisions Of Darkness" or "Sacred Oblivion"), relatively a lot of brutality on the fastest paces (mainly due to a large number of blasts), an interesting atmosphere (varied nicely with the keys), sensible technique and well-matched vocals of Hrubovcak (growl-squared a la Glen Benton). The music on "Spiritual..." did not lose its tone at all, it has both a brutality and an appropriate sense of melody - and this is what this approach to composing is all about.
So it turns out that "Spiritual Apocalypse" is both a new beginning for Monstrosity and a very tough nut to crack. Well, on their fifth album, Americans managed to perfectly combine traditional death metal sounds with a heavy metal melodiousness and technique, and at the same time, they hit the wall when it comes to continue this style. After all, we had to wait 11 years for the continuation of this style and it did not rise to the same level as the original album.
Rating: 9,5/10
hellalujah:::
OdpowiedzUsuńDla mnie "Remnants Of Divination", to zapowiedź prawdziwego geniuszu. Ale to dopiero za 11 lat ;)
wierzę że doczekamy. i że będziemy się mogli stuknąć kuflami :) a ty piszesz jakieś gdzieś jakieś recenzje? bo dużo widzę komentarzy na różnych blogach, więc się zastanawiam
Usuń