Sadus - "A Vision Of Misery" (1992)

1992 rok można by określić jako rocznik zdecydowanie słabszy na tle tego co ukazywało się w ekstremalnej muzyce w 1991 i 1993. W zasadzie tak...ale zdarzały się też pewne wyjątki, dzięki którym tejże daty nie dało się jednoznacznie spisać na straty! Przykładem właśnie omawiany "A Vision Of Misery". Amerykanie z Sadus bowiem postanowili się na nim zapuścić w - jak ja to ładnie określam - łamigłówkowy thrash metal z deathowymi naleciałościami, a przy tym osiągnęli niezwykle wysoki poziom rodem z tych bardziej rozchwytywanych roczników (swoją drogą, było to nie lada wyczynem przy ówcześnie malejącym zainteresowaniu thrashem). Tak więc, kapeli Darrena Travisa udało się dobitnie pokazać, że i w tym nieszczęsnym 1992 roku powstawały klasyki.

W porównaniu do "Illusions" i "Swallowed In Black", "A Vision Of Misery" to rzecz zdecydowanie bardziej techniczna i częściej dopuszczająca średnie tempa, choć wcale nie gorsza czy mało agresywna. Przede wszystkim, w graniu Sadus znalazło się tu jeszcze więcej łamańców i nagłych przejść (jeszcze silniej przesuwając się w rejony Atheist i tego typu) oraz klimatycznych zwolnień. Na caaałe szczęście, nowinki te nie wyparły wcześniejszej wyziewności, a bardzo sensownie urozmaiciły sadusową szybkość. Wystarczy wziąć pod lupę zwarte i przecinające niczym żyleta "Slave To Misery", "Under The Knife", "Throwing Away The Day" czy "Valley Of Dry Bones", w których nie brakuje również wyraźnych zmian dynamiki czy wariującego basu (z fajnym, bardziej metalicznym soundem). Opozycją dla tych krótkich strzałów są tu dłuższe "Facelift", "Echoes Of Forever" oraz "Machines", w których zespół buduje nieco odhumanizowany nastrój (czasem też z quasi-industrialnymi samplami - przywodząc na myśl Sepulturę z czasów "Arise") i stopniowo nabiera rozpędu do szybszych temp. Do reszty plusów należy także tu dopisać bardziej mięsistą produkcję, pod której względem "A Vision..." prezentuje się jeszcze potężniej od poprzedników. Dziwi mnie tylko jedna rzecz, tj. zbędne mini-solo Steve'a DiGiorgio w "Echoes Of Forever", które brzmi zbyt wesołkowato i nie pasuje do charakteru kawałka (płyty w sumie też). Być może miał być to psikus - pytanie po co do domyślnie poważnej płyty. W każdym razie, poza tym drobnym niuansem, "A Vision Of Misery" spełnia jednak wszystkie wymogi zadziornego thrash/deathu ze znakomitymi proporcjami pomiędzy techniką a grzaniem na wysokich obrotach.

Po walących między oczy "Illusions" i "Swallowed In Black", Amerykanie z Sadus zdecydowali się więc pójść za ciosem (hehe) i rozwinęli oni na "A Vision Of Misery" tamtejsze bardziej techniczne patenty w mocniej zaawansowanej formie. Tenże ruch jednak nie przełożył się u nich na wymiękanie czy chęć porzucenia wcześniejszego stylu. Ci czterej Amerykanie bowiem doskonale wiedzieli z jakim wyczuciem dorzucić wyrafinowaną technikę do ekstremalnego thrash/deathu, a przy tym, w jaki sposób przy takim podejściu nie przedobrzyć. Do całości układanki zabrakło im jedynie większej determinacji (patrz: to co się później stało na "Elements Of Anger").

[English version]

1992 could be described as a year that was much weaker compared to what appeared in extreme music in 1991 and 1993. In fact...but there were also some exceptions that this date could not be clearly written off! An example is the just discussed "A Vision Of Misery". The Americans from Sadus decided to go in - as I put it nicely - puzzling thrash metal with deathy additions, and at the same time achieved an extremely high level straight from the more famous vintages (by the way, it was quite an attainment considering that thrash metal was losing interest). So, Darren Travis' band clearly showed that in that unfortunate 1992 classics were also recorded.

Compared to "Illusions" and "Swallowed In Black", "A Vision Of Misery" is definitely more technical and allows more moderate paces, though not worse or not very aggressive. First of all, there are even more twisted patterns and sudden transitions in the music of Sadus (moving even more into Atheist and similar regions) and climatic slowdowns. Fortunately, these novelties did not supersede the earlier extreme ideas and very sensibly diversified the characteristic Sadus speed. Just take a closer look at the compact and razor-sharp "Slave To Misery", "Under The Knife", "Throwing Away The Day" or "Valley Of Dry Bones", which also feature changes in dynamics and craziness of bass (with a nice, more metallic sound). The opposition to these short shots are the longer "Facelift", "Echoes Of Forever" and "Machines", in which the band does a slightly dehumanized atmosphere (sometimes with samples - reminiscent of Sepultura from the times of "Arise") and sensibly gains momentum to faster paces. The rest of the pluses should also be added to a more fleshy production, in terms of which "A Vision..." presents itself even more powerful than its predecessors. I am surprised only by one thing, i.e. Steve DiGiorgio's mini-solo on "Echoes Of Forever", which sounds hilarious and does not match the character of the track (album, in fact, too). Apart from this small nuance, however, "A Vision Of Misery" has all the requirements of a feisty thrash/death metal with excellent proportions between technique and high-speed paces.

After "Illusions" and "Swallowed In Black", the Americans from Sadus decided to develop the more technical patents there in a more advanced form on "A Vision Of Misery". This movement, however, did not come into softening or an abandoning the earlier style. These four Americans knew perfectly well how to add a sophisticated technique to extreme thrash/death and how not to overdo both of these elements. They only lacked more determination to complete this wholeness (see: style from "Elements Of Anger").

Rating: 9,5/10

Komentarze

  1. hellalujah:::
    Jak się tak trochę wsłuchać w ""Throwing Away The Day"", to mnóstwo w tym Deicide. Niższe stronie, Benton, blasty i ka bum "Day of Darkness" hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako fanatyk Death Metalu, ja to widze tak
    1980-1986 - pierwsze ekstremalne wyziewy, choć mało
    1987-1989 - pierwsza fala Death Metalu
    1990-1992 - druga fala Death Metal
    1993-1996 - trzecia fala DM / Pierwsza fala Black Metalu
    1997 - rok niczyji
    1998-2002 pierwsza fala Brutalnego DM
    2003-2004 - pierwsza fala powrotu mody na DM
    2005-2010 - renesans starej szkoły Death Metalu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hellalujah:::
      no z grubsza tak to wyglądało

      Usuń
    2. 1991 - 1993 - pierwsza fala black metalu
      1995 - 1996 - pierwsza fala sympho black metalu

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty