Blood Incantation - "Starspawn" (2016)

Po takiej epce jak "Interdimensional Extinction" nie dziwota, że Amerykanie z Blood Incantation błyskawicznie uderzyli ze swoim oficjalnym debiutem, a temat kapeli Paula Riedla jeszcze bardziej wrzał wśród metalowej gawiedzi (ale w sumie nie tylko). Raz, że niewiele było dotychczas śmiałków mieszających między Morbid Angel, Timeghoul a Incantation; dwa, że mało komu udawało się przy tym zachowywać młodzieńczą świeżość i werwę. Obie te składowe występowały w dużych ilościach na "Interdimensional...", za to jeszcze ciekawej sprawa ma się z ich debiutanckim albumem "Starspawn" (już z pełnoprawnym basistą Jeffem Barrettem). Otóż, w jego przypadku nie było już wątpliwości jakoby Blood Incantation miał być jedynie sezonową sensacją czy wydmuszką z kultowych nazw.

Od samego początku albumu, tj. "Vitrification Of Blood (Part I)", szybciutko idzie wyłapać jak silnie przepełniony kosmiczną pleśnią jest to death metal - jeszcze lepiej niż na "Interdimensional Extinction". Fakt faktem, "Starspawn" nie należy do krążków tak ekstremalnych co pozycje wyjściowe, aczkolwiek na tyle świetnie sobie on nadrabia progresją (bardzo często rozpędzając się do kolosalnych rozmiarów), tajemniczym klimatem (nawet w akustycznie-ambientowym "Meticulous Soul Devourment", w którym doskonale pobrzmiewa kosmiczny chłód) oraz ciepłym, analogowym brzmieniem, że nie przeszkadza na nim uciekanie w lżejsze klimaty (chodzi mi o dość często pojawiające się melodyjniejsze i czystsze wstawki) czy spora ilość umiarkowanych temp. Bo pomimo tego, na "Starspawn" cały czas się coś dzieje, ilość motywów wyrasta mocno ponad normę, a jednocześnie, nie ma mowy o bezmyślnym bombardowaniu słuchacza ciągłymi zmianami czy rozwadnianiu co brutalniejszych fragmentów. Wystarczy rzucić słuchem na "Chaoplasm""Vitrification Of Blood (Part I)" czy "Hidden Species (Vitrification Of Blood II)", jak bardzo przemyślany i sensownie uprogresywniony jest to materiał. Na dodatek, nad jego całością unosi się duch starych, dobrych czasów jakby boom na death metal miał dopiero nadejść.

Szybko więc wyszło szydło z worka, że "Starspawn" to jedna z najważniejszych premier 2016 roku. Od czasu ich zadebiutowania, w końcu mało który młodszy zespół był w stanie narobić takiego szumu co Blood Incantation właśnie. Nie dość że ci Amerykanie przywrócili do świadomości mocno pominięte ekipy (jak np. Timeghoul, Lykathea Aflame czy Demilich), to na dodatek uderzyli z materiałem, który wniósł na scenę świeżość i świetnie ukazał tą dawną, maniakalną radość z tworzenia death metalu. W ten sposób, ekipa Paula Riedla dobitnie pokazała, że nadal powstają albumy z ekstremalną muzyką, która wywołuje poruszenie.

Ocena: 8/10


[English version]

After such an ep as "Interdimensional Extinction", it's no wonder that the Americans from Blood Incantation immediately hit the mark with their official debut, and the topic of Paul Riedl's band was even more hot among the metal crowd (but not only). Once that there have been few that mixing between Morbid Angel, Timeghoul and Incantation; two, that few people managed to maintain their youthful freshness and verve. Both of these components appeared in large numbers on "Interdimensional...", but with their debut album "Starspawn" (already with a official bassist Jeff Barrett) is even more interesting in that case. Well, there was no doubt that Blood Incantation was supposed to be just a seasonal sensation or a boring mix of cult names.

From the very beginning of the album, i.e. "Vitrification Of Blood (Part I)", it quickly catches on how heavily filled with cosmic mold this death metal is - even better than on "Interdimensional Extinction". The fact is, "Starspawn" is not as extreme as the output inspirations, although it makes up for it well enough with progression (very often accelerating to colossal proportions), mysterious atmosphere (even in the acoustic-ambient "Meticulous Soul Devourment", in which cosmic chill sounds perfectly) and a warm, analog sound, where it's not bad when band comes into lighter climates (I mean that more melodic and cleaner inserts are quite common) or a large amount of moderate paces. Because despite this, there is always something going on on "Starspawn", the number of motifs is much higher than the norm, and at the same time, there is no mindlessly bombarding the listener with constant changes or unnecessary softening. It's enough to listen to "Chaoplasm", "Vitrification Of Blood (Part I)" or "Hidden Species (Vitrification Of Blood II)", how well-thought-out and sensibly advanced this material is. In addition, the spirit of the good times floats over its whole, as if the death metal boom was yet to come.

So it quickly came out that "Starspawn" is one of the most important premieres of 2016. Since their debut, hardly any younger band has been able to make such a hype as Blood Incantation. Well, these Americans bring back to consciousness the largely overlooked bands (such as Timeghoul, Lykathea Aflame or Demilich), but they also hit with material that brought freshness and perfectly showed the old, maniacal joy of creating death metal. In this way, Paul Riedl's band clearly showed that albums with extreme music that cause a huge interest are still being record.

Rating: 8/10

Komentarze

  1. płyta ta praktycznie już przeszła do legendy, obok Tomb Mold, czy Morbus Chron, jeśli chodzi o nowicjuszy. Frozen Soul też się wydawał być kolejnym hitem, ale coś im nie wyszło. ja niekoniecznie może rozumiem ten album, ale też jeszcze nie obcowałem z nim aż tak bardzo dokładnie.

    mutant

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty