Spectral Voice - "Eroded Corridors Of Unbeing" (2017)

Spektakularny sukces, jaki wywołał "Starspawn" spowodował, że 3/4 składu Blood Incantation...postanowiło ponownie zadebiutować, ale pod inną nazwą! Tak, Spectral Voice, bo o nim mowa, to druga kapela, w której udzielają się Morris Kolontyrsky, Paul Riedl (tym razem na samej gitarze) oraz Jeff Barrett, a która różni się - poza oczywiście samą muzyką - perkusistami - tutaj w osobie Eliego Wendlera, obejmującego także wokalizy. Podobnie jednak jak u grupy inspirującej się mitologią Anunnaki, szybko okazało się, że było czego wyczekiwać; tym bardziej po tak obiecujących demówkach (i splitach). Debiutancki album Spectral Voice pt. "Eroded Corridors Of Unbeing" bowiem z miejsca wskoczył do topki najbardziej ekscytujących wydawnictw w ekstremie spośród 2017 roku.

Należy jednak dodać, że zupełnie nie bez podstaw. Otóż, "Eroded Corridors Of Unbeing" to wyśmienicie zagrany death/doom, ze sporą dawką wygrzewu (nieraz w typie Morbid Angel), ale - przede wszystkim - z potężnym walcowaniem i klimatem pełnym pustki, przywodząc na myśl kultowe Disembowelment. Serio, wszystkie te wpływy Australijczyków (i w dalszej części Amerykanów!) podane zostały z głową, logicznie wpasowując je w pozostałe struktury, bez zbyt nachalnych odniesień. No a skoro już tak dużo o Disembowelment mowa w kontekście Spectral Voice, muzyka na "Eroded..." różni się: ilością funeralowych temp (jest wyraźnie mniej dołowania), klimatem (bardziej w kierunku s-f), wokalami (mniej obłąkanymi, ale nasuwającymi skojarzenia z nagraniami z otchłani), dynamiką (tutaj wracamy do kwestii morbidowania), produkcją (cieplejszą i bliższą - któż by przypuszczał! - Blood Incantation) oraz dodatkami niemetalowymi odpowiadającymi za klimat (czyli mowa o noise'owo brzmiących ambientach). W znacznej większości, jest to jednak bardzo in plus dla Amerykanów z Denver - wszak po co komu kalka z Disembowelment? Warto chociażby rzucić uchem jak kapitalna i ze smakiem przemyślana jest to muzyka w "Visions Of Psychic Dismemberment", "Thresholds Beyond" czy "Dissolution". Wszystkie (bo niewymienione również) jednakowo powalają ciężarem, są bardzo zróżnicowane i co najlepsze, totalnie nie przeszkadza ich długi czas trwania. Mankament "Eroded..." ma właściwie tylko jeden, na dodatek nie zaburzający - generalnie - bardzo pozytywnego odbioru krążka. No a rozchodzi się o wspomniane ambienty, których bzyczący charakter w outrach większości kompozycji został trochę przedobrzony. Z nieco lepszym wyczuciem, jak nic, byłaby dycha!

Z tego względu, widać więc, że możliwym jest ponownie zadebiutować z przytupem. Bo pomimo że w przypadku Spectral Voice ekipa Paula Riedla miała nieco łatwiej narobić szumu, zainteresowanie "Eroded Corridors Of Unbeing" nie było przesadzone. Pod inną nazwą, ale w bardzo podobnym składzie i sporym hypie związanym z Blood Incantation, nadal byli oni w stanie wydać kawał wyjątkowej i porywającej na długie godziny muzyki. Ba, moim skromnym zdaniem, z tego ryzykownego posunięcia udało im się stworzyć krążek, który bardziej mi leży niż same Blood Incantation!

Ocena: 9,5/10


[English version]

The spectacular success of "Starspawn" made 3/4 of Blood Incantation decide to...debut again, but under a different name! Yes, Spectral Voice is the second band with Morris Kolontyrsky, Paul Riedl (this time on the guitar only) and Jeff Barrett, and which differs - apart from the music itself - of course - drummers - here in the person of Eli Wendler, including vocals. But like the group inspired by Anunnaki mythology, it soon became clear that there was much to look forward to; especially after such promising demos (and splits). Spectral Voice's debut album entitled "Eroded Corridors Of Unbeing" immediately jumped into the top of the most exciting releases in the extreme from 2017.

However, it should be added, that this is not completely unfounded. Well, "Eroded Corridors Of Unbeing" is a brilliantly played death/doom, with a large dose of brutality (sometimes in the Morbid Angel type), but - above all - with powerful slow patterns and a climate full of emptiness, reminiscent of the cult Disembowelment. Seriously, all these influences of Australians (and, in the background, Americans!) were given with right reasoning, logically fitting them into other structures, without too intrusive references. And since Disembowelment is mentioned so much in the context of Spectral Voice, the music on "Eroded..." differs: in the number of funeral paces (there is clearly less depressing style), climate (more in the direction of sci-fi), vocals (less mad, but suggestive associations with recordings from the abyss), dynamics (here we return to the issue of Morbid Angel patterns), production (warmer and closer - who would have guessed! - Blood Incantation) and non-metal additions responsible for the atmosphere (i.e. noise-sounding ambients). In the vast majority, however, it's a plus for the Americans from Denver - after all, who needs boring copy from Disembowelment? It's worth at least mentioning at how great and tastefully thought-out the music is in "Visions Of Psychic Dismemberment", "Thresholds Beyond" or "Dissolution". All of them (as well as those not mentioned) have the same heaviness, are very diverse and, best of all, they don't mind their long duration at all. The shortcoming of "Eroded..." actually has only one, in addition it does not disturb - in general - a very positive reception of the album. Well, it's about the aforementioned ambients, whose buzzing character in the outros of most compositions has been slightly overdone. With a bit more feel, there will be a maximum rating!

For this reason, it can be seen that it's possible to debut again with a bang. Because although in the case of Spectral Voice, Paul Riedl's band had a little easier to make hype. The interest in "Eroded Corridors Of Unbeing" was not taken out of nowhere. Under a different name and a lot of hype related to Blood Incantation, they were able to release a piece of unique and thrilling music for hours. Well, in my humble opinion, from this risky move they managed to create an album that suits me better than Blood Incantation itself!

Rating: 9,5/10

Komentarze

  1. A kiedy BATHORY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MUSZE PRZESTRZEC, BO BOSS (OJCIEC QUORTHONA) LECIAŁ SOBIE W CH... REEDYCJE BATHORY SĄ NIE ZA FAJNE - DZIWNIE POŁĄCZONE TRACKI W JEDEN TRACK (TWILIGHT OF THE GODS TO NAJBARDZIEJ CHAMSKI PRZYKŁAD), BRAK JEDYNEGO ZDJĘCIA ZESPOŁU, KIEPSKA CZCIONKA, KSIĄŻECZKA.

      Bathory można kupować na CD do kolekcji, ale jest to przykład chyba najgorzej potraktowanego zespołu w historii i to przez własnego ojca. Ja nie wiem, czy on chciał tylko trzepać na nim kasę, czy co, ale to WOŁA o pomstę do nieba, jeszcze te nieszczęsne Jubileum.

      Proszę się nie martwić, ja ten komentarz będę przypominał i powtarzał przy okazji recek Bathory

      Usuń
  2. Wszystkie recenzowane albumy masz na CD?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty