Cruciamentum - "Charnel Passages" (2015)
Brytolsko-wyspiarska scena death metalowa co jakiś czas wypluwa jakąś nowszą, sensowną nazwę, która doskonale czerpie ze sprawdzonych wzorców, a przy tym za nic nie da się jej podczepić pod chamską zrzynkę z klasyków. Ba, dodatkowo czasami potrafi ona zaskakiwać czymś mniej pospolitym! Jednym z takich przykładów jest poniekąd Cruciamentum. Początek tejże kapeli datuje się na 2007 rok, kiedy to Dan Lowndes (później podpisujący się jako D.L.) decyduje się założyć kapelę i za cel obiera sobie death metal w duchu takich tuzów jak Morbid Angel, Incantation czy Immolation. Formują się różne, towarzyszące mu składy, w następnych latach ukazują się takie obiecujące materiały jak dwie demówki, split i epka, aż ostatecznie w 2015 roku w składzie D.L. (gitara/wokale), R.C. (gitara), D.B-H. (perkusja) oraz R.B. (bas/wokale) wydany zostaje pełnoprawny debiut "Charnel Passages". Czyli jeden z tych krążków, które razem ze "Starspawn" (ale nie tylko!) dobitnie pokazały, że death metal nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
O ile u Cruciamentum znacznie mniejszą rolę odgrywają dłuższe formy czy odrealnione klimaty w przeciwieństwie do wspomnianego Blood Incantation, tak Brytole są wyraźnie od nich brutalniejsi i mocniej przesiąknięci grobową stęchlizną. Wspomniałem, że brytyjska scena potrafi sensownie inspirować się klasyką, a przy tym, że jest ona w stanie zaskoczyć czymś mniej oklepanym. To prawda, bo na "Charnel Passages" wyraźnie słychać chęć skrzyżowania środkowego Morbid Angel (zwłaszcza tego z Tuckerem) z duchotą fińskiego Demigod (oczywiście z okresu "Slumber Of Sullen Eyes"), czyli w domyśle czegoś dosyć niecodziennego. U tego kwartetu ma to wszystko jednak sens. Ich death metal jest tu bowiem jednakowo zwarty, przytłaczający i klimatyczny, dzięki czemu każdy z motywów wypływa z siebie naturalnie i nie powoduje żadnych drastycznych przeskoków stylistycznych. Nawet jeśli takie kawałki jak "Collapse", "The Conquered Sun (The Dying Light Beyond Morpheus Realms)" czy "Dissolution Of Mortal Perception" rozwijają się trochę wolniej względem pozostałych i wpuszczają do całości nieco więcej powietrza, to nie rozmywają one ogólnej brutalności z krążka.
Generalnie, zespół stawia na sporą wyziewność i ciężar, aczkolwiek nie da się im zarzucić, by było to granie jednowymiarowe. Nawet najbrutalniejsze w zestawie "Tongues Of Nightshade", "Piety Carved From Flesh" i "Necrophagous Communion" dopuszczają piłowanie w średnich tempach czy okazjonalne, doom metalowe zwolnienia. Analogicznie, minusów nie ma na "Charnel..." jakoś zatrważająco dużo. Do zmiany/wywalenia/przemyślenia nasuwają się tutaj jedynie takie rzeczy jak skrzeczące ozdobniki wokalne (zwłaszcza że pokrzykujące growle D.L. to pewne novum i naprawdę spory atut krążka) oraz zadziwiająco ułożona produkcja (surowszy sound bardziej zdałby egzamin). Reszta składowych śmiga jak trzeba.
Jeśli ktoś jeszcze sądzi, że kiedyś to było a tera to ni ma, debiut Cruciamentum - obok Dead Congregation, Grave Miasma czy Blood Incantation - jasno daje do zrozumienia, jak bardzo te osoby się w takich stwierdzeniach mylą. "Charnel Passages" jest bowiem tym kawałkiem death metalu, jaki najbardziej rajcuje - zagranego z werwą, świeżością i własnym pierwiastkiem.
Ocena: 8,5/10
[English version]
The British-Island death metal scene from time to time spits out a newer, sensible name that perfectly draws from proven patterns, and at the same time it can't be attached to a shameless copy from the classics. In addition, sometimes it can surprise with something less common! Cruciamentum is one such example. The beginning of this band dates back to 2007, when Dan Lowndes (later signing as D.L.) decides to start a band and aims at death metal in the spirit of such big names as Morbid Angel, Incantation or Immolation. Various accompanying line-ups are formed, in the following years such promising materials as two demos, a split and an ep are released, and finally in 2015 in the line-up of D.L. (guitar/vocals), R.C. (guitar), D.B-H. (drums) and R.B. (bass/vocals) the full-length debut "Charnel Passages" is released. So one of those albums, which together with "Starspawn" (but not only!) clearly showed that death metal has not yet said the last word.
While Cruciamentum plays a much smaller role in longer forms or unrealistic climates, unlike the aforementioned Blood Incantation, the Brits are clearly more brutal and more heavily soaked with grave mustiness. I mentioned that the British scene can reasonably be inspired by the classics, and at the same time that they are able to surprise with something less common. It's true, because on "Charnel Passages" you can clearly hear the great mix of the middle Morbid Angel (especially the one with Tucker) with the sultry Finnish Demigod (obviously from the period of "Slumber Of Sullen Eyes"), i.e. something quite unusual. With this quartet, however, it all makes sense. Their death metal here is equally compact, overwhelming and atmospheric, by which each of the motifs flows naturally and does not cause any drastic stylistic jumps. Even if tracks like "Collapse", "The Conquered Sun (The Dying Light Beyond Morpheus Realms)" or "Dissolution Of Mortal Perception" develop a little slower than the others and let in a bit more air, they don't dilute the overall brutality.
In general, the band puts on a lot of brutality and heaviness, although they cannot be accused of one-dimensional sound. Even the most brutal in the tracklist "Tongues Of Nightshade", "Piety Carved From Flesh" and "Necrophagous Communion" allow sawing in mid-tempo or occasional doom metal slowdowns. Similarly, there are no minuses on "Charnel..." somehow terrifyingly many. Only such things as screeching vocal embellishments (especially that D.L.'s screaming growls are a certain novelty and a really big asset of the album) and surprisingly well-arranged production (a stricter sound would be better here) come to mind to change/delete/rethink. The rest of the components work as they should.
If anyone still thinks that those were the days in the context of death metal, Cruciamentum's debut - next to Dead Congregation, Grave Miasma or Blood Incantation - clearly shows how wrong these people are in such statements. "Charnel Passages" is the piece of death metal that is the most desirable - played with verve, freshness and its own element.
Rating: 8,5/10
Komentarze
Prześlij komentarz