Obituary - "World Demise" (1994)

Rok 1994, czyli w dużym uproszczeniu drastyczny spadek zainteresowania death metalem i pojawienie się tendencji do łagodzenia lub całkowitego zmieniania brzmień, nawet u największych nazw, które wcześniej współtworzyły ten nurt. Byli też oczywiście i tacy, którzy konsekwentnie trzymali się pierwotnych idei, aczkolwiek albo szybko zeszli oni do głębokiego podziemia i sporo upłynęło nim z powrotem zaczęli wzbudzać poruszenie albo po paru latach grania zakończyli działalność (i ewentualnie powrócili znacznie później). Na początku, z pewnością jednak nie było to amerykańskie Obituary! Bracia Tardy i spółka postanowili bowiem spróbować skoku w nieco inne rejony już przy pierwszej okazji, wydając w 1994 roku swój czwarty album zatytułowany "World Demise", kiedy to mainstream opanował w szaleńczym tempie m.in. groove metal.

Cóż, mnie to w kontekście tego całego Obituary naprawdę ciężko dogodzić. Przy okazji poprzedniego krążka "The End Complete" otwarcie twierdziłem, że brakuje tam wyraźniejszych zmian i chęci wyjścia ponad znane patenty. Tymczasem, na "World Demise" trudno nie odnieść wrażenia, że lepiej byłoby, gdyby Amerykanie...pozostali przy tym co wcześniej! Sensu w tym za grosz, ale po kolei. Gdy death metal zaczął pomału wypadać z obiegu, Amerykanie z Obituary uznali, że nie będą całkowicie zrywać z tamtymi klimatami, aczkolwiek bardzo istotnie wniosą do swojego grania bujającej, groove metalowej rytmiki, trochę hardcore'owych przyspieszeń i ogólnego feelingu w duchu Cro-Mags i Biohazard, a także w minimalnym stopniu industrialnego klimatu (na szczęście, głównie za sprawą sampli). Te zamiary się tu jednak całkiem udały. Bo pomimo rozszerzenia stylu o szereg zmian, które mogły nie do końca spasować ortodoksom, to death metal jest tu punktem wyjścia. 

Właśnie, death metalowa strona "World Demise" robi naprawdę dobre wrażenie. John ryczy zawodowo, ciężar wylewa się z głośników hektolitrami (a sound to jeden z najlepszych, jakie Obituary kiedykolwiek osiągnęli), motywy gitarowe i perkusyjne są nieźle zróżnicowane mimo swojej prostoty (dopiero po "Solid State" kawałki się nieco zaczynają zlewać), Allen West ponownie błyszczy dość dużą ilością wystrzałowych solówek, a także sam koncept upadku świata nakłania do refleksji. Gorzej ma się - jak już wspominałem - nowsze oblicze zespołu i jego nie zawsze jednakowa spójność z tym starszym. O ile jeszcze z początku (mniej więcej do połowy krążka) da się te zmiany zrozumieć, tak im dalej w "World Demise" tym bardziej te nowinki zaczynają drażnić - wyraźnie czuć, że chłopaki chcieli trochę na siłę unowocześnić swoją muzykę. I tak obok świetnie bujających, ale mocno wyziewnych "Don't Care", "Lost", tytułowca, "Paralyzing" oraz "Redefine" trafiają się przeciętne lub niepotrzebnie podrasowane "Kill For Me", "Splattered", "Final Thoughts" i "Boiling Point". Nie zaszkodziłoby też "World Demise" mała redukcja objętościowa.

Czwarty album Obituary należy zatem do jednych z ostatnich, które są tak istotne w dorobku tych Amerykanów. Owszem, spośród pierwszej czwórki wypada on najsłabiej, aczkolwiek to i tak dosyć niezła porcja muzyki, wśród której znalazły się utwory po dziś dzień stanowiące klasykę repertuaru Obituary na żywo. "World Demise" pomimo odejścia od tradycyjnie pojmowanego death metalu, pokazał, że jak najbardziej możliwym jest dopuszczenie nowszych, bardziej modnych wpływów do wcześniejszego stylu na tyle, by kompletnie nie zatracić własnej tożsamości. Obituary wyszła ta wolta bez obciachu i tylko dziwi, że w następnych latach zaprzestali oni podobnych ruchów.


W wersji bonusowej, obok kilku kawałków w wersji live z poprzednich albumów, jest jeszcze jeden dodatkowy, premierowy utwór - "Killing Victims Found". Niczym szczególnie się on nie wyróżnia (poza nawiązywaniem do wcześniejszych płyt), więc to w zasadzie wabik na największych maniaków zespołu. A wspominam o tym z tego prostego względu, że nie ma tego utworu na każdym wydaniu.

[English version]

To put it simply, year 1994 was a drastic decline in interest in death metal and the appearance of a tendency to soften or completely change the sound, even in the case of the biggest names that previously co-created this genre of extreme music. Of course, there were also those who consistently stuck to the original ideas, although they either quickly went into depths of underground or after a few years of playing they split-up (and possibly returned much later). At first, however, it certainly wasn't the American Obituary! The Tardy brothers and the co. decided to try to jump into slightly different areas at the first opportunity, by releasing their fourth album entitled "World Demise". In 1994, they decided to refer to the current fashionable, metal styles (like for example groove metal).

Well, in the context of this whole Obituary, I'm really hard to please. On the occasion of the previous album "The End Complete" I openly claimed that there were no clear changes and nothing more beyond the known patents. Meanwhile, on "World Demise" it's hard not to get the impression that it would be better if the Americans...stayed as before! It makes no sense, but let me explain. When death metal slowly began to fall out of interest, the Americans from Obituary decided that they would not completely break with those sounds, although they would very significantly bring groove metal rhythms, some hardcore accelerations and a general feeling in the spirit of Cro-Mags and Biohazard, and a minimally industrial climate (thankfully, mainly due to the samples). However, these intentions were quite successful here. Because despite the extension of the style with a number of changes that might not have suited the orthodox, death metal is the starting point here.

Yes, the death metal side of "World Demise" makes a really good impression. John's growls are amazing, the heaviness is overwhelming (and the prodution is one of the best that Obituary has ever done), the guitar and drum motifs are quite varied despite their simplicity (only after "Solid State" the songs are a bit too similar), Allen West again delights with quite a lot of explosive solos, and the concept of the album encourages reflection. Worse is - as I have already mentioned - the newer face of the band and its not always the same consistency with the older one. While from the beginning (more or less halfway through the album) these changes can be understood, the further in "World Demise" the more these novelties start to annoy - you can clearly feel that the guys wanted to modernize their music a bit artificially. And so, next to the great groovy, but very heavy "Don't Care", "Lost", the title track, "Paralyzing" and "Redefine", there are mediocre or unnecessarily tweaked "Kill For Me", "Splattered", "Final Thoughts" and "Boiling Point". "World Demise" wouldn't hurt either, a little volume reduction.

Obituary's fourth album is therefore one of the last that are so important in the output of these Americans. Of course, it's the weakest among their first four albums, but it's still quite a good portion of music, among which there are songs that are classics of Obituary's live setlist. "World Demise" despite the departure from the traditionally understood death metal, showed that it's possible to allow newer, more fashionable influences to the earlier style so as not to completely lose its own identity. Obituary took this turn without embarrassment and it's only surprising that in the following years they stopped similar decisions.

Rating: 7,5/10

In the bonus version, in addition to several live tracks from previous albums, there is one additional, premiere track - "Killing Victims Found". It doesn't stand out in any particular way (apart from referring to earlier albums), so it's basically a lure for the band's biggest maniacs. And I mention it for the simple reason that this track is not included on every release.

Komentarze

  1. hellalujah :::
    Właśnie jestem w połowie płyty...
    Dokładnie tak jak pamiętam (nie słuchałem tego albumu od lat)
    a. strata czasu
    b. trzeba mieć końskie zdrowie by przesłuchać całej
    Subiektywnie :)
    Tego nie potrafił uratować nawet J.Tardy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra płyta, ale nie dla ludzi lubujących się w czystym Death Metalu czy bestialskim Black, czy też Thrashu o riffach jak żyletki. Na tej płycie Obituary grało z duchem czasu, a wtedy w modzie była Sepultura - CHaos AD, Pantera i powoli Machine Head wchodził na salony. Ja nie uważam aby to była zła muzyka, ale fakt faktem, że dla wielu ludzi pozostał pewien niesmak, który sprawia, że nie są w stanie tego dzisiaj słuchać. Jakaś trauma z młodości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hellalujah:::
      Jeden z wielu minusów
      C

      c, żałosne próby nawiązania do "ducha czasów". Wyjątkowo nieudana.
      d. długa do porzygania
      e. chyba ani jednej wartej zapamiętania solówki
      (...)

      Lubię "Chaos A.D." i Panterę, więc to nie rasizm.

      Usuń
  3. To jest ten album tego zespołu, który początkowo bardzo mi się podobał (i to właśnie z tego powodu że był bardzo na czasie i z odwołaniem do ówczesnych trendów metalowych) a z czasem zacząłem dostrzegać jego wady przede wszystkim to, że jest za długi. Niestety na nim też Obituary po raz pierwszy uprościły swoje utwory i zaczęły je grać w sposób dużo bardziej przewidywalny i uporządkowany. Choć z eksperymentów w kolejnych latach zrezygnowano to z tego uproszczenia już nie. A to jest dla mnie podstawowa wada nowszych albumów tego zespołu tj. brak rozbudowanych form jak na Cause Of Death czy The End Complete albo zaskoczeń w ich strukturach jak na Slowly We Rot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze, że zawsze byłem pod olbrzymim wrażeniem okładki tego albumu (zresztą innych płyt Obituary też) i nawet miałem kiedyś bluzę z kapturem poświęconą temu albumowi.

      Usuń
  4. Gówniany album jak wszystkie następne. Obituary to Slowly we rot i Cause of Death. Resztę zaorać w pizdu. Szkoda że do dziś probują zrobić coś rownie zajebistego jak dwa piersze albumu ia i tak zawsze wychodzi dokladnie tak samo, czyli chujowo. Niedawno byla premiera kolejnego gniota. Szkoda ich, ale już dawno nie umieją w te klocki po prostu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty