Obituary - "Xecutioner's Return" (2007)

Odrobinę dziwne, że w kontekście powrotu Obituary na scenę, tytuł płyty "Xecutioner's Return" pojawił się dopiero wraz z wydaniem drugiego krążka od czasu ich reaktywacji. Być może nijak by pasował on do okładki z "Frozen In Time", aczkolwiek - jak na ironię - mógłby nakręcić wokół zespołu dużo większą spiralę sentymentów i pokaźniejsze zyski. Bez względu jednak na te domniemania, siódmy longplay Amerykanów z Nekrologu wydany został zaskakująco szybko, bo ledwie 2 lata później po "Frozen...". Nie przeszkodziła też w tym bardzo istotna zmiana na stanowisku drugiego gitarzysty, wobec której Allen West, mający narastające problemy z używkami i prawem, zastąpiony został przez wówczas zdecydowanie bardziej sprawnego Ralpha Santollę.

I właśnie ta decyzja, tj. zwerbowanie jeszcze lepszego gitarzysty, spowodowała, że o jednym z późniejszych krążków Obituary...jestem w stanie napisać co nieco dobrego! Co jednak najbardziej zastanawiające, nie każdemu ta zmiana od razu podeszła, ba!, znaleźli się i tacy, którzy od mniej więcej tego czasu (a dokładniej od pojawienia się Ralpha w Deicide) wszelką obecność Santolli na death metalowych krążkach besztali i uznawali za zbyt ugrzecznioną. W ramach dygresji, dodam, że nawet mój bliski znajomy niedługo po zakupieniu fizycznej kopii "Xecutioner's Return" był na tyle rozczarowany pojawieniem się Ralpha w Obituary, że w ramach frustracji postanowił - dosłownie - wyrzucić album do pobliskiego kosza. Sam na te historie spoglądałem jednak wyłącznie z politowaniem. Bo racji w tych oburzeniach za grosz. Siódmy album Obituary, owszem, w żadnym wypadku nie należy do jakkolwiek rewelacyjnych czy w ogóle istotnych w ich dorobku, aczkolwiek tej płyty serio nie słucha się źle, a obecność Ralpha Santolli to wyłącznie atut tego wydawnictwa. Jego solówek jest dużo, świetnie pasują do utworów, są sensownie rozbudowane i nadają muzyce dodatkowej chwytliwości. Rzućcie uchem chociażby na "Drop Dead", "Evil Ways", "Contrast The Dead" czy "Lasting Presence". Pozostałe składowe, czyli wokale, perkusja czy riffy, trzymają się tego co już bardzo dobrze u Nekrologu znane (poza tym, że jest nieco szybciej niż na "Frozen..."), toteż właściwie nikt z tej piątki Amerykanów nie zaprezentował niczego zdradliwego co mogłoby się wpisywać poza obituarowy kanon.

Pojawienie się więc Ralpha Santolli w Obituary zdecydowanie należy zaliczyć braciom Tardy i spółce na plus. W lekko odświeżonym składzie bowiem powstał materiał, na którym słychać chęci do grania i któremu towarzyszą wyśmienicie przemyślane partie solowe. "Xecutioner's Return", choć nie zwala z nóg i niczego nowego w dorobku Nekrologu nie przynosi, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, wywiera więcej pozytywnych odczuć i nadaje się do dziennego użytkowania.

Ocena: 7/10


[English version]

A bit strange that in the context of Obituary's return to the scene, the title of the album "Xecutioner's Return" appeared with the release of the second album since their reunion. Perhaps it would not match to the cover art of "Frozen In Time", although - ironically - it could cause a much larger spiral of sentiment around the band and greater profits. However, regardless of these presumptions, the seventh longplay of the Americans from Obituary was released surprisingly quickly, only 2 years later after "Frozen...". Also, this was not prevented by a very significant change in the position of the second guitarist, in relation to which Allen West, who had growing problems with drugs and the law, was replaced by the much more efficient Ralph Santolla.

And it was really good decision, i.e. recruiting an even better guitarist, becuase it made me write something good about one of Obituary's later albums! What is most puzzling, however, not everyone liked this change right away. Well, there were also those who from that time (more precisely, since Ralph's appearance in Deicide) scolded any presence of Santolla on death metal records. As a digression, even a my close friend, shortly after purchasing a physical copy of "Xecutioner's Return", was so disappointed with Ralph's appearance at Obituary that he decided to - literally - throw this album in a nearby trash bin in frustration. However, I looked at these stories only with pity. Because these opinions make no sense. The seventh album of Obituary, of course, by no means belongs to any sensational or even significant in their discography, although this album is seriously not bad and the presence of Ralph Santolla is only an asset of this release. His solos are plentiful, they fit the songs perfectly, they are sensibly extended and give the music extra catchiness. Take a look at "Drop Dead", "Evil Ways", "Contrast The Dead" or "Lasting Presence". The remaining components, i.e. vocals, drums and riffs, fit to what is already very well known from these guys (except that it's slightly faster than on "Frozen..."), so actually none of these five Americans presented anything treacherous that didn't fit the canon of Obituary style.

So the appearance of Ralph Santolla in Obituary is definitely a plus for the Tardy brothers and co. In a slightly refreshed line-up, they created a music on which you can hear the desire to play death metal and which is accompanied by perfectly thought-out solo parts. "Xecutioner's Return", although it does not knock you off and does not bring anything new in the discography of Obituary, unlike its predecessor, it has more positive feelings and is suitable for everyday use.

Rating: 7/10

Komentarze

  1. No dokladnie, Ralph Santola świetny gitarzysta miał szansę wniesc do Obituary nowe życie jak swego czasu Murphy. Coś jednak poszło nie tak i reszta wolała tłuc bezmyślnie ten death metal niż zachwycać solowkowym kunsztem. Ale takie uroki death i black, że to zazwyczaj taka tępa łupanka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tego gitarzysty to chyba najbardziej w Polsce nie lubili

      Usuń
    2. Coś w tym jest bo tak samo swego czasu został zjechany w Polsce The Stench Of Redemption Deicide a to krążek niewiele ustępujący poziomem pierwszej trójce ich albumów. Zresztą też jeden z najbrutalniejszych mimo obecności na nim solówek Santolli.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty