Coroner - "Punishment For Decadence" (1988)

We wdrapaniu się na sam szczyt Szwajcarzy z Coroner nie potrzebowali zbyt wiele czasu. Wystarczył im raptem rok od debiutanckiego "R.I.P.", który - nota bene - ten niezwykle wysoki poziom zapoczątkował, by uderzyć z drugim albumem i w pełni widzieć co w trawie piszczy. To właśnie za sprawą owego "Punishment For Decadence" trio zaczęło w bardzo krótkich odstępach czasowych ciosać absolutnie genialne materiały - wszystkie z nich wyraźnie różniące się między sobą, ale utrzymujące ramy technicznego thrash metalu na najwyższym poziomie. Nic dziwnego, w 1988 roku naprawdę mało komu przechodziło przez myśl grać tak technicznie i rasowo jak Coroner.

Bo na "Punishment For Decadence" Szwajcarzy zaliczyli progres pod każdym względem, a przy tym bezproblemowo wskoczyli w kategorię z pod znaku ideał. To co bowiem już na debiucie robiło ogromne wrażenie, tutaj zespół spotęgował i zdołał przenieść na kolejny poziom. Thrash metal na "Punishment..." jest więc pełen niuansów, technicznych zakrętasów oraz dynamicznych zmian, a jednocześnie nie brak mu zadziorności, zwartych temp i młodzieńczego wigoru. W porównaniu jednak do debiutu, dwójka zawiera dużo więcej gitarowego shreddowania, ma wyraźniej zaznaczony bas (a w "Voyage To Eternity" nawet krótkie basowe solo) i - po prostu - lepiej brzmi. Owszem, produkcyjnie nie jest to taki wypas jak na ich późniejszych krążkach, tyle że ta nieco archaicznie dziś brzmiąca produkcja dodaje muzyce większego pazura i jeszcze sprawniej niż na "R.I.P." nie pozwala umykać wszelkim detalom. Przede wszystkim, "Punishment For Decadence" to kawał kapitalnie skomponowanej muzyki, w myśl barmańskiego złotego środka - ma porządnie sponiewierać i wyśmienicie smakować. Przykładem błyszczą chociażby "Sudden Fall", "Arc-Lite", "Masked Jackal" czy "The New Breed" - mimo że tak zakręcona jazda towarzyszy przez całość trwania albumu. Wyjątkowo świetny jest tutaj również bonusowy, cover Jimiego Hendrixa (!) "Purple Haze", z jednej strony, mający wyraźny rozrywkowy charakter, z drugiej, utechniczniony do tego stopnia, że wcale nie odbiegający od głównego repertuaru płyty.

Wkrótce po wydaniu "R.I.P.", Szwajcarzy wzięli się do intensywnej pracy i raptem rok później wydali "Punishment For Decadence"; album przewyższający swojego poprzednika oraz dobitny przykład, że tytuł jednego z najważniejszych przedstawicieli technicznego thrash metalu nie został im przypisany przypadkowo. Dzięki temu, trio z Coroner wdrapało się na sam szczyt, a wraz z kolejnymi materiałami ów szczyt...przesuwali jeszcze wyżej - poza skalę.

Ocena: 10/10


I jak coś, to pomijajcie inne wydania "Punishment For Decadence" ze zmienioną okładką. Pierwotna jest po stokroć lepsza!

[English version]

The Swiss from Coroner did not need much time to climb to the top. It only took them a year from the debut "R.I.P.", which - by the way - started this extremely high level, to hit the second album and fully keep one's ear to the ground. It was by "Punishment For Decadence" that the trio started in very short intervals to release absolutely brilliant materials - all of them clearly different from each other, but keeping the style of technical thrash metal at the highest level. No wonder, in 1988, very few people thought to play as technically and racially as Coroner.

Because on "Punishment For Decadence" the Swiss made progress in every respect, and at the same time easily jumped into the category of ideal. What already made a huge impression on the debut, here the band intensified and managed to take it to the next level. Thrash metal on "Punishment..." is therefore full of nuances, technical twists and dynamic changes, and at the same time it does not lack aggressiveness, tight tempos and youthful vigor. However, compared to the debut, their second album contains much more guitar shredding, has a more audible bass (and in "Voyage To Eternity" even a short bass solo exists) and - simply - sounds better. Yes, in terms of production, it's not as good as on their later albums, but this slightly archaic-sounding production today adds more primiary aggressiveness to the music and even more powerful than on "R.I.P." it doesn't let any details go unnoticed. First of all, "Punishment For Decadence" is a piece of brilliantly composed music, according to the bartender's golden mean - it's supposed to annihilate and taste great. Examples include "Sudden Fall", "Arc-Lite", "Masked Jackal" or "The New Breed" - although such a crazy approach to the thrash metal accompanies the entire duration of the album. The bonus cover of Jimi Hendrix (!) "Purple Haze" is also exceptionally great here, on the one hand, having a clearly entertaining character, on the other hand, technicalized to such an extent that it does not differ from the main repertoire of the album.

Soon after the release of "R.I.P.", the Swiss from Coroner set to work intensively and only a year later released "Punishment For Decadence"; an album surpassing its predecessor and a clear example that the title of one of the most important representatives of technical thrash metal was not assigned to them accidentally. By "Punishment...", the trio from Coroner have reached the peak, and with subsequent materials, this peak...moved even higher - off the scale.

Rating: 10/10

And by the way, skip the other releases of "Punishment For Decadence" with a changed cover art. The original is a hundred times better!

Komentarze

  1. Kolejne płyty w takim razie to 11/10, 12/10 i 13/10 ,nie inaczej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie będzie:
      10/10
      10/10
      9/10

      Usuń
    2. hellaluajah :::
      albo ostatnia 14/10 ;)

      Usuń
    3. 14 za solówkę w Serpent Moves ;). Za nieoczekiwany rys transowy, za przepracowanie własnego stylu i za to, że ogon nie był zjedzony ;).

      Usuń
  2. Zgadzam się z przedmówcą ;). Ale ja Coronera uwielbiam i jestem bezkrytyczny, są bowiem ze mną od ponad 30 lat i nigdy mi się nie znudzili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hellaluah :::
      Zgadzam się z przedmówcą.
      "Zgadzam się z przedmówcą ;). Ale ja Coronera uwielbiam i jestem bezkrytyczny, są bowiem ze mną od ponad 30 lat i nigdy mi się nie znudzili."
      ---
      Muza dla dziadków, ale co zrobić? :)

      Usuń
    2. Taka sytuacja... Dziadki grają dla dziadków, nikt inny ich nie zrozumie :D.

      Usuń
  3. Coroner,Death,Pink Floyd, Bathory, Burzum,Morbid Angel, Bolt Thrower,Meshuggah,Darkthrone, Alice in Chains,Atheist , Nocturnus, After Death, Manilla Road ,Crimson Glory. Starej muzyki nic nowego nie przebije.

    OdpowiedzUsuń
  4. I to jest przykład jeden z nielicznych zespołów metalowych, które potrafią zaoferować coś więcej niż durne teksty i łupanie. Pozdrawiam Robak

    OdpowiedzUsuń
  5. Death / Thrash - prove me wrong

    OdpowiedzUsuń
  6. No More Color - Live in East Berlin - zajebistość

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty