Denial - "Catacombs Of The Grotesque" (2009)
O meksykańskiej ekstremie wydawanej już w XXI w. nie mówi się jakoś szczególnie dużo - prawie w ogóle prawdę powiedziawszy. Szkoda, bo również i tam trafiają się absolutne perełki, nieustępujące oryginalnością i ogólnym poziomem reszcie globu. Jednym z takich kąsków jest właśnie tamtejszy Denial - grupa parająca się death metalem w wyraźnie pokręconej formie. Ich początek datuje się na 2006 rok; wtedy to Óscar Clorio (będący również drummerem m.in. Cenotaph i - niegdyś - Shub Niggurath), Marko Guevara, Ricardo Gil, Iván Velázquez oraz Miguel Ángeles Tavera postanawiają założyć kapelę, by w bardzo sprawnym tempie skomponować autorski materiał. Po małych przetasowaniach, rok później ukazuje się krótkie ep "Immense Carnage Vortex", a z kolei po dwóch latach miażdżący debiut pt. "Catacombs Of The Grotesque".
Określenia typu miażdżący czy absolutna perełka nie są tu jednak kwestią przypadku. "Catacombs Of The Grotesque" to death metal wyśmienicie łączący łamańce i pokręcony klimat Demilich z ciężarem wczesnego Funebrarum oraz wyziewnością Incantation (głównie tego z czasów "Diabolical Conquest"). Zwraca uwagę chociażby niebanalne podejście do pisania riffów, tłusty sound gitar (zasługa też niskiego strojenia), nie mniej popieprzony styl bębnienia (pełen smaczków, ale bywa, że i mocno chaotyczny - vide: końcówka płyty) oraz ogólnie techniczny, choć wierny podziemiu feeling tej muzyki. Innymi słowy - jest nieszablonowo, ale gęsto i z klimatem katakumb (sic!). Najdobitniej słychać to w "Immense Carnage Vortex", "Abominable Undead", "Inhuman Incarnation", "Lifeless Void Of Darkness" czy "What Lies Beneath", choć prawdę mówiąc w każdym z regularnych utworów. Wszystkie z nich bowiem wyśmienicie ukazują talent Meksykanów do czerpania z "Nespithe" i jednoczesnego zamykania tych wpływów w przegródce podziemnego death metalu - o przesadnym szpanowaniu umiejętnościami na "Catacombs..." nie ma w końcu mowy! Najmniej z całością tej niebanalnej układanki komponuje się tu wokal Ivána Velázqueza, którego maniera bardziej pasowałaby do...naszego, rodzimego Dies Irae! Przy takim graniu zdecydowanie ciekawiej wkomponowałby się niski guttural pokroju Anttiego Bomana aniżeli tego typu siłowy growl. Nie mniej jednak, wokale to na "Catacombs..." drobna rysa, nie zacierająca wysokiego poziomu i niezwykłej pomysłowości instrumentalistów.
"Catacombs Of The Grotesque" to zatem jeden z lepszych przykładów pokręconej ekstremy w duchu Demilich, jaki ukazał się w XXI w. Meksykanie bowiem doskonale wiedzieli jak przełożyć te wpływy na swoje i zdołali zamknąć to szaleństwo w jedną, spójną całość. Tym większa więc szkoda, że niedługo po wydaniu debiutu kwintet z Denial zamilkł na długie lata.
Ocena: 9/10
[English version]
There is not a lot of talk about Mexican extreme metal scene published already in the 21st century - almost not at all, to be honest. It's a pity, because there are also absolute gems, not inferior in originality and general level to the rest of the globe. One of such unique band is Denial - a group with a very technical and twisted style of death metal. Their beginning dates back to 2006; then, Óscar Clorio (who is also a drummer of, among others, Cenotaph and - in the past - Shub Niggurath), Marko Guevara, Ricardo Gil, Iván Velázquez and Miguel Ángeles Tavera decide to start a band to compose original material at a very efficient pace. After a small line-up changes, a year later a short ep "Immense Carnage Vortex" was released, and two years later - a crushing debut entitled "Catacombs Of The Grotesque".
Terms such as crushing debut or an absolute gem are not accidental. "Catacombs Of The Grotesque" is death metal that perfectly combines with avant-garde technique of Demilich with the heaviness of early Funebrarum and the extreme sounds of Incantation (mainly from the times of "Diabolical Conquest"). Noteworthy is the original approach to writing riffs, the fleshy sound of the guitars (also by to the low tuning), no less technical style of drumming (full of accents, but sometimes also very chaotic - see: the end of the album) and the generally technical, though still underground, feeling of this music. In other words - it's unconventional, but consistent and with the atmosphere of the catacombs (sic!). It can be heard most clearly in "Immense Carnage Vortex", "Abominable Undead", "Inhuman Incarnation", "Lifeless Void Of Darkness" or "What Lies Beneath", although to be honest in each of the regular songs. All of them perfectly show the talent of Mexicans to inspire from "Nespithe" and at the same time lock these influences into the style of underground death metal - there is no of exaggerated showing off skills on "Catacombs..."! Well, the vocals of Iván Velázquez fit in the least with the whole of this album. To be honest, his manner would be more suited to...Polish Dies Irae! A low guttural vocals like Antti Boman would be much more interesting than this type of forceful growl. Nevertheless, the vocals on "Catacombs..." are a minor fault, not depriving the high level and extraordinary ingenuity of the instrumentalists.
"Catacombs Of The Grotesque" is therefore one of the best examples of twisted extreme in the spirit of Demilich, which appeared in the 21st century. The Mexicans knew perfectly well how to take these influences into their own and managed to close this madness into one coherent whole. It's a pity that shortly after the release of their debut, Denial fell silent for many years.
Rating: 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz