Testament - "The New Order" (1988)

W rok od pierwszych sukcesów z pod znaku "The Legacy", Testament śmiało mógł odnotować następny, ważny punkt w swojej dyskografii - wydanie drugiej płyty, która odsłoniła dużo więcej autorskich pomysłów tych Amerykanów na thrash metal. W tak krótkim odstępie czasowym, kwintet pod wodzą Erica Petersona bowiem błyskawicznie komponował numery na owy "The New Order" (już na etapie promocji debiutu), a przy tym zdołał świetnie zbadać grunt, by był to materiał jeszcze lepszy i - co najbardziej istotne - w dość luźnym stopniu powiązany z wcześniejszymi, metallikowo-slayerowymi wpływami. Otóż, "The New Order" jeszcze lepiej ukazał u Testament własne spojrzenie na thrash metalowe łupanie.

O ile muzyka na "The New Order" - rzecz jasna - nie zrywa z charakterystycznym, thrashowym piłowaniem, szybkimi galopadami, prostymi melodiami, naładowanymi techniką solówkami czy wściekłymi wokalami, tak pod kilkoma względami, drugi krążek Testament istotnie odróżnia się od poprzedniego wydawnictwa i ogólnych wpływów nieco starszych kolegów. Przede wszystkim, Eric Peterson i Alex Skolnick inaczej podeszli tu do kwestii pisania riffów - te stały się bardziej zaawansowane na tle Metalliki i Slayera (co oczywiście nie jest zarzutem dla tych dwóch grup - to po prostu różne spojrzenia na thrash). Przez to też, muzyka Petersona i spółki nabrała osobnego feelingu od ww., a tym samym fajnie uwypukliła melodyjność i balladowość (w której ten kwintet czuje się jak ryba w wodzie) oraz szybsze tempa, które zyskały na większej dynamice i różnorodności. Idąc dalej, progres zaliczył również Chuck Billy, który ograniczył falsety, a zamiast nich postawił na melodyjny, ale i agresywny śpiew oraz swoje charakterystyczne zaciąganie. W ten sposób doskonale odciął się on od wysokiej maniery swojego poprzednika, Steve'a Souzy, narzuconej jeszcze za czasów Legacy, a mającej pewną pozostałość na debiucie. Podobnie ciepłe słowa nasuwają się co do sekcji rytmicznej, która nie odwala żadnej amatorszczyzny, a w takim "Disciples Of The Watch" posłuchać można nawet całkiem sensownej solówki na basie Grega

Kolejna ważna rzecz - produkcja. Ta nadal jest dość surowa, aczkolwiek znacznie więcej w niej głębi i klarowności, przez co żaden instrument nie umyka kosztem innego, a całość ma odpowiedni wykop i świetnie brzmi pomimo wielu lat na karku. Potwierdzenie na słuszność tych wszystkich zmian? No chociażby "A Day Of Reckoning", "Into The Pit", "Eerie Inhabitants", wspomniany "Disciples Of The Watch" czy nawet doskonale dopasowany do całości cover Aerosmith (!) "Nobody's Fault". Trafione są również instrumentale "Hypnosis" i "Musical Death (A Dirge)", w których najbardziej błyszczy wirtuozeria Skolnicka - pełna brawurowej techniki, ale i znakomitego wyczucia co do melodyki. A właściwie, to błyszczy cała płyta.

Drugi album Testament zatem utwierdził gawiedź, że zainteresowanie wokół zespołu wywołane wcześniej za sprawą "The Legacy" nie było bezpodstawne. Na "The New Order" kwintet bowiem wyśmienicie rozwinął pomysły z poprzedniego krążka, a przy tym objawił się jako dość oryginalny i mający na siebie pomysł zespół. Wpływowość "The New Order" była na tyle istotna, że odcisnęła ona swoje piętno również na ich kolejnych albumach.

Ocena: 9/10


[English version]

A year after the first successes entitled "The Legacy", Testament could easily record another important album in their discography - the second album, which revealed much more of these Americans' original ideas for thrash metal. In such a short period of time, the quintet led by Eric Peterson quickly composed new songs for "The New Order" (already at debut promotion), and at the same time explored the ground to make even better material and - most importantly - not so much related to the earlier Metallica/Slayer influences. Well, "The New Order" showed Testament's own perspective of thrash metal even better than on the previous album .

While the music on "The New Order" - of course - does not break with the characteristic thrash metal riffs, fast gallops, simple melodies, technically charged solos or furious vocals, in several aspects, the second Testament album significantly differs from the previous release and general influences of Big Four. First of all, Eric Peterson and Alex Skolnick took a different approach to riff writing here - these have become more advanced compared to Metallica and Slayer (which of course is not a complaint against these two groups - they are just different views of thrash metal). By this, the music of Peterson's band gained a separate feeling from the above, and thus nicely emphasized the melodiousness and balladiness (in which this quintet is like in one’s element) and faster tempos, which gained more dynamics and diversity. Going further, progress was also made by Chuck Billy, who limited falsettos, and instead of them focused on his characteristic, melodic and aggressive singing. In this way, he perfectly cut himself off from the high manners of his predecessor, Steve Souza, imposed back in the days of Legacy, and having a certain remnant on "The Legacy". Similar great words come to mind about the rhythm section, which does not do any amateurishness, and in "Disciples Of The Watch" you can even hear a quite sensible bass solo by Greg Christian.

Another important thing - production. This one is still quite raw, but with much more power and clarity, so that no instrument escapes at the expense of another, and the whole album sounds great despite many years of the premiere. Confirmation that all these changes were good? Well, for example "A Day Of Reckoning", "Into The Pit", "Eerie Inhabitants", the aforementioned "Disciples Of The Watch" or even a perfectly matched Aerosmith (!) cover of "Nobody's Fault". The instrumentals "Hypnosis" and "Musical Death (A Dirge)" are also hits, in which Skolnick's virtuosity shines the most - full of amazing technique, but also a great sense of melody. In fact, the whole album shines in this way.

So, the second album by Testament, therefore, confirmed to the public that the interest around the band caused earlier by "The Legacy" was not unfounded. On "The New Order" the quintet perfectly developed the ideas from the previous album and at the same time revealed themselves as a quite original and creative band. The influence of "The New Order" was so significant that it also left its mark on their subsequent albums as well.

Rating: 9/10

Komentarze

  1. Zupełnie nie lubię takiego grania,ale numery Hypnosis, Musical Death (A Dirge) i wstęp do Disciples of the Wrath są wyborne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no widzisz, a mi mimo pomimo olatania się w deathie i blacku nadal takie klasyki jak te powyżej zapierają dech w piersiach

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty