Testament - "The Gathering" (1999)

Entuzjazm powrócił Erikowi Petersonowi i Chuckowi Billy'emu na tyle mocno za sprawą wydania "Demonic", że wkrótce po ukazaniu się tamtego krążka, Amerykanie zaczęli nagrania kolejnego. Oczywiście, w międzyczasie odświeżono i poskładano od nowa skład, co było dość typowe dla Testamentu w latach dziewięćdziesiątych, aczkolwiek gdy podano, że na ich ósmym albumie, "The Gathering", ekipę uzupełni plejada gwiazd pod postacią Steve'a DiGiorgio, Dave'a Lombardo oraz - ponownie - Jamesa Murphy'ego, ów krążek niemal natychmiast stał się jedną z największych sensacji metalowych w 1999 roku. Tym razem, rzeczywiście, nie było w tych zapowiedziach ani grama przesady. Otóż, "The Gathering" podołał olbrzymim oczekiwaniom i okazał się być najlepszym longplayem, jaki wylądował pod logiem Testament.

Ciekawe jest to o tyle, że mowa aż o ósmym albumie na koncie tej grupy, co w przypadku thrashowych weteranów rzadko kiedy przekładało się na rzeczy wybitne. A z tym właśnie ma się do czynienia na "The Gathering". Z ósmego krążka Testament bowiem na każdej płaszczyźnie sączy się niesamowita dawka energii i pomysłowości, a jednocześnie, pełen profesjonalizm i precyzja. Po prostu, "The Gathering" to album, na którym nie brakuje mocy oraz fachowego wykonania, ale również żywiołowości oraz świeżości godnej debiutantów. W porównaniu do "Demonic", ósemka wprawdzie zrezygnowała z bardziej przytłaczających brzmień (ale nie gorszej produkcji), a do łask powróciło granie szybkie, zwarte oraz bardzo wyziewne, aczkolwiek w niczym nie nasuwa to wniosków jakoby grupa nagrała zbyt zachowawczy czy wykalkulowany materiał. Na "The Gathering" głównym środkiem wyrazu jest nowocześniejszy thrash metal, na którym nie brak szybkości, niebanalnych melodii, nieoczywistego klimatu, ale także deathowych naleciałości (głównie w wokalach Billy'ego, który obok czystego śpiewania dorzuca growlowanie w typie grizzly) oraz okazjonalnych bardziej jazgotliwych, groove'owych riffów. No a wszystkie te składowe przekładają się na potężną ilość ultra-hitów, wśród których na szczególne uznanie zasługują "Fall Of Sipledome", "D.N.R (Do Not Resuscitate)", "Down For Life", "Eyes Of Wrath", "True Believer" oraz "Allegiance" - mimo że najrozsądniejszym wyjściem byłoby nadmienić o całej trackliście w tym miejscu.

Słowo jeszcze o ekipie udzielającej się na "The Gathering". O ile o Chucku i Eriku mogę jedynie przytoczyć pochwały z poprzednich recek, tak ciekawym jest, że na "The Gathering" największe pole do popisu dostał Dave Lombardo. Jak łatwo się domyślić, styl tego Kubańczyka idealnie uzupełnił tu muzykę, a dzięki niemu longplay aż pęka w szwach od szybkości i finezyjnych urozmaiceń. Zaskakuje jednak nieco inne spojrzenie na partie Jamesa Murphy'ego oraz Steve'a DiGiorgio. W związku z tym, obaj panowie są trochę z tyłu, tj. ich popisy solowe są dość mocno dawkowane względem reszty (a np. DiGiorgio poszalał sobie tylko w "Riding The Snake" i "Sewn Shut Eyes"). I co najciekawsze, w zupełności to...nie przeszkadza! "The Gathering" jest bowiem na tyle naładowany powerem, że właściwie w wielu fragmentach większa ilość solówek i silniej zaznaczony bas mogłyby zbędnie rozmydlić całość.

"The Gathering" zamyka więc tzw. drugi rozdział Testament z ogromnym przytupem, definitywnie niwelując dużo wcześniejsze, metallikowo-slayerowe porównania, a zarazem doprowadzając ich nowocześniejsze oblicze na sam szczyt. Ósmy album ekipy Petersona to bowiem kawał kapitalnie i oryginalnie skomponowanej, thrash metalowej muzyki, ukazującej, że w średnio korzystnym 1999 roku mogły powstawać istotne i napakowane mocą krążki w tym nurcie. Ba, sami bohaterowie recki przy okazji swoich następnych wydawnictw w bardzo znaczącym stopniu wzorowali się na "The Gathering".


W ramach małej dygresji warto dodać, że oryginalna japońska wersja "The Gathering" zawierała jeszcze jeden dodatkowy utwór - "Hammer Of The Gods". Niestety, to kawałek w typie "Last Call", czyli zupełnie zbędne, zapętlone niby-outro, które wyłącznie przynudza i nic za sobą konkretnego nie niesie. Bo jak mniemam, o historii z utratą pamięci Jamesa Murphy'ego wkrótce po premierze tegoż longplaya raczej każdy średnio zorientowany w temacie już słyszał...

[English version]

Enthusiasm returned to Eric Peterson and Chuck Billy so much with the release of "Demonic" that soon after the release of that album, the Americans began recording the next one. Of course, the line-up was refreshed and reassembled in the meantime, which was quite typical for Testament in the nineties, although when it was announced that on their eighth album, "The Gathering", the band would be completed by a musicians in the form of Steve DiGiorgio, Dave Lombardo and - again - James Murphy, this album almost immediately became one of the biggest metal sensations of 1999. This time, indeed, there was no exaggeration in these announcements. "The Gathering" met huge expectations and turned out to be the best longplay that Eric Peterson's band released.

It's interesting because we are talking about the eighth album on the group's discography, which in the case of thrash veterans rarely came into outstanding things. And that's what "The Gathering" is all about. From the eighth album Testament oozes an amazing dose of energy and ingenuity on every level, and at the same time, full professionalism and precision. Simply put, "The Gathering" is an album that does not lack power and professional performance, but also freshness. Compared to "Demonic""The Gathering" stopped more overwhelming sounds (but not worse production), and fast, tight and very aggressive thrashy sounds returned to the band, although this does not suggest that the group recorded too conservative or calculated material. On "The Gathering" the main means of expression is more modern thrash metal, which is full of speed, original melodies, non-obvious atmosphere, but also death metal elements (mainly in Billy's vocals, who, apart from clean singing, adds grizzly growls) and occasional more slightly squeaky, groove metal riffs. And all these components come into a huge number of ultra-hit songs, among which "Fall Of Sipledome", "D.N.R (Do Not Resuscitate)", "Down For Life", "Eyes Of Wrath", "True Believer" and "Allegiance" deserve special recognition - even though it would be wisest to mention the entire tracklist here.

One more word about the line-up of "The Gathering". As far as Chuck and Eric I can only mention praise from previous reviews, it's so interesting that Dave Lombardo got the biggest chance on "The Gathering". As you can easily guess, the style of this Cuban perfectly complemented the music here and by him this longplay is bursting at the seams with fast paces and sophisticated variety. What is surprising, however, is a slightly different look at the parties of James Murphy and Steve DiGiorgio. Well, both gentlemen are a bit behind, i.e. their solo performances are quite heavily dosed compared to the rest (and for example DiGiorgio showed his skills only in "Riding The Snake" and "Sewn Shut Eyes"). And what's most interesting, that fact does not bother...at all! "The Gathering" is so full of power that actually in many fragments a larger number of solos and a stronger bass could unnecessarily weaken the whole album.

"The Gathering" thus closes the so-called the second chapter of Testament with a huge bang, definitely eliminating much earlier, Metallica-Slayer comparisons, and at the same time bringing their more modern face to the very top. The eighth album of the Peterson's band is a piece of brilliantly and originally composed, thrash metal music, showing that in the mediocre 1999, significant and powerful albums in this trend could be created. Well, in fact, these Americans, on the occasion of their next releases, were largely inspired by "The Gathering".

Rating: 10/10

As a small digression, it's worth adding that the original Japanese version of "The Gathering" contained one more extra track - "Hammer Of The Gods". Unfortunately, it's a piece of the "Last Call" type song, i.e. a completely unnecessary, looped quasi-outro, which only bores and does not have anything specific. Because, as I presume, about the history of James Murphy's memory loss soon after the premiere of this longplay, rather everyone who is moderately versed in the subject has already heard...

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty