Cannibal Corpse - "Chaos Horrific" (2023)
Kanibale jak to Kanibale, na stare lata nadal nie odpuszczają i skutecznie klepią płytę za płytą, podpierając je intensywnymi trasami koncertowymi. Taki schemat oczywiście nie jest jakkolwiek nowy w ich wątku, ale i tak warto o nim przypomnieć w kontekście "Chaos Horrific", szesnastego longplaya Cannibal Corpse, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę obecną częstotliwość i formę innych weteranów amerykańskiego death metalu - w przeważającej części nie wytrzymujących porównań z grupą Mazurkiewicza. "Chaos Horrific" na tej płaszczyźnie co prawda niczego większego nie zmienia, bo do tak imponującego, rzemieślniczego cyklu wydawniczego i poziomu kwintet ten zdążył już sporo wcześniej przyzwyczaić, toteż szesnastka - podobnie jak jej poprzednicy - kolejny raz potwierdza, że dziadki z Cannibal Corpse są w stanie hurtowo pisać dobre oraz utrzymane w swoim mega rozpoznawalnym stylu albumy.
Nie jest to wprawdzie tak porywający i skłaniający do wielokrotnych odsłuchów materiał co "Violence Unimagined" czy nawet "Red Before Black", ale trzyma on poziom, nie zdradza oznak wymiękania i - w przeciwieństwie do znacznej większości ówczesnych death metalowych premier - brzmi naturalnie, z dala od przesadnej sterylności. "Chaos Horrific", z jednym małym wyjątkiem (o którym zaraz), wałkuje wszystko co już doskonale znane, lubiane i wręcz odgórnie wymagane jest u tych Amerykańców. Na albumie nie brakuje zatem charakterystycznego ciężaru, prostej rytmiki, niedźwiedzia grizzly na wokalu, sprinterskiego bębnienia Paula Mazurkiewicza, łatwych do ogarnięcia schematów oraz małych, basowych smaczków ze strony Alexa Webstera. Nie ma tu efektu wow czy tak naprawdę jakiegokolwiek większego zaskoczenia, aczkolwiek taka odtwórczość u Kanibali ma jednak swój sens, czego przykładem błyszczą chociażby "Blood Blind", tytułowy, "Frenzied Feeding" czy "Overlords Of Violence", w których wyraźnie słychać polot i dobre pomysły na riffy, pomimo odgrzewania startych motywów i - co za tym idzie - poruszania się po dobrze znanych rejonach. Wspomnianym wyjątkiem na "Chaos Horrific" jest za to zamykający krążek "Drain You Empty" - cholernie zalatujący najlepszymi klimatami z Nile oraz - oczywiście - Hate Eternal! Szkoda jedynie, że tego typu akcentów nie pojawiło się tutaj więcej, gdyż jak ten utwór pokazuje, do klasycznej, kanibalowej mielonki pasuje to wyśmienicie. Z kolei, w temacie solówek wiele od czasów poprzedniej płyty się nie zmieniło. Ponownie, zalatują one macierzystą kapelą Erika Rutana, a zarazem bardzo solidnie spinają się z resztą ich typowych patentów.
"Chaos Horrific" jest więc następnym potwierdzeniem, że Amerykanom z Cannibal Corpse pomimo tak przebogatej dyskografii jeszcze się chce oraz że wciąż mają werwę do nagrywania kolejnej muzyki. I choć szesnasty album tego kwintetu lokuje się w dolnej części tabeli ich nowszych wydawnictw, bo nie emocjonuje on tak jak poprzedni, to jednak szesnastka również prezentuje zadowalający, wysoki poziom i nie brak na niej dość chwytliwych utworów, które sprawdzą się na żywo. Nieczęsta to rzecz u starych wygów.
Ocena: 7,5/10
[English version]
Cannibal Corpse, like Cannibal Corpse, still do not give up in their old age and successfully release album after album, promoting them with intensive concert tours. Such a pattern, of course, is not new in their thread, but it's still worth mentioning in the context of "Chaos Horrific", the sixteenth longplay by Cannibal Corpse, especially when you take into account the current frequency and form of other veterans of American death metal - most of them incomparable to Mazurkiewicz's group. "Chaos Horrific" doesn't change anything much at this level, because the quintet is already used to such an impressive, releasing cycle, so the "Chaos..." - just like their predecessors - once again confirm that the veterans from Cannibal Corpse can write good albums in bulk and in their own recognizable style.
It's not as gripping material that encourages repeated listening as "Violence Unimagined" or even "Red Before Black", but it maintains their characteristic level, shows no signs of weakening and - unlike many current death metal premieres - sounds natural, distant from excessive sterility. "Chaos Horrific", with one small exception (which I will talk about in a moment), has everything that is already well known, liked and even required by these Americans. This album is full of their characteristic heaviness, simple rhythms, a grizzly bear on vocals, Paul Mazurkiewicz's sprinting drumming, easy-to-understand and catchy patterns and small bass accents from Alex Webster. There is no wow effect or really any major surprise here, although such reproductive composing has its meaning, as exemplified by "Blood Blind", the title track, "Frenzied Feeding" or "Overlords Of Violence", in which you can clearly hear the power and good ideas for riffs, despite reviving old motifs and - as a result - moving through well-known areas. The mentioned exception on "Chaos Horrific" is the closing track "Drain You Empty" - full of the best vibes from Nile and - obviously - Hate Eternal! It's a pity that this type of accents didn't appear here more, because, as this song shows, it fits perfectly into classic, cannibal death metal. In turn, when it comes to solos, not much has changed since the previous album. Again, they remind of Erik Rutan's Hate Eternal, and at the same time they fit very well with the rest of their typical elements.
"Chaos Horrific" is therefore another confirmation that the Americans from Cannibal Corpse, despite such an extensive discography, still have the energy to record more music. And although the sixteenth album of this quintet is located in the lower part of the table of their newer releases, because it's not as exciting as the previous one, "Chaos..." also presents a satisfactory, high level and there is a lot of quite catchy songs that will work well on concerts. This is not common among old-timers.
Rating: 7,5/10
Stworzony w pośpiechu, aby wypuścić następny krążek. Na poprzednim słychać że wiecej czasu poświęcono na same kompozycje. Tutaj jakby pozbierali co pozostało z poprz\edniego, dorobili trochę nowego i jazda nagrywamy i wydajemy. Płyta tez pojawila sie z nienacka. Przy moim uwielbieniu do CC mam po prostu wątpliwości. Nie czepiam się tak na marginesie. Oczywiście pozycja OBOWIĄZKOWA mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńTe ciotki jeszcze coś grają
OdpowiedzUsuńpowiem szczerze, że twoje recki kanibali są o tyle dobre, że starasz się za każdym razem zwrócić uwagę na coś szczególnego (tak sobie właśnie je czytam). no tutaj było ciężko, bo album jeszcze świeży, za chwilę ludzie pewnie o tym zapomną i będą się "jarać" nowym autopsy albo incantantion i o tych albumach pewnie też szybko zapomną. jeszcze nie słuchałem tego, ale jeśli jest w połowie tak dobry jak "Red Before Black", to pewnie warty grzechu. ja tylko mam nadzieję, że nie będzie cenzury jak ostatnio, bo Violence Unimagined mnie trochę wkurwił (brak liryk, okładka bez cenzury w limitowanym nakładzie). pozdrooo
OdpowiedzUsuńmutant
A widzisz, czyli jak na tak jednorodną dyskografię (a zwłaszcza te płyty nagrywane z Corpsegrinderem) jakieś poszczególne różnice i detale tam jednak są i da się to również zawrzeć w reckach ;)
UsuńNa cenzurę w typie poprzedniego albumu tutaj się nie zanosi, ale bardziej irytuje mnie, tak samo jak wcześniej, wydanie - w digisrakach.
Pozdro
Podniecasz się tymi durnymi rysunkami, dzieciuch
UsuńStare dziadki jeszcze grają bo mają stałą publike więc taka ich robota, dla mnie najlepszy ich krążek to Eaten back to life,to było jedyne w swoim rodzaju wydanie, no i jedynka Deicide, ale późniejsze płyty coraz gorsze, wracam tylko do tych debiutów, zresztą mam to na kasetach i winylach a na CD brak
OdpowiedzUsuń