Sadus - "The Shadow Inside" (2023)
Mniej więcej na etapie promocyjnym "Out For Blood" Steve DiGiorgio wyrażał się bardzo optymistycznie o przyszłości Sadus i zapewniał, że zespół powróci na scenę w pełnym wymiarze. Tsaaa...jak łatwo się domyśleć, niewiele z tych rzeczy faktycznie weszło w życie. Raz, że od tamtych słów minął szmat czasu, a sami Amerykanie dość szybko zrobili sobie kolejną, i to dłuższą niż kiedykolwiek wcześniej, przerwę; dwa, że gdy kapela w końcu zabrała się za komponowanie i nagrywanie upragnionego longplaya, sam główny zainteresowany...nie widniał już w składzie zespołu. To jednak nie przeszkodziło w dalszych działaniach. Mimo tego ryzykownego (a dla sporej części ludu - absurdalnego) ruchu, Darren Travis oraz Jon Allen dopięli swego w tak kameralnej oprawie i ów "The Shadow Inside" ukazał się po kolejnych przeciąganiach, czyli w 2023 roku.
Po cóż jednak takie albumy właściwie wydawać? Większej kariery czy ogólnej stabilności już raczej u Sadus nie będzie, z kolei szaleństwo i zabójcza technika zeszła z tych panów wieki temu - w czym nie pomaga brak zatrudnienia pełnoetatowego basisty. Do czego piję? A no do tego, że "The Shadow Inside" to zadziwiająco nijaki, przeraźliwie sterylny i ubogi w techniczne zatrzęsienie materiał - totalnie nieprzystający do ich wczesnego dorobku. Kompozycjom brakuje tu bowiem pomysłów na riffy, zróżnicowania pod kątem temp, szalejącego basu (czy raczej jego obecności - tak, nawet z tym jest problem), przykuwających motywów oraz naturalnego soundu. I jeszcze jako tako na wyhamowanie z szybkościami można wziąć poprawkę, wszak wiek narzuca pewne ograniczenia, tyle że na tak wysoką ilość oklepanych, thrash metalowych klisz i ogólnie koszmarnie plastikowej produkcji już nie. Pewnie, przy singlowych "It's The Sickness", "Ride The Knife", "Anarchy" oraz "Scorched And Burnt" można uronić wspominkową łezkę za czasami minionymi (bo zdają się mieć najmniej mielizn), aczkolwiek co po tym, gdy za tą muzyką nie idą konkrety i mało co z niej wrzyna się w pamięć. Nie pomaga też "The Shadow Inside" nadmieniony wcześniej, niezwykle skromniutko potraktowany bas (zarejestrowany również przez Darrena), który skandalicznie zepchnięto pod gitary, pojawiający się jakoś sensowniej wyłącznie w "The Devil In Me" oraz miniaturce "New Beginnings".
Po siedemnastu latach wydawniczej ciszy, panowie Darren Travis i Jon Allen powrócili pod szyldem Sadus do normalności, ale w dość mało wyszukanym i odtwórczym stylu. Owszem, "The Shadow Inside" prezentuje się lepiej i bardziej spójnie od swoich dwóch poprzedników, aczkolwiek niewiele on ma wspólnego z esencją brzmienia Sadus. Odnosi się tu wrażenie obcowania z produktem, który śladowo nawiązuje do majestatu tej legendy. A może zwyczajnie tęskno za DiGiorgio i magią tamtych czasów?
Ocena: 5/10
[English version]
Around the promotional times of "Out For Blood", Steve DiGiorgio was very optimistic about the future of Sadus and assured that the band would return to the stage full-time. Well...as you can guess, few of these things actually came into effect. Firstly, a lot of time has passed since those words, and the Americans themselves quite quickly took another break, longer than ever before; two, when the band finally started composing and recording the long-awaited longplay, the main person involved...was no longer in the band's line-up. However, this did not prevent further activities. Despite this risky (and for a large part of the people - absurd) move, Darren Travis and Jon Allen attained one's end in such a modest line-up and "The Shadow Inside" was released in 2023.
But why release such albums? There won't be a greater career or overall stability for Sadus, while the madness and unusual technique left these gentlemen centuries ago - which is not helped by the lack of employment of a full-time bassist. What exactly do I mean? Moreover, "The Shadow Inside" is surprisingly bland, terribly sterile and technically poor material - completely incompatible with their early recordings. The compositions lack ideas for riffs, variety in tempo, audible bass (or rather its presence - yes, even that is a problem), catchy motifs and a natural sound. And you can still make some allowances for slowing down at speed, after all, age imposes certain limitations, but not for such a high number of overused, thrash metal clichés and generally terribly plastic production. Sure, with the singles "It's The Sickness", "Ride The Knife", "Anarchy" and "Scorched And Burnt" you can shed a tear for the times gone by (because they seem to have the fewest monotonous fragments), although it doesn't change much when there is no straight power in this music and little of it's memorable. "The Shadow Inside" is also not helped by the previously mentioned, extremely modestly audible bass (also recorded by Darren), which is scandalously pushed under the guitars, appearing more sensibly only in "The Devil In Me" and the miniature "New Beginnings".
After seventeen years of releasing silence, Darren Travis and Jon Allen returned to normality as a Sadus, but in a rather unsophisticated and imitative style. Yes, "The Shadow Inside" looks better and more coherent than its two predecessors, although it has little to do with the essence of Sadus' sound. One gets the impression of dealing with a product that only traces the majesty of this legend. Or maybe I just miss DiGiorgio and the magic of those times?
Rating: 5/10
A kiedy nowy Coroner? Albo nowy Morbid Angel? Już 6 lat cisza, może to i dobrze.....hmmmm.......Trey nie chlej!
OdpowiedzUsuńojoj, aż tak źle? no to słabo i faktycznie mogli nie wydawać? Ja nie chcę nowego Coronera, bo to będzie nowy Grin, tak zapowiadał mastermind zespołu. A nowy Morbid Angel, nie jest w stanie dźwignąć się od czasó płyty C. Kingdoms Disdained to kupa gorsza od Illusa, tak więc nie, nie chcę nowego Morbid Angela, wystarczy mi to co mam
OdpowiedzUsuńmorbid angel ABCD najlepsze co powstało w metalu od 30 lat , tak więc dziękujemy, więcej nie potrzeba to jest zespół, który każdą kolejną płytą był gorszy
UsuńPrzecież najlepsze MA to te od D do G a lamusy dupa cicho
Usuń