Exhorder - "Defectum Omnium" (2024)
Zgodnie ze swoimi jakże proroczymi przewidywaniami, "Mourn The Southern Skies" spotkał się w znacznej większości z mało przychylnym odbiorem i - generalnie - nijak pasował do szyldu Exhorder. Krytyka była jednak w pełni zasłużona, bo trzeci longplay ekipy Kyle'a Thomasa niewiele miał punktów stycznych z albumami z lat dziewięćdziesiątych, a na dodatek brzmiał zbyt sterylnie, zalatywał kalkulacją i pozbawiony był własnej tożsamości. Szybko zresztą zaszły kolejne zmiany w składzie. Z zespołem pożegnali się gitarzyści Marzi Montazeri oraz, co jeszcze ważniejsze, jeden z współzałożycieli Exhorder, Vinnie LaBella. To, jak łatwo się domyśleć, nie przeszkodziło Thomasowi kontynuować historii tejże grupy. Wraz z wcześniejszą sekcją rytmiczną, tj. Jasonem Viebrooksem na basie (ale nie tylko - o czym później) i Sashą Hornem na garach, Kyle poza obowiązkami wokalnymi dorzucił sobie część partii gitar, a w roli drugiego wioślarza i wymiatacza...nawrócił z zadymiarskich ekscesów samego Pata O'Briena! Następnie, efektem tych zawirowań w składzie, był czwarty longplay Exhorder, jaki ochrzczono nazwą "Defectum Omnium", a który ukazał się w 2024 roku.
Dość atrakcyjne zmiany personalne w jakimś tam stopniu mogły sugerować zwyżkę formy, ale trzeba pamiętać, że naiwność również ma swoje granice. Po drugim/trzecim ocknięciu się (?), co prawda, nadal jestem skłonny stwierdzić, że czwarty longplay Exhorder zawiera mniej nieścisłości od swojego pokracznego poprzednika, aleee hola hola!, nie na tyle, by zmienić swój ogólny pogląd wobec tegoż powrotu - mimo że naprawdę liczyłem na zatarcie wcześniejszych mankamentów. Cóż, "Defectum Omnium" także przenosi nas w oderwane dla Exhorder rejony i zdecydowanie nie pasuje do stylu zespołu. Znów, lądujemy w poukładane, mocno cyfrowe i zachowawcze spojrzenie na thrash metal z drobnymi dodatkami groove'u, któremu wyraźnie szkodzi ładny sound i chęć dogadzania mniej wyrobionym słuchaczom. Przez to, ów krążek nie przebija się do świadomości niczym szczególnym, brakuje mu charakteru i brzmi zbyt grzecznie.
Plusy...hmm...no takowe da się znaleźć na "Defectum Omnium". Podoba mi się zagęszczenie partii solowych (gdzie w szczególności Pat O'Brien ładnie się dopasował), doszlifowanie wyższych, heavy metalowych wokali Kyle'a (czuć w nich większą profeskę i mniejszy patos), niektóre pomysły na bardziej zadziorne riffy (jak już się uda przegryźć przez produkcję) oraz sam fakt, że nad gitarami siedzieli tu wszyscy trzej, strunowi panowie - co dodało umownej różnorodności. Wynik to oczywiście lepszy niż przy okazji omawiania "Mourn The Southern Skies", aczkolwiek plusy te nie przekładają się na w pełni słuchalny i skłaniający do refleksji materiał. Takie kawałki jak "Desensitized", "Divide And Conquer", "Forever And Beyond Despair" czy "Sedition" przelatują jeden po drugim, skażone są wiadomą magią Nuclear Blast i zwyczajnie brakuje im polotu. Posłuchać tegoż albumu, a i owszem - można; potupać do jego chwytliwszych fragmentów nóżką - również; powracać do tychże momentów w dalszej perspektywie - już niekoniecznie.
"Defectum Omnium" to zatem średnio angażujący i bardzo przewidywalny materiał - do posłuchania na kilka razy, obczajenia, iż Exhorder coś tam dorabia do emerytury i zapomnienia, że takowe wydawnictwo w ogóle miało miejsce. Wprawdzie nie ma na nim takiej lipy jak poprzednio, bo jednak próg oczekiwań po zawartości "Mourn..." nie był zbyt wysoki, aczkolwiek na próżno szukać na "Defectum..." muzyki, która zapada w pamięć i niesie za sobą szczere intencje.
Ocena: 5/10
[English version]
In line with mine very prophetic predictions, "Mourn The Southern Skies" was largely met with unfavorable reception and - in general - did not fit the Exhorder name. However, the criticism was fully deserved, because the third lp from Kyle Thomas' group had few points of contact with their albums from the 1990s, and in addition, it sounded too sterile, smelled of calculation and lacked its own identity. Further changes in the line-up quickly took place. Guitarists Marzi Montazeri and, even more importantly, one of the co-founders of Exhorder, Vinnie LaBella, left the band. This, as you can easily guess, did not prevent Thomas from continuing the history of this group. Together with the earlier rhythm section, i.e. Jason Viebrooks on bass (but not only - more on that later) and Sasha Horn on drums, Kyle, in addition to his vocal duties, added some guitar parts, and as a second guitarist and sweeper...he returned from well-known excesses Pat O'Brien himself! Then, as a result of these line-up changes, the fourth Exhorder longplay was released in 2024, entitled "Defectum Omnium".
Quite attractive line-up changes could, to some extent, suggest an improvement in form, but it must be remembered that naivety also has its limits. After the second/third awakening (?), I am still inclined to say that the fourth Exhorder lp contains fewer inaccuracies than its awkward predecessor, but hey, it's not enough to change my general opinion towards this comeback - even though I really hoped that the previous disadvantages would be erased. Well, "Defectum Omnium" also takes us to areas outside of Exhorder and definitely doesn't fit the band's style. Once again, we land in an organized, highly digital and conservative look at thrash metal with small additions of groove metal, which is clearly harmed by a nice sound and the desire to please less experienced listeners. Due to this, this album does not come across as anything special, it lacks character and sounds too polite.
Advantages...hmm...yes, you can find some on "Defectum Omnium". I like the density of the solo parts (where Pat O'Brien in particular fits in nicely), the polishing of Kyle's higher, heavy metal vocals (you can feel more professionalism and less pathos in them), some ideas for more aggressive riffs (when you can get through the production) and the fact that all three string gentlemen were sitting on the guitars part together - which added to the conventional diversity. The result is obviously better than when discussing "Mourn The Southern Skies", although these advantages do not come into fully listenable and thought-provoking material. Songs such as "Desensitized", "Divide And Conquer", "Forever And Beyond Despair" and "Sedition" are really similar and one-dimensional, they are tainted with the obvious magic of Nuclear Blast and they simply lack power. Yes, you can listen to this album, but you can't return to these moments in the long listening to it.
"Defectum Omnium" is therefore moderately engaging and very predictable material - you can listen to it several times, realize that Exhorder is supplementing their retirement and forget that such a release even took place. Although it's not as bad as before, because the expectations after the content of "Mourn..." were not too high, but it's pointless to look for music on "Defectum..." that is memorable and carries sincere intentions.
Rating: 5/10
hellalujah :::
OdpowiedzUsuńTytuł, aż prosi się o "Defecatium Omnium" ;)
Dzień dobry czy będzie opis płyt Alice in chains? Pozdrówka Lucjan
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, zobaczymy
Usuń