Nyia - "More Than You Expect" (2007)
Więcej niż się spodziewasz - odważny tytuł po tym co olsztynianie zaprezentowali na "Head Held High". Co by nie mówić, niewiele w Polszy było/jest świrów mieszających między mathcorem, grindem a awangardą tak sprawnie jak Nyia, wszak na myśl przychodzi jeszcze Antigama - prywatnie powiązana zresztą z bohaterami recki. W każdym razie, po tak wymagającej i trudno-strawnej dawce ekstremalnej muzyki z "Head...", chłopaki dość sprawnie zaczęli majstrować nad następną płytą, biorąc pod uwagę, że z zespołem - jeszcze przed wydaniem jedynki - rozstali się Bogdan Kondracki i Piotr Bartczak, a na miejscu tego pierwszego zdążyło się łącznie przewinąć aż trzech wokalistów. Finalnie, Wojtkowi Szymańskiemu, Szymonowi Czechowi i Jarosławowi Łabieńcowi po zwerbowaniu na wokal Jakuba Leonowicza oraz basisty Macieja Banaszawskiego udało się zarejestrować drugi album, którego premiera przypadła na rok 2007.
Wbrew tytułowi, "More Than You Expect" nie przynosi kompletnie nowej jakości, a głównie kontynuuje patenty z poprzedniej płyty, choć nadal wyrasta grubo ponad normalność. Zmiany, a owszem, znalazły się takowe, aczkolwiek ich ilość nie jest na tyle silna, na ile sugerowałby wspomniany tytuł płyty i przejawiają się one w raczej kilku aspektach. Zacznijmy może od najistotniejszej kwestii, jaka się przeobraziła od debiutu, czyli wokalu (bo basista utonął pod partiami gitar jak wcześniej). Barwa głosu Jakuba Leonowicza jest bowiem zupełnie inna od Bogdana Kondrackiego, a uściślając - bardziej chropowata i niższa, ale nie tak rozhisteryzowana. Z początku, chwilę zajmuje się do niej przestawić, ale później (tj. w połowie krążka) przychodzi moment, że trudno te połamane, wściekłe i nerwowe granie wyobrazić sobie z innym krzyczanym wokalem. Leonowicz wydziera się na kilka różnych sposobów, growluje, wyrzuca z siebie słowa w zawrotnym tempie, podkręca ogólny obłęd - w skrócie, pełen pakiet. Czy wypada on jednak lepiej od Kondrackiego? No śmiem rzec, że nie wszędzie. Drugą stroną tak wysokiej różnorodności, niekoniecznie właśnie tą dobrą, są czyste wokalizy. A te nie mają za dużo wspólnego z poprzednim nu-metalowym skandowaniem, ale budzą skojarzenia z zaskakująco żenującym, metalcore'owym słodzeniem. Żeby była jasność, technicznie te wokale wykonane są bez zarzutu i w swojej konwencji trzymają się kupy (?). Rzecz rozbija się po prostu o gust. No a mój większości metalcore'a nie trawi i basta.
Poza tym zgrzytem, na "More Than You Expect" znalazły się jeszcze niepotrzebne introsy/przeszkadzajki (przeważnie odgłosy natury lub studyjne efekty) i niby-balladowanie (czyste gitarki i smęcenie wokalisty), prawdopodobnie mające na celu wprowadzić chwilę wytchnienia oraz zwiększyć zróżnicowanie materiału. Po co jednak taki zabieg przy i tak zakręconej muzyce, tego dokładnie nie wiem, pewien jestem natomiast, że tak pojechany i wyziewny krążek powinien pozbawiony być takich uzupełnień. Matematyczna rzeźnia w wykonaniu Nyia bowiem ponownie niszczy, wgniata rewelacyjnym brzmieniem, zawiera dość enigmatyczny klimat i powala zjawiskowym warsztatem instrumentalnym. Nieregularne podziały rytmiczne, gitarowy chaos, obłąkany klimat, nietypowe przejścia, zakręcona do bólu perkusja czy wspomniany szalony i wściekły wokal, to tylko część z esencji intensywności i zakręcenia, jakie Nyia prezentuje na "More...". Takie kawałki jak chociażby "Nine", "Low-Life", "Inaccesible Things", "Morning's Copper" czy "Kilar's Hairstyle" najlepiej ukazują jak zaawansowana, ześwirowana oraz pełna furii jest to muzyka. I nawet okazjonalne, metalcore'owe wokalizy nie zaburzają emanującej z nich mocy.
Jednoznaczna ocena "More Than You Expect" sprawia więc niemało problemów, by nie zagalopować się w którąś ze stron. Bo drugi longplay Nyia pod pewnymi względami wydaje się być przedobrzonym nie tam gdzie trzeba i ogólnie średnio przemyślanym, a po przeciwnym biegunie podtrzymuje on zawodowo szaleństwo z debiutu, wyprzedza warsztatem instrumentalnym sporą część kapel z naszego podwórka i potrafi solidnie sponiewierać. W praktyce, przeważają tu jednak plusy, a wszelkie wypełniacze czy eksperymenty wokalne są w ostatecznym rozrachunku do przełknięcia. Kto wie, może w następnych latach działalności byłoby z tym lepiej. Cóż, tego już się raczej nie dowiemy. Raptem rok później grupa zakończyła działalność, zaś w 2012 roku zmarł Szymon Czech - jeden z współzałożycieli Nyia. Co prawda, lata później przebąkiwano jakąś reaktywację, ale szczerze mówiąc, niech pozostanie tak jak jest.
Ocena: 6,5/10
[English version]
"More Than You Expect" - a bold title after what the Olsztyn team presented on "Head Held High". No matter what you say, there were/are few freaks in Poland who mixed mathcore, grind and avant-garde as well as Nyia, after all, Antigama comes to mind - privately associated with the Nyia. In any case, after such a demanding and hard-to-digest dose of extreme music from "Head...", the guys started composing next album quite quickly, considering that - even before the release of the first album - Bogdan Kondracki and Piotr Bartczak left the band, and the first one was replaced in the following years by a total of three vocalists. Finally, Wojtek Szymański, Szymon Czech and Jarosław Łabieniec, after recruiting Jakub Leonowicz on vocals and Maciej Banaszawski on bass, recorded their second album, the premiere of which took place in 2007.
Despite the title, "More Than You Expect" does not bring a completely new quality and mainly continues the patterns from the previous album, although it still goes well beyond the norm. There are some changes, although their number is not as strong as the above-mentioned title of the album would suggest and they manifest themselves in several aspects. Let's start with the most important issue that has changed since the debut, i.e. the vocals (because the bassist is barely audible as before). The timbre of Jakub Leonowicz's voice is completely different from Bogdan Kondracki's, or more precisely - rougher and lower, but not that hysterical. At first, it takes a while to convince to it, but later (i.e. halfway through the album) there comes a moment when it's difficult to imagine these dissonant, angry and nervous music with a different screaming vocal. Leonowicz shouts in several different ways, growls, blurts out words at a dizzying pace, turns up the general madness - in short, full of possibilities. But is he better than Kondracki? Well, dare I say, not everywhere. The other side of such high diversity, not necessarily the good one, are clean vocals. And these don't have much in common with the previous nu-metal singing, but they are associated with a surprisingly embarrassing metalcore sweetness. To be clear, technically these vocals are performed flawlessly (?). It's simply a matter of taste. Well, mine doesn't like most metalcore and that's it.
Apart from this fault, "More Than You Expect" also contains unnecessary intros/interruptions (usually sounds of nature or studio effects) and quasi-ballads (clean guitars and the singer's too light singing), probably intended to introduce a moment of respite and increase the diversity of the material. However, why such a procedure is needed with such crazy music, I don't know exactly, but I am sure that such an insane and aggressive album should be devoid of such additions. The mathematical brutality performed by Nyia once again crushes, has its sensational sound, contains quite an enigmatic atmosphere and blows away with its phenomenal instrumental skills. Irregular rhythms, guitar chaos, insane atmosphere, unusual transitions, very technical drums and the mentioned crazy and furious vocals are just some of the essence of intensity that Nyia presents on "More...". Songs such as "Nine", "Low-Life", "Inaccesible Things", "Morning's Copper" or "Kilar's Hairstyle" best show how advanced, crazy and full of fury this music is. And even occasional metalcore vocals do not disturb the power emanating from them.
A clear assessment of "More Than You Expect" makes it very difficult not to get too carried away in one direction or another. In some respects, Nyia's second lp seems to be overdone in the wrong places and generally not very well thought out, while on the other hand, maintains the madness of its debut professionally, is ahead of many Polish bands in terms of instrumental skills and has a lot of uniqueness. In practice, the advantages outweigh the disadvantages here and any fillers or vocal experiments are tolerable. Who knows, maybe in the next years of the band's activity the band would improve these aspects. Well, we'll probably never find out. Just a year later, the group split-up and in 2012 Szymon Czech - one of the co-founders of Nyia - died. Years later, some reactivation was rumored, but honestly, let it remain as it is.
Rating: 6,5/10
Świetna techniczna i brutalna kapela to była, ale mam wrażenie że u nas na takie granie to publika była jednak za głupia. Może jakby do dziś cisnęli temat w różnych składach to jakoś by się tam bardziej zapisali,a tak to o, ciekawostka. Najlepsze co nagrali to było i tak demo ze Śvierszczem na wokalach ;)
OdpowiedzUsuń