Tehace - "Zipped Noise From Hell" (2006)
Na polskich ziemiach było trochę kapel, które zamiatały na najwyższym, światowym poziomie, a mimo teoretycznie sprzyjających okoliczności, nie zyskały należytej promocji i szerszego uznania. W tego typu teorię dość zgrabnie, niestety, wpisuje się wejherowski Tehace. Najpierw tenże zespół określano kolejnym, polskim Morbid Angel, później przewijały się o nim opinie jako nowa, polska nadzieja death metalu, by na koniec...o grupie słuch zaginął w kompletnych czeluściach. Fakt, na swoim pierwszym ep z 2001 roku nagrali oni cover morbidowego "Rapture" (swoją drogą, zajebisty), tak już nawet na tym mini-wydawnictwie w autorskich kawałkach było słychać własny i zmierzający w kierunku czegoś wielkiego styl, niezbyt związany z kapelą Treya Azagthotha. Określenia nowej nadziei death metalu jednak również nie były tutaj wyssane z palca. Najdobitniej ukazał to debiutancki longplay Tehace z 2006 roku, zatytułowany "Zipped Noise From Hell", który natychmiast wprawia w konsternację swoją zawartością - pomysłową, oryginalną, profesjonalnie zrealizowaną i miażdżącą w całej rozciągłości.
W latach zerowych XXI w., Tehace - razem z Yattering, Lost Soul i Decapitated - powalali na kolana zajebiście inteligentnym, technicznym i brutalnym death metalem, którego ze świecą można było szukać w innych zakątkach globu. Co prawda, spośród tego grona znaleźli oni najmniejsze zainteresowanie, a jedynym, którzy zdobyli realny sukces byli ci ostatni (kwestia, że z czasem modyfikując styl), aczkolwiek w niczym nie odbiera to siły tkwiącej w "Zipped Noise From Hell". Death metal, w jakim obracali się chłopaki z Wejherowa był bowiem jedyny w swoim rodzaju i na totalnie zjawiskowym poziomie, a te dosłownie kilka klimatów pod "Gateways To Annihilation" w niczym nie mają przełożenia jakoby kwartet pragnął być n-tym, polskim odpowiednikiem Morbid Angel czy kimś kto jedynie powiela znane schematy. Jak to zresztą Krzysztof Gordziej, lider Tehace, rzucił w którymś z wywiadów dla Mystic Art (pamięta ktoś?), ich muzykę najrozsądniej byłoby określić jako - po prostu - Tehace, nie zaś spadkobiercę innych stylistyk, i po odsłuchu "Zipped..." trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.
Oryginalność i imponujący warsztat techniczny słyszalny jest tu więc w każdym aspekcie. Gitary Krzysztofa Gordzieja oraz Jacka Góraja powalają nagromadzeniem pomysłów, a przy tym nie są przeładowane techniką i wiedzą kiedy wybrzmieć, natomiast w solówkach nie brak finezji, jak i zaskakująco rockowego feelingu. Dalej, perkusja. Tutaj należą się kolejne owacje, gdyż Radosław Szczepański wyczynia takie cuda za zestawem perkusyjnym, jakby połknął talenty Docenta i Ząbka naraz - a przyznacie, że zadanie to kurewsko karkołomne. W skrócie, drumming na tej płycie niszczy niebywałą intensywnością i precyzją. Znacznie skromniej wygląda za to praca basu Sebastiana Kielasa, bo głównie uzupełnia ciężar gitar, aczkolwiek nie została ona sprowadzona do bujania się gdzieś w tle. Wokale. Te są dość specyficzne, bo Krzysiek bardziej krzyczy niż growluje, ale nie brak mu ekspresji, szaleństwa i własnego charakteru, co przy tego typu zawiłej ekstremie nieczęsto się zdarzało. Wreszcie, produkcja. No i tutaj należą się następne, wielkie pochwały, gdyż dźwięk osiągnięty przez Piotra Łukaszewskiego miażdży w takim samym stopniu jak schyłkowy Yattering (za który Łukaszewski również odpowiadał). Udało się wyciągnąć wyśmienite mięcho z gitar oraz niezwykłą czytelność przy tak brutalnej muzyce.
Na próżno zatem szukać na "Zipped Noise From Hell" utworów słabszych lub mniej wciągających - tutaj wszystkie regularne (bo industrialnie-plumkające intro pomijamy) nie dają wytchnienia. Zarówno w krótkim i treściwym "Joe Black (Life Of Death)", połamanym i psychodelicznym "The Oracle (Zipped Noise From Earth)" czy przejrzystszych "The Great Continuous", "The Ancient Ones Story" i "Even Neron Lived In A Tale Sometimes", zespół trzaska kładącymi na łopatki riffami, solówkami, brutalnością, chwytliwością oraz zaskakującymi strukturami. Tu ciągle się coś dzieje, energia towarzyszy na każdym kroku, a nawałnica pomysłów przypadająca na utwory zniewala - i co najlepsze nie czuć, by czegokolwiek było na krążku w nadmiarze.
Z mojej strony, jest to zatem kompletna rekomendacja w dziedzinie technicznego death metalu z polotem oraz unikalnym klimatem, które wydano w Polsce. I nie zrażajcie się dziwną nazwą czy niezbyt urodziwą okładką, "Zipped Noise From Hell" zdecydowanie warto dać szansę i szczegółowo ją przestudiować, gdyż genialnej i profesjonalnej muzyki zawiera co nie miara, a podobnych pozycji o TAKIM kalibru, u nas za wiele się nie pojawia(ło). Po tylu latach od premiery, "Zipped..." wciąż robi piorunujące wrażenie i aż szkoda, że krążek przykryła na tyle olbrzymia warstwa kurzu.
Ocena: 10/10
[English version]
There were a few bands in Poland that were at the highest, world level, and despite theoretically favorable circumstances, they did not gain proper promotion and wider recognition. Unfortunately, Tehace from Wejherowo fits into this type of theory quite neatly. At first, this band was called another, Polish Morbid Angel, later opinions about it were passed around as a new, Polish hope of death metal, and in the end...the band disappeared into complete abysses. True, on their first ep from 2001, they recorded a cover of the Morbid Angel "Rapture" (awesome by the way), so even on this mini-release in their own compositions you could hear their own style heading towards something great, not very related to Trey Azagthoth's band. However, the terms of the new hope of death metal were not exaggerated here either. This was most clearly demonstrated by Tehace's debut longplay, entitled "Zipped Noise From Hell" and released in 2006, which immediately astonishes with its content - inventive, original, professionally produced and crushing.
In the early years of the 21st century, Tehace - together with Yattering, Lost Soul and Decapitated - were extremely innovative with their incredibly intelligent, technical and brutal death metal, which could hardly be found in other corners of the globe. True, Tehace found the least interest among this group, and the only ones who achieved real success were the latter (the only issue is that they modified their style over time), although this does not take away from the power of "Zipped Noise From Hell". The death metal that the guys from Wejherowo were involved in was one of a kind and at a totally phenomenal level, and these literally several climates in the type of "Gateways To Annihilation" do not come in any way into the quartet wanting to be the another Polish equivalent of Morbid Angel or someone who only repeats known patterns. As Krzysztof Gordziej, the leader of Tehace, said in one of the interviews for Mystic Art (once upon a time, a Polish magazine about metal music), their music could most reasonably be described as - simply - Tehace, and not an heir to other styles, and after listening to "Zipped..." it's hard to disagree with that statement.
Originality and impressive technical skills are audible in every aspect here. The guitars of Krzysztof Gordziej and Jacek Góraj amaze with the accumulation of ideas, and at the same time they are not overloaded with technique and know when to sound out, while the solos do not lack finesse, as well as a surprisingly rock feeling. Next, the drums. Here, another round of applause is due, because Radosław Szczepański presents an incredible level behind the drum kit, as if he had immediately taken over the talents of Docent and Ząbek - and you have to admit that this is an extremely difficult task. In short, the drumming on this album destroys with incredible intensity and precision. The bass work of Sebastian Kielas' bass is much more modest, because it mainly complements the heaviness of the guitars, although it was not reduced to be audible somewhere in the background. Vocals. These are quite weird, because Krzysiek screams more than he growls, but he does not lack expression, madness and his own character, which did not happen often with this type of complicated extreme. Finally, the production. And here, another great praise is due, because the sound achieved by Piotr Łukaszewski crushes to the same extent as the late Yattering (for which Łukaszewski was also responsible). They managed to extract excellent fleshy sound from the guitars and extraordinary clarity with such brutal music.
So, there are no weaker or less engaging tracks on "Zipped Noise From Hell" - here all the regular ones (because we skip the industrial-looped intro) destroy without restraint. Both in the short and concise "Joe Black (Life Of Death)", the very technical and psychedelic "The Oracle (Zipped Noise From Earth)" or the clearer "The Great Continuous", "The Ancient Ones Story" and "Even Neron Lived In A Tale Sometimes", the band crushes with incredible riffs, solos, brutality, catchiness and surprising structures. There is something happening here all the time, energy accompanies you at every step, and the storm of ideas falling on the tracks is captivating - and best of all, you don't feel that there is anything in excess on the album.
From my side, this is therefore a complete recommendation in the terms of technical death metal with soul and a unique atmosphere, which was released in Poland. And do not be put off by the strange band name or the not very pretty cover art, "Zipped Noise From Hell" is definitely worth giving a chance and studying in detail, because it contains a lot of brilliant and professional music, and there are not many similar albums of THIS caliber here. After so many years since its premiere, "Zipped..." still makes a stunning impression and it's a pity that the album has been covered by such a huge layer of dust.
Rating: 10/10
Jak dobrze że polska zapatrzona w Morbid Angel (i to od tak Covenant w góre) czy Deicide, po proszę więcej takich epigonów.
OdpowiedzUsuńSkoro mowa o polskim death metalu w kategorii 10/10 to gdzie Devilyn - Artefact
OdpowiedzUsuńI w sumie prawie cała dyskografia Lost Soul :)
UsuńSpokojnie, zrecenzuje się ;) razem z Vader i Yattering
Usuń