Voivod - "Dimension Hatröss" (1988)

Minął rok od "Killing Technology", a Kanadyjczycy przyłożyli następnym, bardzo ważnym krążkiem w swojej przebogatej dyskografii - tym samym utwierdzając, że po wydaniu trzeciej płyty, Voivod był na fali wznoszącej. Przez ten krótki czas, raczej normalne, że trudno było oczekiwać wszechstronnych zmian, pełni ich przemyślenia oraz wyprzedzania nowatorstwem innych, metalowych kapel, ale...rezultat przerósł wszelkie oczekiwania! W 1988 roku, Voivod ponownie zaskoczył (i bynajmniej nie po raz ostatni!), niczego nie pozostawił przypadkowi, znów niemało nawywracał (dla siebie, jak i ogółu) oraz utrzymał równie zjawiskowy poziom co wcześniej. Tym razem, za sprawą owego "Dimension Hatröss", Kanadyjczycy co prawda nieco odwrócili proporcje swojej muzyki, tj. więcej progresji i dziwactw, a mniej thrashu, ale nie zmieniła się jedna sprawa - geniusz kompozycyjny. 

Jeśli poprzednio kwartet przeniósł thrash metal w awangardę, tak na czwartym longplayu kwartet przeniósł...awangardę w thrash metal. A mówiąc bardziej zrozumiale, na "Dimension Hatröss" namieszano znacznie bardziej niż na "Killing Technology", a stopniem sprawności w licznych zawijasach, zespół przesunął wcześniejszy szczyt jeszcze wyżej, czyniąc taki progres, który niejednym zająłby kilka dobrych lat, by nabrał na tyle pokaźnych rozmiarów co właśnie na czwórce. Podobnie jak na "Killing...", bazą na "Dimension..." jest średnio-szybki thrash metal, ale z tą istotna różnicą, że towarzyszy mu znacznie więcej zabaw dynamiką, połamańcami i umieszczaniem różnych od siebie detali nawet gdy zagrywka gitarowa/basowa/perkusyjna wraca do tego samego schematu co poprzednio. Kanadyjczykom nie pozostaje więc nic innego jak pogratulować wyobraźni i warsztatu, gdyż spośród tej oryginalnej receptury na progresywną muzykę, jak na ironię, przepychu dźwiękowego i przesadnej nieregularności nie da się uświadczyć. Zasługa w tym - oczywiście - utrzymania chwytliwości oraz piosenkowych struktur, dzięki którym utwory nie dłużą się, mają indywidualne, choć zespolone ze sobą charaktery, zachodzą w pamięć i nie chcą jej opuścić, a całość nie jest oparta na masakrowaniu ciągłymi przejściami, przez co każdy motyw sensownie tu z siebie wynika.

No pewka, próg wejścia na "Dimension Hatröss" należy do tych pioruńsko niełatwych, zaś sama zawartość krążka zajmuje dłuższe przyswojenie niż "Killing Technology", aczkolwiek wszystkie te pokręcone, chaotyczne dźwięki składają się w paradoksalnie zharmonizowaną jedność. Jest to kawał wymagającej i mocno wykraczającej poza utarte szlaki muzyki, ale świetnie wyważonej, która dość szybko wyłania charakterystyczny sposób pisania kompozycji przez Voivod oraz ich wyjątkowy, surrealistyczny klimat oraz wysuwającą się na każdym kroku pomysłowość, dając snobistyczną satysfakcję z rozpracowania tak zaawansowanego wydawnictwa. W grze Piggy'ego znalazło się zatem jeszcze więcej dysonansów, wirtuozerii i poskrywanych szczegółów, u Awaya nietypowych rytmów i ciekawszych przejść, u Blacky'ego wyraźniej kombinujących i przebijających się na powierzchnię partii, natomiast Snake porzucił thrashowo-punkowe zdzieranie gardła na rzecz czystszego, punkowego śpiewu i skandowania z rzadka wchodzącego w krzyk, trochę przypominając skrzyżowanie Petera Murphy'ego z Bauhaus i Dave'a Mustaine'a z Megadeth, i to co znaliśmy z "Killing Technology".

Przykład tutaj goni przykład, więc ja ograniczę się do tych naj-naj z całości zestawienia. "Chaosmöngers" z dużą dawką ślizgających się dysonansów i ich przeciwwagi pod postacią kapitalnego, melodyjnego śpiewu, odjechany i niepokojący "Tribal Convictions", nieoczywisty i dający preludium tegoż szaleństwa "Experiment", połamany, ale intrygująco rozbudowany "Brain Scan", najbardziej hiciarski "Macrosolutions To Megaproblems" oraz niedający wytchnienia na żadnej płaszczyźnie, choć mocno klimatyczny i idealnie oddający ideę zespołu "Technocratic Manipulators". Słowo jeszcze o produkcji, bo tutaj grupa również zaliczyła spory progres. Brzmienie wprawdzie trzyma się wcześniejszych, thrash metalowych standardów, aczkolwiek nie da się nie zauważyć, że całość jest nieco czystsza i lepiej uwypukla detale - na czym w szczególności zyskał przesterowany bas. Ten aspekt pozwala wkręcić się w te zakręcone dźwięki zdecydowanie szybciej i sprawniej.

Po roku od premiery "Killing Technology", kwartet z Voivod nie zaprzestał rozwijania się i szokowania nieszablonowym podejściem do thrash metalu. Tak, tylko rok czasu był im potrzebny, by nagrać album jeszcze odważniejszy, trudniejszy i bardziej połamany, a zarazem dość chwytliwy i metalowo czaderski, który nie jest zapatrzony w swojego poprzednika. Na "Dimension Hatröss", kanadyjska grupa zaczęła zatem odsłaniać jak różnorakie i pojemne jest ich spojrzenie na muzykę oraz na ile łatwo im takie druzgocące zmiany przychodzą. Na nim też, po raz ostatni w latach osiemdziesiątych, Voivod opierał się o tak wyraźne, thrash metalowe elementy. I co ciekawe, lada chwila, kapeli wyszło to...na plus.


Ocena: 10/10


[English version]

A year has passed since "Killing Technology", and the Canadians have hit with another, very important album in their rich discography - thus confirming that after the release of the third album, Voivod was on a rising wave. During this short time, it's rather normal that it was difficult to expect comprehensive changes, their full consideration and innovation ahead of other metal bands, but...the result exceeded all expectations! In 1988, Voivod surprised again (and by no means for the last time!), left nothing to chance, again turned a lot upside down (for themselves and other bands) and maintained the same phenomenal level as before. This time, by "Dimension Hatröss", the Canadians have indeed slightly reversed the proportions of their music, i.e. more progression and oddities, and less thrash metal, but one thing has not changed - the compositional genius.

If previously the quartet moved thrash metal into the avant-garde, on the fourth longplay the quartet moved...the avant-garde into thrash metal. And to put it more clearly, on "Dimension Hatröss" there was much more chaos than on "Killing Technology", and with the degree of skill in numerous twists, the band moved the previous peak even higher, making such progress that would take many a good few years to gain such impressive dimensions (sic!) as on this album. Similarly to "Killing...", the basis on "Dimension..." is medium-fast thrash metal, but with the significant difference that it's accompanied by much more fun with dynamics, breaks and placing different details even when the guitar/bass/drums play returns to the same pattern as before. We need to congratulate the Canadians of their imagination and skills, because ironically, there is no brainless wall of sounds or excessive irregularity to be found in this original recipe for progressive music. The credit for this goes - of course - to maintaining catchiness and song structures, by which the songs have the right length, have individual, although interconnected characters, stay in the memory and do not want to leave it, and the whole is not based on massacring with constant transitions, by which each motif here results sensibly from itself.

Sure, the level of entry into "Dimension Hatröss" is one of those incredibly difficult ones, and the content of the album itself takes longer to absorb than "Killing Technology", although all these twisted, chaotic sounds come together in a paradoxically harmonious unity. It's a piece of demanding music, but is perfectly balanced, which quite quickly reveals Voivod's characteristic way of writing compositions and their unique, surreal atmosphere and inventiveness that comes to the fore at every turn, giving snobbish satisfaction from working out such an advanced release. Piggy's playing featured even more dissonances, virtuosity and hidden details, Away's featured unusual rhythms and more interesting transitions, Blacky's featured more advanced parts that broke through to the surface of the album, while Snake abandoned the thrash-punk screaming in favour of cleaner, punk and melodic singing that rarely veered into screams, somewhat reminiscent of a cross between Peter Murphy from Bauhaus and Dave Mustaine from Megadeth, and what we knew from "Killing Technology".

Examples are everywhere, so I'll limit myself to the best-of-the-best of the whole tracklist. "Chaosmöngers" with a large dose of slippery dissonances and their counterbalance in the form of great, melodic singing, the crazy and disturbing "Tribal Convictions", the non-obvious and prelude to this madness "Experiment", the broken but intriguingly developed "Brain Scan", the most hit-like "Macrosolutions To Megaproblems" and the "Technocratic Manipulators" that doesn't give respite on any level, although strongly atmospheric and ideally reflecting the idea of ​​the band. A word about the production, because here the group also made a huge progress. The sound is indeed in line with earlier, thrash metal standards, although it's impossible not to notice that the whole thing is a bit cleaner and better highlights details - which is particularly benefited by the distorted bass. This aspect allows you to get into these twisted sounds much faster and more efficiently.

A year after the premiere of "Killing Technology", the quartet from Voivod has not stopped developing and shocking with an unconventional approach to thrash metal. Yes, only a year was needed for them to record an album even bolder, more difficult and more technical, and at the same time quite catchy and with metal energy, which is not forcibly associated with its predecessor. On "Dimension Hatröss", the Canadian group began to reveal how diverse and capacious their view of music is and how easily such devastating changes come to them. On it, for the last time in the eighties, Voivod based itself on such clear, thrash metal elements. And interestingly, any moment now, the band turned out to be...better.

Rating: 10/10

Komentarze

Popularne posty