Napalm Death - "Utopia Banished" (1992)

Zamaszyste przejście w stronę death metalu na "Harmony Corruption", przynajmniej z początku, nie poskutkowało u Napalm Death całkowitą rezygnacją z grindcore'owych składowych - wszak tam też były odniesienia do "Scum" i "From Enslavement To Obliteration". Dalsze drastyczne zmiany kwintet najwidoczniej uznał jeszcze za przedwczesne, toteż na czwartym longplayu postanowili oni wyjść z prostego acz bardzo trafnego założenia w celu podtrzymania większej spójności i konsekwencji wykonywania skrajnie brutalnej muzyki - połączyli estetykę wszystkich poprzednich trzech płyt w jedno. Tego typu zbiorcze podejście do komponowania - na szczęście - zadziałało i nie przełożyło się, by zespół spoczął na laurach. Wkrótce po premierze "Harmony...", z grupą rozstał się niezwykle ważny dla niej Mick Harris, ale na jego miejscu zawitał Danny Herrera i z nim powstała wspomniana, równie interesująca "Utopia Banished" z 1992 roku ze świetną okładką autorstwa Mida (robił także grafiki dla Gorefest). Przy okazji skład z "Utopii..." okazał się jednym z trwalszych, jakie Napalm Death posiadał przez wiele następnych lat.
Jako się rzekło, na czwórce zespół skierował się w death-grind odpuszczając tak silnie zaznaczony, amerykański death metal z poprzednika. Powróciła zatem większa ilość utworów (tym razem w liczbie piętnastu), dziki charakter muzyki, rozwścieczone wokale (Barney jeszcze growluje, ale robi to nieco niechlujnie i pojawia się skrzeczące darcie ryja w nawiązaniu do Lee Dorriana i Nicholasa Bullena - w wykonaniu Mitcha Harrisa) czy duża nawałnica blastów, przy której Danny błyszczy na miarę swojego poprzednika. Z drugiej strony, nie zaniechano rzeczywistych struktur kawałków, ponieważ pomimo większego zwrotu w kierunku grindcore'a, na "Utopię..." nie trafiło kilkunastosekundowe granie wyrzucające maksymalnie hałaśliwe riffy, blasty i wokalizy. Mamy tutaj wyraźny podział na zwrotkę i refren, odpowiednio czytelną, jak i podkreślającą ciężar produkcję, sporo przemyślanych i motorycznych riffów (pierwiastek chaosu również się w nich uchował), a także niemało elementów, dzięki którym znaczną część materiału można rozróżnić i nie leci na jedno kopyto. Wiadomo, niewprawione ucho stwierdzi, że kwintet na "Utopia Banished" napiera bardzo intensywnie i nie pozostawia litości na słuchaczu, ale bardziej obeznani znajdą tu wiele akcentów, ozdobników i chwytliwych rytmów, które nie sprowadzają Napalm Death do jednostajnej rzeźni. Zabrakło jedynie rozbudowanych solówek z "Harmony...", co trochę może rozczarowywać.
Jeszcze więcej dobrego da się za to powiedzieć o "Christening Of The Blind", "Judicial Slime", "Cause And Effect (Pt. II)" (jak tytuł wskazuje, druga część utworu z epki "Mentally Murdered" - w dodatku, udana), "The World Keeps Turning", "Got Time To Kill", "Dementia Access", "Distorting The Medium" czy "Idiosyncratic", które pochwalić się mogą zarówno imponującą brutalnością oraz wyziewnością, jak i sensownym łojeniem w średnich tempach, pewną dozą melodyjności (tą deathową oczywiście) lub d-beatowymi rytmami. Zgodnie z tradycją debiutu i dwójki, na "Utopii..." znalazły się też mniej konwencjonalne utwory, czyli intro i outro. O ile wprowadzenie pod postacią "Discordance" to chwilowa przystawka ze zniekształconymi głosami, tak zwraca szczególną uwagę wieńczący album "Contemptuous", który wyróżnia się industrialnym sznytem i niepokojącą atmosferą - jakby zapowiedź następnego albumu. W takim wydaniu Napalm Death, jak najbardziej, również wypada przekonująco, zazębia to z częścią główną oraz nie powtarza tych samych rozwiązań co w przypadku odmieńców ze "Scum" i "From Enslavement To Obliteration".
Mimo więc istotnego (i chwilowego) nawrotu w kierunku grindcore'a, "Utopia Banished" utrzymała bardzo podobnie wysoki poziom co na "Harmony Corruption" i nie brzmi ona jak próba dogadzania komukolwiek. Okej, czwarty longplay Brytoli nie jest takim manifestem jak debiut i nie szokuje na tyle co trójka, to jednak na bazie tamtych płyt udało się stworzyć osobny wymiar napalmowego death-grindu i wiele porywających utworów. Niech kolejnym potwierdzeniem klasy "Utopia Banished" będzie, że gdy Napalm Death powrócili do grindu już w pełni po 2000 roku (tak wiem, spoiler), to właśnie do tej płyty najczęściej oni się tam odnosili. A że potrafili ją przebić, to już inny temat...
Ocena: 8,5/10
Na koniec, nie może zabraknąć garści ciekawostek dzielących czas wydania "Harmony Corruption" a "Utopia Banished". Pomiędzy tymi płytami ukazało się - rzecz jasna - kilka pomniejszych wydawnictw, jak np. split z Johnem Zornem czy epka "Suffer The Children" (z wiadomym repertuarem), ale największym rarytasem jest epka z 1991 roku "Mass Appeal Madness", na którą trafiły premierowe utwory, nieustępujące jakością "Utopii..." i poświęcone pamięci basisty Rogera Pattersona z Atheist.
[English version]
The important shift towards death metal on "Harmony Corruption", at least initially, didn't cause Napalm Death to completely abandon grindcore elements - after all, there were references to "Scum" and "From Enslavement To Obliteration" there, too. The quintet apparently considered further drastic changes to be premature, so on their fourth lp, they decided to depart from a simple yet highly relevant premise in order to maintain even greater cohesion and consistency in their extremely brutal music - they combined the aesthetics of all three previous albums into one. Fortunately, this collective approach to composition worked and didn't result to the resting on laurels. Shortly after the release of "Harmony...", the incredibly important Mick Harris left the band, but Danny Herrera took his place, and with him came the aforementioned, equally interesting "Utopia Banished" from 1992, with a great cover art by Mid (he also did artworks for Gorefest). The "Utopia..." line-up proved to be one of the most enduring that Napalm Death would have for many years to come.
As I mentioned, on "Utopia Banished", the band moved towards death-grind, abandoning the heavily influenced American death metal of their predecessor. This brought back a larger number of songs (fifteen this time), a wild musical character, furious vocals (Barney still growls, but he does it a bit sloppily and there's also a screeching ones, reminiscent of Lee Dorrian and Nicholas Bullen, performed by Mitch Harris), and a massive barrage of blast beats, where Danny shines in a way comparable to his predecessor. On the other hand, the actual song structures weren't abandoned, because despite a greater shift towards grindcore, "Utopia..." didn't feature a dozen-or-so seconds of playing, spewing out the most noisy riffs, blast beats, and vocals. There's a clear division between verse and chorus, a production that's both clear and heavy, a number of well-thought-out and propulsive riffs (with an element of chaos), and a number of elements that allow much of the material to be discernible. Of course, the untrained ear will tell you that the quintet pushes hard on "Utopia Banished" and leaves no mercy on the listener, but those more experienced will find plenty of accents, flourishes, and catchy rhythms that don't reduce Napalm Death to a monotonous brutality. The only thing missing are the extended solos from "Harmony...", which may be a bit disappointing.
There are even more good things to say about "Christening Of The Blind", "Judicial Slime", "Cause And Effect (Pt. II)" (as the title suggests, the second part of the song from "Mentally Murdered" ep - and as good as the original), "The World Keeps Turning", "Got Time To Kill", "Dementia Access", "Distorting The Medium" and "Idiosyncratic", which boast impressive brutality and furious atmosphere, as well as sensible mid-tempo pounding, a touch of melodicism (deathy one, of course), and d-beat rhythms. In keeping with the tradition of their debut and second album, "Utopia..." features less conventional tracks, namely the intro and outro. While the introduction, "Discordance", is a brief appetizer with distorted vocals, the album's closing track, "Contemptuous", is particularly noteworthy, distinguished by its industrial flavor and unsettling atmosphere - a kind of announcement of the next album. In this version, Napalm Death is also convincing, it meshes with the main part and does not take the same solutions as in the case of the different songs from "Scum" and "From Enslavement To Obliteration".
Despite a significant (and temporary) shift towards grindcore, "Utopia Banished" maintains a similarly high standard to "Harmony Corruption" and doesn't sound like an attempt to please anyone. Okay, their fourth lp isn't as manifesto-like as their debut and isn't as shocking as their third album, but they've built upon those albums to create a distinct dimension of Napalm Death death-grind and many captivating tracks. Let the further confirmation of "Utopia Banished"'s quality be that when Napalm Death returned to grind fully after 2000 (yes, I know, spoiler alert), to this album they most often referenced. Whether they managed to surpass it's another story...
Rating: 8,5/10
Finally, let's take a look at some interesting trivias about the timeline between "Harmony Corruption" and "Utopia Banished". Between these albums, of course, there were a few smaller releases, such as a split with John Zorn and the "Suffer The Children" ep (with the known repertoire), but the biggest rarity is the 1991 ep "Mass Appeal Madness", which features new tracks, comparable in quality to "Utopia..." and dedicated to the memory of bassist Roger Patterson from Atheist.
Zastanawiałem się, czy pisać komentarz, bo też szanuję autora i nie chcę przesadnie zaśmiecać internety moimi przemyśleniami, ale w przypadku Napalm Death, to chyba jednak będę musiał.
OdpowiedzUsuńPłyta oczywiście perfekt, jest to przede wszystkim pierwsza płyta w składzie, który zostanie już do końca (RIP Jesse Pintado). Co mi utknęło odnośnie tej płyty? Mam wersję CD+DVD, swego czasu Earache miało fajną promocję, gdzie można było kupić ich klasyki z bonusowym DVD. I tak też posiadłem Deicide, Berzerker, Cathedral, Entombed. DVD zawierało koncert Harmony Corruption Live + parę wywiadów i chyba nawet teledyski.
World Keeps Turning było nagrane w Polsce, gdzie można zobaczyć nasze słynne logo LOT-u. Barney zresztą, w przeciwieństwie do większości angoli, zawsze był nastawiony pozytywnie do Polaków (bardziej niż do rosjan, zresztą znana jest historią, że była bijatyka między Napalm Death a Korrozja Metalla, skądinąd dobra kapela, zanim lider zwariował).
Płyta miała być takim trochę powrotem do korzeni, bo sami muzycy nie do końca chcieli grać Death Metal, ale też nie chcieli go kompletnie porzucać. Pod wieloma względami, mało która płyta Napalmów uchwyciła ten perfekcyjny balans grindcore + Death Metal + eksperymenty.
Mick Harris, który odszedł przed nagraniem płyty, chciał wprowadzić syntezatory i zrobić coś, co później zrealizował w Scorn. Mimo wszystko szkoda, że nie zrobił z zespołem przynajmniej tego outro Contemptous, byłaby to miła klamra. Swoją drogą, jest to część druga "Internal Animosity", który pojawił się na składance Pathological
Compilation
https://www.discogs.com/release/92754-Various-Pathological-Compilation?srsltid=AfmBOorey-oVgl-etewcmwU8t9FcOXsYrHnHvavwAl4l_2gve4EOgx2_
A który był przyjemnym eksperymentem stajni Earache z totalnym podziemiem. To niesamowite, jaka wtedy była chęć, aby współpracować razem, mimo podziałów, jak w konspiracji.
Nie muszę też mówić, że jest to oczywiście inspirowane Swans, co w czasach, kiedy ta ekipa nie była znana, świadczy o bogatym guście muzyków.
Utopia Banished jest albumem doskonałym i osobiście chyba nawet wolę go bardziej od Harmony, ze względu na bardziej nośne utwory. Co ciekawe, zespół nie zamierzał spocząć na laurach i zamierzał spróbować ponownie czegoś innego. Ale o tym następnym razem...
Nie ma się co zastanawiać, pisać trzeba ;) pole do komentów jest jak najbardziej dla Was - czytelników, fanów, słuchaczy. Ja jako autor bloga z kolei bardziej się produkuję tam wyżej, ale zawsze chętnie poczytam co kto ma do powiedzenia na temat recenzji czy historii wokół danej płyty.
UsuńFajny zbiór ciekawostek. O większości, której piszesz wcześniej nie wiedziałem i też świetnie rzutuje jak barwną kapelą jest Napalm Death.
Outro Contemptous jest także początkiem płyty O.L.D - Lo Flux Tube czyli zespołu Jamesa Plotkina, z którym później Mick Harris stworzył zajebisty dark ambientowy projekt [James Plotkin/Mick Harris – Collapse]
OdpowiedzUsuńtego nie zauważyłem, a kocham OLD. i właśnie za to kocham tego bloga i chciałbym, aby jak najwięcej ludzi pisało z takimi smaczkami
Usuń