Hypocrisy - "Into The Abyss" (2000)
Patrząc na dokonania Hypocrisy sprzed (czyli od "The Fourth Dimension") i po "Into The Abyss", omawiany krążek wydaje się być dość dziwnym, a nawet niespójnym z przemianą tego zespołu po odejściu Broberga! Na swoim siódmym albumie, Szwedów wzięło bowiem na...większą brutalność. Tu należałoby też to dokładniej doprecyzować - większą w odniesieniu do okresu "Abducted"-"Hypocrisy". Rezultat oczywiście może się podobać, choć jak się weźmie pod uwagę poziom następnego krążka i styl poprzednich, wydawać się również może, że przybrał on wyłącznie taką formę, by odsiać malkontentów zarzucających kapeli coraz większe wymiękanie. Rację w tym jakaś była, ale na tamten czas Szwedzi dość dobrze to zamaskowali. Po "Into The Abyss" tak po prostu słychać radochę z cięższego grania! Coś z czym na poprzednich dwóch krążkach bywało różnie.
"Into The Abyss" nie odbiega znacząco od melo-deathowych poprzedników, tyle że zespół postawił na nim na większe konkrety; przeważnie (o czym za moment) bez pitolenia i cukierkowatego klimatu s-f. Powróciło więc częstsze blastowanie, deathowe, gitarowe piłowanie, lepiej uwypuklony niższy growling i oldschoolowa chwytliwość. To w szczególności domena mocniejszej strony tej płyty, czyli kawałków pokroju "Total Eclipse", "Blinded", "Sodomized" czy "Legions Descend" - solidnych i pozbawionych jakichś większych aranżacyjnych dodatków. Problem jednak pojawia się przy lżejszych utworach. Nie ma w nich przypału, ale też...porywających melodii. Przykładem chociażby "Deathrow (No Regrets)", "Unleash The Beast", "Resurrected" czy "Fire In The Sky" - rozmemłane i na siłę udziwnione. Odnosi się wrażenie jakby zespół nie do końca chciał odstawić swoje poprzednie, wygładzone oblicze, a przy tym nie potrafił odnaleźć złotego środka, by pogodzić to z resztą tego ostrzejszego. Słychać tu wyraźnie, że zespół lepiej czuł się przy cięższych klimatach i najlepiej byłoby, gdyby pozostawili ten krążek w takich rejonach - przypuszczać można, że wiele finansowo by na tym nie stracili.
Całościowo jednak, "Into The Abyss" warto obadać. Cieszy, że po coraz lżejszych albumach, kapela Tägtrena była w stanie wykrzesać się z siebie mocniejszy i mniej nastawiony pod mainstream materiał, a jednocześnie, że udało im się tego dokonać bez silenia się na stary, dawny klimat. "Into The Abyss" słucha się przecież bardzo dobrze, nawet pomimo pewnych niespójności.
Ocena: 7,5/10
[English version]
Looking at the discography of the Hypocrisy before (ie. from "The Fourth Dimension") and after "Into The Abyss", this album seems to be quite strange, and even inconsistent with the transformation of this band after Broberg's departure! On their seventh album, the Swedes took on...more brutality. Here it should also be more precisely specified - more in the context of the "Abducted"-"Hypocrisy" period. The result may be pleasing, of course, but considering the level of the next album and the style of the previous ones, it may also seem that it only took such a form to take away the malcontents who accuse the band of more and more softening. I think they were right about it, but the band masked it quite well at the time. On "Into The Abyss" you just hear from the band a joy by their more heavy sound! Something with which it was different on the previous two discs.
"Into The Abyss" does not differ significantly from the melo-death predecessors, but the band focused on it for greater specifics; usually (about which in a moment) without softening and the cheap, s-f atmosphere. So more frequent blasting, deathy riffs, better emphasized lower growling and old school catchiness returned. This is, in particular, the domain of the stronger side of this album, ie. tracks like "Total Eclipse", "Blinded", "Sodomized" or "Legions Descend" - solid and devoid of any major arrangement additions. The problem, however, appears with lighter songs. There is no embarrassing in them, but also...ravishing melodies. For example, "Deathrow (No Regrets)", "Unleash The Beast", "Resurrected" or "Fire In The Sky" - blurred and forcefully strange. One has the impression that the band did not quite want to put aside their previous, smoothed face, and at the same time did not know how to reconcile it with the rest of the sharper one. You can clearly hear that the band felt better in more heavier climates and it would be best if they left the disc in such regions - it can be assumed that they would not lose much financially.
Overall, "Into The Abyss" is worth exploring. I am glad that after ever lighter albums, Tägtren's band was able to develop stronger and less oriented material for mainstream, and at the same time that they managed to do it without straining on the old, good atmosphere. After all, "Into The Abyss" listens very well, even despite some inconsistencies!
Rating: 7,5/10
Komentarze
Prześlij komentarz