Massacre - "From Beyond" (1991)
Ludzie, którzy przewinęli się przez "Spiritual Healing" i "Leprosy" (ale także demówki) wkurwili się/nie chcieli wiecznie się oglądać na Chucka Schuldinera i założyli sobie Massacre. Tak mniej więcej widzi mi się powstanie tego zespołu. No a źle na tym mimo wszystko nie wyszli, stworzyli oni trochę sensownej muzyki (przez bardzo krótki czas, ale jednak), a ta szybko zyskała status kultowej i nie była 1:1 w stylu Death. Wiadomo, pewnych skojarzeń z tą kapelą wprawdzie i tak nie udało się na "From Beyond" uniknąć (ponownie, odsyłam do tego kto [i jak] tam grał), ale zespół wynagrodził to paroma nieco mniej oczywistymi patentami z innych kapel, a te bardziej znane wiedział jak przełożyć na swoje - na tyle, żeby nie popadać w nachalne zrzynki. Wyszło im to wszystko jednak dość dobrze, a "From Beyond" zdołał osiągnąć całkiem spory sukces.
Najprościej rzecz ujmując, debiut Massacre to krążek mocno przesiąknięty patentami "Leprosy", wczesnymi wydawnictwami Possessed, Slayer, ale też...Napalm Death z okresu "Harmony Corruption"! Okej, żadna tam z tego ekstrawagancka mieszanka, a same wpływy Napalmów pojawiają się sporadycznie (co mogłoby się wydawać czymś najbardziej atrakcyjnym spośród reszty inspiracji), ale dawały jednak one dość niezłe pole do manewru. Amerykanie okazję wykorzystali (pewnie nie do końca świadomie, ale czort z tym) i nagrali bardzo dobre płyciwo! Materiał ten fajnie zbiera w jedno wspomniane wpływy Napalm Death, Slayer, Death i Possessed, aczkolwiek na zasadzie luźnych skojarzeń, bez nachalnych zrzynek. Co prawda, nieco inne jest tu podejście do riffów i ogólnych rytmów (dużo prostszych na tle pomysłów Chucka Schuldinera), aleee całość bardzo fajnie nadrabia sobie klimatem (wprost z otchłani - sic!), wgniatającymi, niskimi growlami Kama Lee (z okazjonalnymi piskami a la Tom Araya) i niezwykle chwytliwą motoryką wszystkich instrumentów. No a to z kolei przełożyło się na znakomite, death metalowe hity wśród, których należałoby wymienić "Defeat Remains", "Chamber Of Ages", "Corpsegrinder" oraz utwór tytułowy - jako te najbardziej reprezentatywne. Osobną kwestią jest natomiast, że...tak naprawdę wszystkie z utworów na "From Beyond" trzymają poziom i poniekąd każdy z nich mógłby jednakowo się o ten status ubiegać!
Po drugiej stronie, trzeba też mieć na uwadze, że nie jest to tak wybitny materiał jak "Leprosy", z którym - co by nie mówić - "From Beyond" ma cholernie dużo punktów wspólnych. Wszystko na nim gra jak trzeba i pięknie wpisuje się w ramy gatunku, tyle, że jawi się on jako tylko bardzo dobry, bez tej przełomowości i efektu wow co wspominane wydawnictwo. Będąc spadkobiercą tamtego stylu jest to jednak i tak warty uwagi krążek, wszak nie robi on za mozolną kalkę "Leprosy" i ma to coś.
Ocena: 8/10
[English version]
People who appeared on "Spiritual Healing" and "Leprosy" (but also on demos) got pissed off/didn't want to watch Chuck Schuldiner forever and founded Massacre. This is more or less how I see the formation of this band. Well, they didn't do it badly after all, they made some meaningful music (for a very short time, but still), and this one quickly became cult status and was not 1:1 Death style. It's known that some associations with this band were not avoided on "From Beyond" (again, I refer to who [and how] played there), but the band rewarded it with a few less obvious patents from other bands, and these more "known" they knew how to retake into their own - enough not to fall into intrusive copying. However, it all turned out quite well (with common sense), and "From Beyond" managed to achieve quite a success.
To put it simply, Massacre's debut is an album heavily saturated with "Leprosy" patents, early Possessed and Slayer influences, but also...Napalm Death from the "Harmony Corruption" period! Okay, none of that extravagant mix, and the Napalm influences themselves appear from time to time (which might seem to be the most attractive of the rest of the "inspirations"), but the band gave quite a lot of potential of creating original death metal (even if not to call them a copy of the known band). The Americans took the opportunity (probably not consciously, but nevermind) and recorded a very good cd! This material is nicely combined into one thing: a bit similar to Napalm Death's rhythm, Death patents (but less technical) and the originality of Slayer and Possessed (especially in the whammy bar solos of Rick Rozz). Well, all of this is held together by loose associations and individual fragments in the songs rather than their entirety. The approach to riffs is different here, more emphasis is placed on brutality (though without exaggeration), medium paces prevail, rather low growls of Kam Lee (with occasional squeals like Tom Araya) and the atmosphere of the album is similar. Well, this worked into excellent death metal hits, including "Defeat Remains", "Chamber Of Ages", "Corpsegrinder" and the title track - as the most "representative" ones. Another issue is that...in fact, all of the tracks on "From Beyond" hold the level and each of them could equally apply for this status!
On the other side, you also have to bear in mind that this is not such outstanding material as "Leprosy", with which - no matter what - "From Beyond" has a lot of in common. Everything sounds as it should be and fits beautifully into the genre, except that it appears as "only" a very good album, without the breakthrough and wow effect of the aforementioned release. Being the heir of that style, it's still a noteworthy album, after all, it does not make "Leprosy" as a cheap copy and has something unique.
Rating: 8/10
Fajnie że ich także uwzględniłeś w swoich reckach. Mam ten krążek w swoich zasobach i taki standardowy, dobry death metal początku lat 90-ych ale bez specjalnego wychodzenia przed szereg. Żaden specjalny kult jakim niektórzy darzą debiut Massacre. Ciekawy jestem recek kolejnych ich pozycji, bo te już raczej nie wzbudzają wśród fanów aż takich pozytywnych sentymentów.
OdpowiedzUsuńOj nie wiem jak to będzie, "Promise" dałem radę wysłuchać jakoś z raz i totalnie jej nie skumałem - szkoda mi zaśmiecać stronę (to nie In Flames, że można sobie jaja porobić ;)). Odsyłam do swojego profilu rym, tam już ją oceniłem należycie.
UsuńAle ta reaktywacyjna to chyba taka beznadziejna nie jest? Swoją drogą przed jej wydaniem myślałem zawsze, że to był zespół jednej płyty i dopiero RYM mi uświadomił że po drodze wyszło coś mocno kontrowersyjnego.
OdpowiedzUsuńZależy, o której mowa ;)
UsuńNo ten cały "Promise" do słuchania się zbytnio nie nadaje, ale może pod innym szyldem miałaby jakikolwiek sens (?), taki czysto dla funu nagrywających go.