Inhuman Condition - "Rat°God" (2021)

Widząc taką nazwę zespołu niewiele ciśnie się na klawiaturę dobrego, ale...to chyba nawet lepiej. No bo tym większe jest zaskoczenie, że z twórczości (starego) Massacre dało się jeszcze wycisnąć coś sensownego i ze znacznie lepszym skutkiem niż na "Back From Beyond"! Po tamtejszych ekscesach można było przecież przypuszczać, że "Rat°God" okaże się klapą - ja tak zakładałem, oczekując najgorszego. Najciekawsze też, że za powołaniem Inhuman Condition stoi Terry Butler, osobnik, który - wydawać by się mogło - był/jest najmniej zaangażowany w post-reunionowe dramy Massacre. Razem z Taylorem Nordbergiem (gitara) i Jeramie Klingiem (gary/wokale) udało mu się stworzyć longplay w typie "From Beyond", a przy tym skomponować go na tyle dobrze, by nie popadać w tanie sentymenty.

Znalazło się więc wszystko, czego tak brakowało na "Back From Beyond", no a mowa oczywiście o odpowiednim powiewie świeżości starości, ale i wyrafinowaniu. "Rat°God" to bowiem materiał w znacznej większości bardzo odtwórczy, a niekiedy wręcz zahaczający o plagiaty, aleee jednocześnie skomponowany na luzie, z dawnym klimatem i którego dobrze się słucha. Te 9 utworów to właściwie esencja stylu wiadomego albumu. Słychać to po riffach, motoryce, klimacie, przewajchowanych solówkach (w "Tyrantula" na jedną skusił się nawet gościnnie Rick Rozz), melodyce czy prostych schematach. Drobnych różnic dopatrywałbym się tu jedynie od strony trochę większych thrashowych proporcji względem tych deathowych i wyraźnie innych wokali, gdzie Klingowi - moim zdaniem - znacznie bliżej do frontmanów Cancer lub Messiah, aniżeli głębokich growli Kama Lee. Na szczęście, obie te rzeczy przekładają się jednak na tyle na plus, że takie utwory jak np. "Crown Of Mediocrity", "The Neck Step" czy "Planetary Paroxysm" - pomimo olbrzymiej ilości nawiązań - tylko na tym zyskują, no i nie powodują niedosytu czy absmaku.

Średnio byłem przekonany co do kolejnego wcielenia Massacre i kolejnej związanej z tym pseudo-sentymentalnej szopki, a tu proszę!, "Rat°God" to dosyć udany debiut, fajnie nawiązujący do najlepszych czasów tej kapeli i wykonany lepiej niż "Back From Beyond". Wyszło bowiem na tyle nieźle, że cały ten cyrk byłych i obecnych członków Massacre, na czas słuchania "Rat°God", przestał być dla mnie aż tak istotny.

Ocena: 7/10

[English version]

Seeing such a name of the band like Inhuman Condition does not put much pressure on the keyboard of a good one, but...it's probably even better. Well, the greater surprise is that there can be still something meaningful from the cds of (old) Massacre and with much better results than on "Back From Beyond"! After the excesses there, one could have assumed that "Rat°God" would turn out to be a crap - I assumed so, expecting the worst. The most interesting thing is that Terry Butler is the main creator of Inhuman Condition, a musician who - it would seem - was/is the least involved in the post-reunion drama Massacre. Together with Taylor Nordberg (guitar) and Jeramie Kling (drums/vocals) he managed to create an "From Beyond" type longplay, and at the same time to compose it well enough not to fall into cheap sentiments. 

So there was everything that was so lacking on "Back From Beyond", ie. the right breath of freshness of old age, some own identity and memorable arrangements. Only this, and so much. It was also obvious that "Rat°God" would be largely imitative, and sometimes even involving self-plagiarism, buuut it was difficult to expect something completely different from such a name and (partially) band members. These 9 songs are actually the essence of the style of the known album. This can be heard from the riffs, paces, atmosphere, whammy solos (in "Tyrantula" even Rick Rozz was tempted to make a guest appearance), melodies and simple patterns. I would see minor differences here only in terms of slightly larger thrash proportions in relation to those deathy and clearly different vocals, where Kling - in my opinion - is much closer to the frontmen of Cancer or Messiah, than to Kam Lee's deep growls. Fortunately, both of these things come so much to the advantage, that songs such as "Crown Of Mediocrity", "The Neck Step" or "Planetary Paroxysm" - despite the huge number of references - only benefit from it, and not they cause insufficiency or absentmindedness. 

I was not very convinced about the next incarnation of Massacre and another related pseudo-sentimental nativity reunion, but well!, "Rat°God" is quite a successful debut, nicely referring to the best times of well-known band and better performed than "Back From Beyond". It turned out so well that the whole madness of former and present members of Massacre, while I listened to "Rat°God", ceased to be so important to me.

Rating: 7/10

Komentarze

  1. nie trawię takiego naciągania, tzn nazwa jak epka massacre, logo z czcionki massacre. podobnie zrobiła nowa kapela blachowicza, nazwa eternal wiadomo taki był 4 album malevolet no i logo z czcionki malevolent, a grają pod plytę eternal. jaka by ta muza nie była, takie naciąganie graficzne i nazwy mnie odstraszają. wiadomo marketing jakiś tam ale sorry, my słuchacze czy fani nie jesteśmy idiotami, którym podsuwa się pod nos na bazie czegoś sprawdzonego z przeszłości, by nie powiedzieć/napisać wręcz chamsko i bez ogródek - bierzcie to i słuchajcie, to jest jak massacre czy to jest jak malevolent. nie kupuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie w ogóle dziwi że jest na coś takiego popyt. Wydawać by się mogło że Metal, do tego Death, jest zbyt niszowy żeby się opłacało w coś takiego inwestować kasę i czas. A tu proszę....

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty