Pestilence - "Obsideo" (2013)
No nie powiem, kolejne po "Doctrine" zmiany w składzie średnio były Pestilence potrzebne; zwłaszcza gdy ktoś - tak jak np. ja - ma pierdolca na punkcie basu i uznaje Jeroena Paula Thesselinga za jednego z najlepszych basistów, jacy pojawili się w kapeli Patricka Mameli. Wtedy wręcz, pierwszy kontakt z "Obsideo" odbierze się za równie udany co "Resurrection Macabre" - czyli z rozczarowaniem i szybkim olaniem tematu, że takowy w ogóle został nagrany. Tak się jednak szczęśliwie składa, że wraz z kolejnymi przesłuchaniami "Obsideo" tylko zyskuje. Otóż, to po prostu wyraźnie inny materiał od poprzednich (choć pod pewnymi względami z nimi powiązany), stawiający na inne środki wyrazu i oferujący inne niuanse. Słowem: taki, który z czasem coraz bardziej zachodzi za skórę i który pokazuje troszkę inne wcielenie Pestilence na tle pozostałych ich płyt.
Pierwszej wyraźnej zmianie uległ wspomniany skład. Do wymiany poszła sekcja, i w ten oto sposób do Pestilence zawitali perkusista David Haley i basista Georg Maier. Od strony bębnów można było być więc spokojnym o ich poziom i zróżnicowanie (mimo że nawiązań do Psycroptic brak - mogłoby być jeszcze ciekawiej), to już pod względem basu jest nieco skromniej i niestety bez takich popisów co wcześniej. Powiem jednak szczerze, że...i tak idzie to nawet zaakceptować! Bas na "Obsideo" - choć nie za często wybiega ponad gitary - ma generalnie większe pole do popisu niż na "Resurrection...", lepiej go zaznaczono w miksie i nie sprowadza się wyłącznie do klasycznego unisono.
Najważniejszym punktem "Obsideo" są jednak same kompozycje. No a te są naprawdę bardzo dobre. Świetnie łączą one ciężar i blastowanie z chwytliwością (nie tylko za sprawą ponownie bardzo prostych refrenów), techniką i finezyjnymi popisami obu Patricków. Najlepszym przykładem takiego kompromisu chociażby "Displaced", "Necro Morph", "Soulrot", "Super Conscious" czy "Transition", czyli jak widać, wynik w sam raz. Inna sprawa, że krążek tak naprawdę nie zawiera jakichś większych wahań. Całość - podobnie jak poprzednik - może podobać się w jednakowym stopniu. Kolejne dobre pomysły "Obsideo" to powrót do niższych wokali (z okazjonalnymi wyższymi), bardziej mięsista produkcja i wprowadzenie kilku klawiszowych wstawek robiących tu za klimat (ten mniej przyjazny). Niby niedużo i - jak na standardy Pestilence - niekiedy nawet zbyt bezpiecznie, to jednak jak na tą ich brutalniejszą i bardziej przejrzystą formę, sprawdza się to tutaj zaskakująco na plus.
Można więc powiedzieć, że "Obsideo" jest tym, czym chciało być w domyśle "Resurrection Macabre" - a co udało się tam uzyskać połowicznie. Otóż, na swoim siódmym longplayu, Pestilence zaprezentował się jako zespół mocno osadzony o brzmienia "Testimony...", choć z dużo większą dawką brutalności i kilku nowocześniejszych rozwiązań (w szczególności rytmicznych) - tak, aby młodsi słuchacze polubili taką stylistykę. W przypadku "Obsideo", trzeba jednak przyznać, że taka taktyka sprawdza się naprawdę sensownie i - paradoksalnie - dość odświeżająco.
Ocena: 8/10
[English version]
The next changes to the line-up after "Doctrine" were not needed by Pestilence; especially when someone - like me - has a bass freak and considers Jeroen Paul Thesseling to be one of the best bass players to have appeared in Patrick Mameli's band. Then the first contact with "Obsideo" will be as successful as "Resurrection Macabre" - as disappointment and quick ignoring the topic that it was recorded at all. Fortunately, it just so happens that with the next listenings, "Obsideo" only gains. Well, it's simply a distinctly different material from the previous ones (although in some respects related to them), using different means of expression and offering different nuances. In a short: which shows a slightly different incarnation of Pestilence compared to their other albums.
The mentioned line-up changed significantly for the first time. The section went to swap, and this is how drummer David Haley and bassist Georg Maier came to Pestilence. From the point of view of the drums, you could be calm about their level and diversity (although there are no references to Psycroptic - it could be even more interesting), it's a bit more modest in terms of bass, and unfortunately without such displays as before. But to be honest...you can even accept it anyway! The bass on "Obsideo" - although it does not go above the guitars too often - has generally more place to show off than on "Resurrection...", it's better marked in the mix and is not limited only to the classic unison.
However, the most important point of "Obsideo" are the compositions themselves. And these are really very good. They perfectly combine heavy sound and blasting with catchiness (not only because of very simple choruses again), technique and sophisticated displays of both Patrick's. The best example of such a compromise, for example "Displaced", "Necro Morph", "Soulrot", "Super Conscious" or "Transition", so as you can see, the result is just abundant. Another thing is that the disc doesn't really show any major fluctuations. The whole - like its predecessor - can be liked to the same extent. Another good ideas of "Obsideo" are a return to lower vocals (with occasional higher vocals), a more fleshy production and the taking of a few keyboard inserts that make for the atmosphere (the less friendly one). Not much and - by Pestilence standards - sometimes even too safe, but considering their more brutal and more transparent form, it works surprisingly well here.
So I can say that "Obsideo" is what the implicit "Resurrection Macabre" wanted to be - and what was only partially achieved there. Well, on their seventh lp, Pestilence presented itself as a band firmly rooted in the sounds of "Testimony...", although with a much greater dose of brutality and a few more modern solutions (especially rhythmic) - so that younger listeners liked this style. In the case of "Obsideo", it must be admitted that such a tactic works really sensibly and - paradoxically - quite refreshing.
Rating: 8/10
Pierwszy album pestilence który szczerze nienawidzę. Po co takie gówno wydali to ja nie wiem. Kompletny brak polotu i pomysłów. Nazwać to odgrzewanym kotletem urąga odgrzewanym kotletom
OdpowiedzUsuń