At The Gates - "The Nightmare Of Being" (2021)
Za sprawą "At War With Reality" i "To Drink From The Night Itself" powrót At The Gates uznałem za dość fajny i generalnie trzymający się kupy, ale...za niezbyt angażujący i trochę wyprany z pomysłowości - oczywiście zestawiając to z czasami sprzed reaktywacji. Przy zawartości "The Nightmare Of Being"...tak paradoksalne wnioski jednak się nie nasuwają! Na myśl tylko przychodzi, że Szwedzi z At The Gates w końcu postanowili poszerzyć wcześniejszą formułę o sporą ilość sensownych nowości, a przy tym, że potrafią pozytywnie zaskoczyć. W efekcie, na "The Nightmare..." powstał ciekawy mix pomiędzy starymi patentami a tymi odświeżającymi ich stylistykę.
Na samym początku jednak Szwedom przytrafił się potworny samobój - a przynajmniej coś co może skutecznie zniechęcić do całości. Otóż, owy "Spectre Of Extinction" to jakby kalka (słabszych) kawałków z "To Drink..." i do tego rzecz...z naprawdę fatalnym refrenem! Nie ma w nim niczego ciekawego czy jakkolwiek wciągającego (może poza fragmentem z solówką), za to słychać w nim dość mierną próbę wskoczenia w najgorszy sort mainstreamu. Chwała kwintetowi, że dalej jest tylko lepiej. Tam gdzie zespół skupił się na swojej tradycyjnej stronie np. w "The Abstract Enthroned", "Touched By The White Hands Of Death", "Cult Of Salvation" czy "The Paradox", Szwedzi postarali się o bardzo dobre utwory, świetnie wyważone pomiędzy melodyjnością a ciężarem, a przy tym dość zróżnicowane od strony klimatu (nie da się ich pomylić między sobą).
Najlepsze co "The Nightmare Of Being" zawiera tyczy się tego...co mało etdegejtsowe! W wielu kawałkach zespołowi zdarza się tu bowiem skręcać w rejony progresywnego grania, zupełnie jakby Szwedzi osłuchali się niektórych płyt Opeth czy solowego Ihsahna i postanowili przenieść to do siebie. Efekt wyszedł znakomity, bo spora ilość kombinowania i grania na czysto czy z klawiszowymi plamami (np. w tytułowcu, "The Fall Into Time" czy "Cosmic Pessimism") nadała jeszcze bardziej zróżnicowanego charakteru muzyce At The Gates i sensownie odświeżyła - trochę już starzejącą się - formułę. Ale, ale, i tak największym rodzynkiem "The Nightmare Of Being" jest "Garden Of Cyrus" - spokojny, progresywny utwór wsparty...solówkami na saksofonie!
W ten oto sposób Szwedzi zatarli moje dość obojętne wrażenia z dwóch poprzednich krążków. Na "The Nightmare Of Being" zdecydowali się oni bowiem naprawdę porządnie zebrać swoje starsze patenty i poszerzyć je o nowe, nieco mniej oczywiste - zachowując umiar co do tego drugiego. Wyszło naturalnie, sensownie i z polotem, czyli w takim stylu, jakiego brakowało mi wcześniej.
Ocena: 8/10
[English version]
By "At War With Reality" and "To Drink From The Night Itself" I recognized the return of At The Gates quite nice and generally consistent, but...not very engaging and a bit devoid of ingenuity - of course comparing it with the times before their reactivation. With the content of "The Nightmare Of Being"...such paradoxical conclusions do not come to mind! It only comes to mind that the Swedes from At The Gates finally decided to extend the previous formula with a large amount of meaningful novelties, and that they can positively surprise. As a result, on "The Nightmare..." an interesting mix was created between old patents and those refreshing their style.
However, at the very beginning the Swedes suffered a monstrous suicide - or at least something that could effectively discourage them from listening to the whole cd. Well, the "Spectre Of Extinction" is like a cheap copy of (weaker) tracks from "To Drink..." and a thing...that has a really terrible chorus! There is nothing interesting or addictive in it (maybe apart from a fragment with a solo), but you can hear a rather mediocre attempt to jump into the worst sort of mainstream. Fortunately, the quintet later only get better. Where the band focused on their traditional side, for example in "The Abstract Enthroned", "Touched By The White Hands Of Death", "Cult Of Salvation" or "The Paradox", the Swedes proposed very good songs, well-balanced between melodiousness and heavy sound, and at the same time quite diverse in terms of climate (they cannot be confused with each other).
The best that "The Nightmare Of Being" has to do with...what is not too like At The Gates style! In many tracks, the band sometimes turns into areas of progressive metal, as if the Swedes had listened to some of Opeth's albums or Ihsahn's solo project and decided to come it to themselves. The effect was excellent, because a lot of combining and playing with "clean" guitars or with keyboard inserts (e.g. in the title track, "The Fall Into Time" or "Cosmic Pessimism") gave an even more varied character to the music of At The Gates and meaningfully refreshed it - a bit already aging - formula. But, but, the biggest highlight of "The Nightmare Of Being" is "Garden Of Cyrus" - a calm, progressive track with...saxophone solos!
In this way, the Swedes erased my rather indifferent impressions from the two previous albums. On "The Nightmare Of Being" they decided to really collect their older patents and extend them with new, slightly less obvious ones - keeping moderation in the latter. It came out naturally, meaningfully and with good proportions, which is the style I missed before.
Rating: 8/10
Vocalnie najgorsza płyta ATG. Takie ła..ła..ła..łaaaaa. Strasznie Tomas tutaj się drze. Tragedia
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z recką. Garden of Cyrus najlepszy. Nie ma wiele do odkrywania. Malo smaczków. Teksty odjechane i malo czytelne choć jakies tam przesłanie jest.
OdpowiedzUsuń