Nocturnus - "Ethereal Tomb" (1999)

Pierwszy podryg prawie oryginalnej ekipy z "The Key" i "Thresholds" okazał się być czymś nieco oszukanym. Powstał w większości po to..by zaniechać rozpoczynającej się idei pt. Nocturnus AD...a przynajmniej takie sprawia wrażenie! Normalnie byłby więc świetny pretekst do zjechania przechwyconej przez Panzera, Davisa i McNenneya grupy jeszcze przed samym odpaleniem płyty (z uwzględnieniem nowego zespołu Browninga), ale daruję sobie, ponieważ z zadania wyszli lepiej niż przypuszczałem. Odrodzenie pierwszego Nocturnus skończyło się bowiem zaskakująco solidnym, spójnym i odległym od obciachu wydawnictwem - czyli czymś co wcale nie było takie oczywiste zważywszy na rozmach konfliktu i krótką działalność tego reunionu.

Co ciekawe, reszta składu jaki wylądował na "Ethereal Tomb" nie odbiega znacząco od tego z epki "Nocturnus". Pojawił się więc poprzedni basista Emo Mowery, który dodatkowo dorzucił sobie jeszcze obowiązki wokalne, a jedynym zupełnie nowym członkiem okazał się tu być perkusista Rick Bizzaro. Poza tym, nawet takie szczegóły jak zmienione logo czy okładka w typie gier RPG z początku XXI wieku nie przełożyły się na drastycznie inny styl grupy (co często u innych miało miejsce)! Ba, w pierwszej chwili słuchania można wręcz uznać, że "Ethereal Tomb" to po prostu logiczne rozwinięcie tematów z "Thresholds". No i niby tak...ale nie do końca - że się tak sparafrazuję.

Mimo że "Ethereal Tomb" jest generalnie bardzo dobrym wydawnictwem, to jednak pod paroma względami mógł on zostać wykonany lepiej. Przede wszystkim, nie powala jego brzmienie, zbyt mocno zepchnięto klawisze (w zwrotkach takiego "Edge Of Darkness" to już w ogóle są one ledwo słyszalne), no i średnio sprawdza się na nim dość jednorodne wolne tempo - co tym bardziej dziwi, bo słychać, że Bizzaro dałby radę ciekawiej poszaleć. Na szczęście to tyle z (moich) utyskiwań. Reszta składowych "Ethereal..." po prostu musi się podobać, a do powyższych wad idzie się raz dwa przekonać. Standardowo, znakomicie sprawdza się duet Davis-McNenney (czego przykładem chociażby "Search For The Trident", "Orbital Decay", "The Killing" czy wspomniany "Edge Of Darkness"), tajemniczy klimat (pomimo, tak jak mówiłem, skromniejszych klawiszy), wciąż ponadprzeciętna pomysłowość muzyków i wokale Mowery'ego (nawet te czyste w "Paranormal State"!). Wprawdzie nie wykracza to wszystko ponad już dobrze znaną formułę z poprzednich albumów, aczkolwiek słucha się tego nieźle i jak na rzekomo pożegnalne wydawnictwo nie wywołuje absmaku. Wyszło lepiej niż się można było spodziewać.

Ocena: 8/10

[English version]

The first sign of the almost original line-up from "The Key" and "Thresholds" turned out to be something a bit cheated. It was created mostly in order to abandon the idea of Nocturnus AD that was just beginning...or so it seems! Normally, it would be a great excuse to criticize the group by Panzer, Davis and McNenney before the album is launched (including the "new" Browning band), but I will give it up because they did it better than I expected. The rebirth of the first Nocturnus ended with a surprisingly solid, coherent and distant from embarrassment release - something that was not so obvious considering the magnitude of the conflict and the short activity of this reunion. 

Interestingly, the rest of the line-up that were on "Ethereal Tomb" does not differ significantly from that of the ep "Nocturnus". So the previous bassist, Emo Mowery, appeared, who additionally added vocal duties, and the only completely new member here was the drummer Rick Bizzaro. Besides, even details such as a changed logo or cover in the type of RPG games from the beginning of the 21st century did not come into a drastically different style of the group (which was often the case with others)! Well, at the first moment of listening, you can even say that "Ethereal Tomb" is simply a logical extension of the themes from "Thresholds". Well, yes...but not quite - let me paraphrase myself in this way. 

Even though "Ethereal Tomb" is generally a very good release, it could have been done better in some aspects. First of all, its sound is not powerful, the keyboards have been pushed too much in background (in verses of such "Edge Of Darkness" they are barely audible at all), and on homogeneous slow paces - which is even more surprising, because - as I hear - Bizzaro could play more interesting. Fortunately, that's all of (my) complaints. The rest of the components of "Ethereal..." must be liked, and you can immediately convince yourself of the above disadvantages. As standard, the Davis-McNenney duo works great (as exemplified by, for example, "Search For The Trident", "Orbital Decay", "The Killing" or the aforementioned "Edge Of Darkness"), mysterious atmosphere (despite, as I said, more modest keyboards) , still above-average creativity of the musicians and Mowery's vocals (even with the clean ones in "Paranormal State"!). Admittedly, it does not go beyond the already well-known formula from previous albums, although it's quite listening to it and, as for an allegedly farewell release, it does not evoke absurdity. It turned out better than expected.

Rating: 8/10

Komentarze

  1. można trafić LP ze starym logiem, dla kolekcjonerów oczywiście, w sumie jest to jakiś taki biały kruk https://www.discogs.com/Nocturnus-Ethereal-Tomb/release/1550494

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty