Exivious - "Liminal" (2013)
Jękły głuche kamienie. Ideał sięgnął bruku. Taki właśnie moment najwyraźniej poczuli Tymon Kruidenier i Robin Zielhorst chwilkę po wydaniu "Re-Traced" - jednego z najgorszych i najbardziej wstydliwych krążków, jakie wylądowały pod nazwą Cynic. Niestety, nowsze pomysły Paula Masvidala w większości nie wnosiły niczego sensownego do reaktywowanego Cynic, głównie rozwadniały muzykę i odbierały jej resztki godności. Z tego względu, ewakuacja wyżej wymienionej dwójki była czymś na kształt konieczności, póki jeszcze nie było za późno. Holendrzy z Exivious na szczęście mieli swój własny, podobny zespół (ale świetnie czerpiący z patentów "Focus"), całkiem nieźle odebrany debiut i kolejne, interesujące pomysły na następcę "Exivious". No i w przeciwieństwie do kapeli Masvidala, wiedzieli, w którym kierunku rozwijać taką jazzowo-metalową stylistykę.
Przede wszystkim, zespół Kruideniera pomimo odejścia w nieco mniej przyjazne rejony, nie zatracił na "Liminal" sensu, wyczucia i pomysłów na porywające melodie. Po raz drugi udało się stworzyć wydawnictwo ciekawie przesiąknięte albumami Cynic i własnymi pomysłami, bez względu na nieco mniejszy efekt wow niż na debiucie. Po drugiej stronie, takie rzeczy jak dźwiękowy natłok w "Triguna", senno-metalowe (oksymoron!) granie w "Movement", "Open" czy "Entrust", świetnie wplecione do cynikowej stylistyki nowocześniejsze, szarpane riffy (np. w "Immanent" czy "One's Glow") oraz solówki na saksofonie ("Deeply Woven") nie są czymś najbardziej oczywistym w takiej stylistyce - w kapeli Paula Masvidala podejrzewam, że tego typu rozwiązania mogłyby się w ogóle nie przyjąć. No a to tylko część atrakcji z "Liminal". Podobnie jak poprzednim razem, stopień pokręcenia muzyki jest więc naprawdę spory i pomimo nie mniejszej ilości spokojniejszych czy niekiedy stonowanych fragmentów, na których Holendrzy się nie oszczędzali, wymaga ona od słuchacza pełnego zaangażowania. W innym wypadku wiele interesujących niuansów najzwyczajniej w świecie może umknąć uwadze.
Szerszy opis krążka jest zatem w tym momencie zbędny. Jeśli ktoś polubił "Exivious", także i na "Liminal" znajdzie wiele dla siebie - odbiór wydaje się być tym samym, o którym rozpisywałem się w recce debiutu. Zasadnicza różnica "Liminal" na tle "Exivious" polega jednak na tym, że Holendrzy dokonali jeszcze więcej starań, by nie pomylić tego krążka z dokonaniami Cynic. Po ocenie widać, że ponownie się udało.
Ocena: 8,5/10
[English version]
Every cloud has a silver lining. This was the feeling that Tymon Kruidenier and Robin Zielhorst most clearly felt a moment after the release of "Re-Traced" - one of the worst and most embarrassing albums that released under the name of Cynic. Unfortunately, Paul Masvidal's newer ideas for the most part brought nothing meaningful to the reactivated Cynic, mostly weaker to the music and took away its last dignity. Therefore, the evacuation of the above-mentioned two musicians was something of a necessity until it was too late. Fortunately, the Dutch from Exivious had their own, similar band (but using the "Focus" patents very well), quite well received debut and other interesting ideas for the successor to "Exivious". And unlike to the Masvidal's band, they knew in which direction to develop such a jazz-metal style.
First of all, Kruidenier's band, despite departing to somewhat less friendly regions, did not lose their sense, feeling and ideas for captivating melodies on "Liminal". For the second time, they managed to create a release interestingly saturated with Cynic albums and own ideas, regardless of the slightly lower wow effect than on the debut. On the other side, things like the crowds of sounds in "Triguna", sleepy-metal (oxymoron!) playing in "Movement", "Open" or "Entrust", brilliantly fitted into the Cynic style of more modern riffs (e.g. in "Immanent" or "One's Glow") and saxophone solos ("Deeply Woven") are not the most obvious in this style - in Paul Masvidal's band I suspect that such solutions might not be accepted at all. And these are only some of the attractions from "Liminal". As in the previous time, the degree of the music's complexity is really enormous, and despite the fact that there are calmer or sometimes toned-down fragments, on which the Dutch did not spare, it requires the listener to be fully involved. Otherwise, many of the interesting nuances may simply escape your attention.
Therefore, a broader description of the disc is redundant at this point. If someone liked "Exivious", he/she will also find a lot for him/herself on "Liminal" - the reception seems to be the same that I wrote about in the debut review. The main difference between "Liminal" and "Exivious" is that the Dutch have made even more efforts not to confuse this album with Cynic's cds. Rating below indicates that it worked again.
Rating: 8,5/10
Komentarze
Prześlij komentarz