Incantation - "Dirges Of Elysium" (2014)

Rzadko zdarza się by zasłużone nazwy były w stanie zagęścić tempo nowych produkcji, ale tak się składa, że również i pod tym względem Incantation nie zawodzi. Po sześcioletnim oczekiwaniu na "Vanquish In Vengeance", jego następca, "Dirges Of Elysium", ukazał się bowiem zaledwie dwa lata później i zdołał utrzymać wcześniejszy, bardzo wysoki poziom. Owszem, coś podobnego było już przy okazji np. "Decimate Christendom" i "Primordial Domination", aczkolwiek tutaj siła rażenia jest znacznie większa.

Tym razem, w muzyce Incantation przeważa doom, klimat i generalnie granie bez pośpiechu. Stąd też pierwsze zaskoczenie in plus, ponieważ na "Dirges..." walcowate fragmenty w takich ilościach (czyli dużych) nie zamulają, znakomicie dodają podziemnego uroku i pokazują pomysłowość grupy. Wystarczy wziąć pod lupę "From A Glaciate Womb" (z fajną, ekspresyjną końcówką), "Carrion Prophecy" czy "Charnel Grounds". Oczyyywiście, na "Dirges..." nie brak również szybszych utworów pokroju "Impalement Of Divinity", "Debauchery" lub "Bastion Of A Plagued Soul", ale trzeba przyznać, że to te wolne, doomowe wywierają lepsze wrażenie i pokazują w nich większą swobodę. No i ciekawe jest to też o tyle, że produkcja nie uległa drastycznym zmianom. Pomimo jej zbyt przejrzystego dźwięku, zgnilizna emanująca z gitar oraz niski growl Johna dość nieźle zgrywa się z takim właśnie współczesnym brzmieniem.

Zastrzeżenia mam wyłącznie do - paradoksalnie - największej perełki "Dirges Of Elysium", czyli kończącego album "Elysium (Eternity Is Nigh)", młodszego kolegi "Legion Of Dis" z poprzedniego longplaya, którego objętość (ponad 16 minut) wydaje się być niestety trochę przedobrzoną. Ma się w nim wrażenie...jakby zespół nie do końca wiedział, w którym kierunku poprowadzić tak długą kompozycję! Poszczególne motywy średnio się ze sobą zazębiają (i ogólnie nie porywają), a ich kolejne rozwinięcia zdają się być poprowadzone w dość mozolny (najczęściej przedłużając pojedyncze dźwięki) sposób, byleby rozciągnąć album do większych rozmiarów.

Jako całość, "Dirges Of Elysium" broni się jednak znakomicie. Spuszczając z tonu, Amerykanie wiedzieli jak pozostawić swoją muzykę ciekawą, a przy tym uczynili to w klasycznych, death metalowych standardach. Nawet pomimo drobnych potknięć w końcówce.

Ocena: 8/10

[English version]

It's rare for well-deserved names to be able to speed up the pace of new albums, but it just so happens that Incantation does not disappoint in this respect as well. After six years of waiting for "Vanquish In Vengeance" release, his successor, "Dirges Of Elysium", was released only two years later and managed to maintain the previous, very high level. Well, something similar was already in the case of, for example, "Decimate Christendom" and "Primordial Domination", but here the power is much greater. 

This time, the music of Incantation is dominated by doom, atmosphere and generally slowness. Hence the first surprise in plus, because on "Dirges..." the doom metal fragments do not silt up in such (large) numbers, add an underground charm and show the creativity of the group. Just take a closer look at "From A Glaciate Womb" (with a awesome, expressive ending), "Carrion Prophecy" or "Charnel Grounds". Of course, on "Dirges..." there are also faster songs like "Impalement Of Divinity", "Debauchery" or "Bastion Of A Plagued Soul", but it must be admitted that the slow, doom ones make a better impression and show in them more ease. And it's also interesting because the production has not changed drastically. Despite its too sterile sound, the rottness emanating from the guitars and John's low growl match quite well with this modern sound. 

I have reservations only about - paradoxically - the biggest gem of "Dirges Of Elysium", about the album ending "Elysium (Eternity Is Nigh)", a younger friend of "Legion Of Dis" from the previous lp, the volume of which (over 16 minutes) seems to be a little bit unfortunately overdone. It has the impression...as if the band did not know exactly in which direction to go along such a long composition! The individual motifs on average overlap (generally they are not sensational), and their successive expansions seem to be carried out in a rather laborious way (usually extending individual sounds), just to stretch the album to a larger size. 

As a whole, "Dirges Of Elysium" is brilliant. Taking the music down a notch, the Americans knew how to keep their music interesting, and at the same time how to do it in classic death metal standards. Even in spite of minor stumbles in the tip.

Rating: 8/10

Komentarze

Popularne posty