The Lurking Fear - "Death, Madness, Horror, Decay" (2021)

Kurz po premierze "The Nightmare Of Being" opadł, a kilka miesięcy później...3/5 At The Gates uderzyło z "Death, Madness, Horror, Decay" projektu The Lurking Fear, czyli graniem mocno kojarzącym się z wiadomym zespołem! Okej, The Lurking Fear nie samym członkostwem i patentami etdegejts może się poszczycić, wszak do zaoferowania mają oni również wpływy paru innych (o czym za chwilę), no ale nie ma co się oszukiwać, muzykę Szwedów pod tym szyldem w głównej mierze traktuje się jako alter ego tej "głównej" kapeli, tj. jako granie bardziej oldskulowe i w opozycji do tego melodyjnego (lub progresywnego z "The Nightmare Of Being").

W każdym razie, "Death, Madness, Horror, Decay" kontynuuje sporą część wątków z debiutu. Tak więc, to nadal kompromis pomiędzy brzmieniami At The Gates a tymi w typie Entombed/Grave/Dismember, ale najważniejsze, że to w dalszym ciągu nic, co sprawia wrażenie czegoś polepionego na siłę. Właśnie, wszystkie z elementów tej muzyki (tj. melodie, ciężar, oldschool czy ogólna dynamika) wypływają grupie tutaj bardzo naturalnie i słychać, że muzycy po prostu świetnie się bawili przy tworzeniu tego krążka. Niby to niewiele jak na takie nazwiska, a w kontekście poprzedniej płyty nawet jeszcze mniej, tyyyle że, jak wspominałem, całości słucha się naprawdę sprawnie, nie brakuje jej porządnego kopa i trwa ona dość optymalnie jak na 12-utworowy materiał (bo ok. 38-iu minut). Ba, przy takiej zwięzłości, właściwie każdy z utworów mógłby nadawać się na singla. No dobra, "Restless Death" czy "Leech Of The Aeons" odróżniają się bardziej pokrętnym klimatem (jakby w typie..."The Nightmare Of Being"!), ale i w nich owe klawiszowe akcenty pełnią wyłącznie funkcję dodatku na tle deathowych brzmień.

Przy takich albumach jak "Death, Madness, Horror, Decay" podsumowanie nasuwa się dosyć klasyczne. Kto polubił "Out Of The Voiceless Grave" ten polubi również "Death, Madness, Horror, Decay", inne opcje raczej nie wchodzą w grę. No ewentualnie jeszcze lubujący się w At The Gates mogą się skusić.

Ocena: 7/10

[English version]

After the premiere of "The Nightmare Of Being" the dust settled, and a few months later...3/5 line-up of At The Gates hit with "Death, Madness, Horror, Decay" by The Lurking Fear project, that is strongly associated with the known band! Okay, The Lurking Fear can boast not only members and patents from At The Gates. After all, they also have the influences of a few others (more on that in a moment), but it's known, the music of the Swedes under this name is mainly treated as the alter ego of this "main" band, i.e. as more old school death metal and in opposition to the melodic (or progressive) face. 

Anyway, "Death, Madness, Horror, Decay" continues a lot of threads from the debut. So, it's still a compromise between the sounds of At The Gates and those like Entombed, Grave or Dismember, but most importantly, it's still nothing that is forced. Yes, all of the elements of this music (i.e. melodies, heaviness, oldschool or general dynamics) flow very naturally here and you can hear that the musicians just had a great time when they were recording it. It's not much for such names, and in the context of the previous album even less, but, as I mentioned, the whole cd is listened to really well, it does not lack a decent sound and it lasts quite optimally for a 12-track material (about 38 minutes). In fact, with such brevity, virtually any of the tracks could be suitable for a single. Okay, "Restless Death" or "Leech Of The Aeons" are distinguished by a more twisted atmosphere (as if from..."The Nightmare Of Being"!), but also in them those keyboard accents serve only as an addition to the death sounds. 

With such albums as "Death, Madness, Horror, Decay" the summary is quite classic. Those who like "Out Of The Voiceless Grave" will also like "Death, Madness, Horror, Decay", there are probably no other options. Alternatively...possibly those who like At The Gates may be tempted too.

Rating: 7/10

Komentarze

Popularne posty