Never - "Back To The Front" (2009)
Mizerny odbiór "Monument" i "Mind Regress" poskutkował dużo dłuższą przerwą zanim ukazał się trzeci album od sosnowiaków z Never. Co więcej, przez te 7 lat oczekiwań...kapela Sebastiana Synowskiego tak naprawdę mogła już z niczym nowym nie uderzyć! Cóż, (chwilowe) zawieszenie działalności, zmiany w składzie, odejście od progresywnej stylistyki z poprzednika; wszystkie z tych elementów musiały mniej lub bardziej mieć swoje przełożenie na zawartość "Back To The Front" - zakładając, że żadne z powyższych nie pogrzebie zespołu. No i o ile zasilenie składu Never przez Jacka Hiro i Kubę Chmurę (obu grających w Sceptic) należałoby z miejsca zaliczyć na plus, tak zwrot w kierunku większej melodyjności i efekciarstwa (co sugerowały już zapowiedzi promujące owe wydawnictwo) mogły budzić spory niepokój odnośnie poziomu "Back To The Front". W końcu, na podobnych pomysłach paru zdążyło się porządnie przejechać.
Przede wszystkim, muzyka sosnowiaków (ale teraz również i krakowian) dopuściła do siebie bardzo dużo brzmień z pod znaku...Arch Enemy. No i najdziwniejsze z całości tego faktu: Never zbaczając w tego typu wymuskany melo-death wypadł lepiej od swojego pierwowzoru! Mimo sporej (niekiedy zbyt sporej - o tym później) ilości melodyjności i ugrzeczniania, kwartet bowiem nie odszedł w samo słodzenie, a i ja sam - zważywszy na niechęć do większości dorobku kapeli Michaela Amotta - jestem w stanie wysłuchać "Back To The Front" z zaskakująco dużym entuzjazmem. Otóż, melodie są tu naprawdę nieźle przemyślane (bo nie odlatują w takie kuriozum co u Arch Enemy), solówki sensownie wypasione, skrzeczane wokale nieprzedobrzone (o to akurat nie było się co martwić), bas porządnie pokombinowany (choć bez takich szaleństw co na "Mind..."), a miksy ze strony Fredrika Nordströma oraz Henrika Udda jeszcze bardziej profesjonalne. Dobrą robotę też uczyniła lista gości towarzyszących "Back To The Front", bo raz, że nie ma ich zbyt wiele (prawie wcale szczerze mówiąc), a dwa, ich obecność jest drobnostkowa (przez co nie ma mowy o podłapaniu się pod jakieś sztuczne trendy). W ramach ciekawostek w "2996" i tytułowcu trochę poryczała sobie Angela Gossow znana z wiadomej kapeli, a w "Fiction Generator" kilka gitarowych wygibasów dorzucił od siebie Mauser z Vader.
Przechodząc do sedna "Back To The Front", trzeci album Never to w większości kawał intrygująco skomponowanego i dość technicznego melo-deathu. Utwory mogą poszczycić się sporą różnorodnością, niemałą dynamiką oraz nieco melancholijnym klimatem, a ze względu na większą ilość prostszych rytmów, lepszą chwytliwością w porównaniu do kawałków z poprzednich dwóch albumów. Przykładem m.in. "Undisputed Inability", "Fatherland", "Painted Black", "Questions Within" czy wspomniane "2996" i tytułowy. Oczywiście, to nie ten sam poziom wizjonerstwa i melodyjności co na "Mind Regress", bo w paru fragmentach zdarza się kapeli jednak zbyt mocno odchodzić w łagodniejsze klimaty czy niepotrzebne wydłużanie poszczególnych motywów. Na szczęście, żadna z tych rzeczy nie jest tu na tyle uciążliwa, by mogła ona odpychać od całości krążka - i mówi to osoba, która na co dzień niespecjalnie gustuje w takiej muzyce.
Never zanurzając się w rejony melo-deathu zdołał stworzyć naprawdę interesującą i wyróżniającą się z tego nurtu płytę. W głównej mierze, taką, która może poszczycić się ciekawą techniką, żwawymi tempami oraz dość wyszukanymi melodiami - generalnie, elementami nieczęsto spotykanymi w tej stylistyce. Szkoda tylko, że Spiritual Beast nie zadbał o lepszą promocję (z drugiej strony, to japoński label, więc co się dziwić), a i sama kapela nie miała więcej samozaparcia. Być może wtedy nie skończyłby się ten etap na samym "Back To The Front".
Ocena: 8/10
[English version]
The miserable reception of "Monument" and "Mind Regress" resulted in a much longer break before the release of the third album from the Sosnowies from Never. Well, during these 7 years of waiting...Sebastian Synowski's band could not really hit with anything new! The (temporary) suspension of activity, line-up changes, departure from the progressive styling of the predecessor; all of these elements had to be more or less came into the content of "Back To The Front" - assuming none of the above would bury the band. And while the addition of Jacek Hiro and Kuba Chmura (both playing in Sceptic) to Never's line-up should be a plus, the turn towards more melodiousness and flaunt (which was already suggested by the announcements promoting this release) could raise a lot of anxiety about the level of "Back To The Front". Well, with similar ideas, a several bands managed to break down properly.
First of all, the music of Sebastian Synowski's band allowed for a lot of sounds from the style of...Arch Enemy. And the strangest of all this fact: Never deviating from this type of fancy melo-death, it fared better than its original! Despite a large (sometimes too much - about it later) amount of melodiousness and politeness, the quartet did not go into sweetening, and I myself - considering the aversion to most of the cds of Michael Amott's band - I am able to listen to "Back To The Front" with surprisingly great enthusiasm. Well, the melodies are really well thought out here (because they do not come into such a bizarre way as in Arch Enemy), the solos are sensibly fancy, the screeching vocals are not overdone (there is no need to worry about that), the bass is well combined (although without such madness as on "Mind..."), and the mixes from Fredrik Nordström and Henrik Udd even more professional. The list of guests accompanying "Back To The Front" also did a good job, because there are not too many of them (almost not, to be honest), and their presence is petty. As part of the curiosities in "2996" and the title track, Angela Gossow, known from the well-known band, did a bit of growls, and in "Fiction Generator" a few guitar twists were added by Mauser from Vader.
Getting to the main point of "Back To The Front", Never's third album is mostly a piece of intriguingly composed and quite technical melo-death. The songs can boast of a lot of variety, considerable dynamics and a slightly melancholic atmosphere, and due to the greater number of simpler rhythms, better catchiness compared to the songs from the previous two albums. An examples are "Undisputed Inability", "Fatherland", "Painted Black", "Questions Within" or the mentioned "2996" and the title track. Of course, this is not the same level of visionary and melodiousness as on "Mind Regress", because in a few fragments there are too much milder climates or unnecessary lengthening of individual motifs. Fortunately, none of these things is so bothersome that it might push it away from the whole album - and this is said by a person who doesn't really like such music on a daily basis.
Without immersing themselves in the regions of melo-death, Never managed to create a really interesting and distinctive album. Mainly, one that boasts an interesting technique, lively paces and quite sophisticated melodies - generally, elements not often found in this style. So it's a pity that Spiritual Beast did not take care of better promotion (it's a Japanese label, so nothing is surprising to the Polish band), and the band itself did not have any perseverance. Maybe it wouldn't end on the period of "Back To The Front".
Rating: 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz