Meshuggah - "Immutable" (2022)

Droga od wydania "The Violent Sleep Of Reason" do "Immutable" nie należała u Meshuggah do najbardziej sprzyjających. Primo, zajęła ona ponad 4 lata, secundo, przez ten dość rozciągnięty czas, zespół dotknęła pandemia jak i drobne dziwne zawirowania w składzie. Szczęśliwie, większość z tych przeciwności (bo o koronaświrusie nie ma sensu się w tym miejscu rozwodzić) udało się jakoś poukładać i ustabilizować, przez co dziewiąty longplay tej formacji, ukazał się generalnie bez cyrków i niepotrzebnych komplikacji - o co przecież nietrudno przy tego typu zamieszaniach. Co najdziwniejsze, szybko też po jego publikacji, "Immutable" wywołał zaskakująco różne opinie. W sumie...to już na etapie wypuszczania do neta singli!

Coś w tym jednak, niestety, jest. Wyrachowanie i brak nowych elementów bowiem po raz pierwszy tak silnie doskwiera podczas słuchania późniejszego albumu Meshuggah. No cóż, "Immutable" często leci na jednym wydechu, wałkując aż nadto zbliżone do siebie (lub z przeszłości) motywy...nawet w obrębie jednego kawałka! Przez to też, znaczna część z utworów po prostu zlewa się w jedną masę (w czym nie pomaga czas trwania krążka - ponad godzina), z której nie pozostaje zbyt wiele poza charakterystycznym djentowaniem, matematycznym kombinowaniem z taktu na takt i wtórującym temu wrzaskliwym wokalem Jensa Kidmana. Fajnie wypada wprawdzie "Light The Shortening Fuse" (chwytająca melodyka riffów), "They Move Below" (rozbudowany instrumental ze spokojnym początkiem a la późny [!] Cynic), "Broken Cog" (kawałek-wprowadzenie z rytmem, który nieco nasuwa skojarzenia ze słynnym utworem nu metalowców z Disturbed, czyli "Down With The Sickness") oraz "The Faultless" (masywny groove i psychodelia w stylu "Catch Thirtythree"), ale to raptem tyle. Reszta jest całkiem w porządku, aczkolwiek jednym uchem wpada, a drugim niepostrzeżenie wypada. Niespecjalnie dobre wrażenie robią tutaj również małe metalcore'owe (?) wtręty w "The Abysmal Eye" i "I Am That Thirst", zapchajdziury pod postacią zupełnie zbędnych "Black Cathedral" oraz "Past Tense" czy ogólnie samo brzmienie płyty, które prezentuje się bardzo syntetycznie. Pozostaje się tylko cieszyć, że ciężar z 8-strunowych gitar nie zanikł całkowicie.

"Immutable" to zatem krążek, który trzyma dość poprawny poziom, ale jednocześnie taki, który nie wyróżnia się niczym szczególnym oraz nie wykracza ponad znane schematy. Wcześniej, takie podejście u Meshuggah jak najbardziej zdawało egzamin; na dziewiątce zaś, kapela Fredrika Thordendala wpisała się w casus pt. generyczny djent.

[English version]

Times from "The Violent Sleep Of Reason" to "Immutable" were not the most favorable. First, more than 4 years have passed, second, over this stretched time, the band went through pandemic and strange line-up inaccuracies. Luckily, most of these adversity managed to put together and stabilize (beacuse theme of covid is now too obvious to describe it more), which ninth longplay of Meshuggah was released without embarrassment and unnecessary complications - which is not difficult in these type of circumstances. What is the strangest, quickly after the album came out, "Immutable" sparked surprisingly mixed opinions. In fact...at the stage of releasing the singles!

There is something in it, unfortunately. Calculations and no new editions for the first time makes Meshuggah's later album as a reduction of their characterisitc high level. Well, "Immutable" often makes impression that songs were composed samey, tiring too much alike mofitis (also these from previous cds)...even within one song! For this reason, a lot of songs blend together into one mass (which is not helped by duration of the album - over an hour), of which not much attract attention apart from djent patterns, mathematic combinations from bar to bar and acompanying to this screaming vocals of Jens Kidman. It's nice indeed "Light The Shortening Fuse" (catchy melody of riffs), "They Move Below" (expanded instrumental with calm beginning a bit in style of later [!] Cynic), "Broken Cog" (song-introduction with a rhythm, which surprisingly brings some associations of Disturbed most famous hit - "Down With The Sickness") and "The Faultless" (massive groove and psychedelia a'la "Catch Thirtythree"), but that's all. Rest of the songs are quite fine, but they fall in one ear, out the other imperceptibly. Not really good impression make also: metalcore-like (?) interjections in "The Abysmal Eye" and "I Am That Thirst", stop-gaps in the form of completely unnecessary "Black Cathedral" and "Past Tense" or overall the production of the album itself, which sounds very synthetic. The only thing left to do is to be glad that the heaviness of the 8-string guitars has not completely disappeared.

"Immutable" is therefore an album that keeps a fairly correct level, but at the same time, this is an album that does not stand out with anything special and does not go beyond the well-known patterns. Previously, this approach for Meshuggah worked perfectly; on the "Immutable" Fredrik Thordendal's band entered the case entitled generic djent.

Rating: 6,5/10

Komentarze

  1. słuszna ocena, ale płyta bardzo dobra. tak to jest na tym świecie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty