Beherit - "Bardo Exist" (2020)
Historia lubi zataczać koło. Banał, by tak zaczynać recenzję, ale trudno o bardziej trafne sformułowanie w przypadku fińskiego Beherit na stan z 2020 roku. No cóż, 11 lat po wydaniu "Engram", Nuclear Holocausto Vengeance ponownie postanowił sobie podziałać na własną rękę i zdecydował się drugi raz ukierunkować w stronę ambientów. Mając jednak na uwadze, że poziom tej stylistyki był u Beherit - delikatnie mówiąc - dość rozczarowujący, nie dało się tu oczekiwać, by owy "Bardo Exist" drastycznie odmienił elektroniczne oblicze tej ekipy. Zwłaszcza gdy od 2009 roku zdołał się ukazać jedynie zaginiony "At The Devil's Studio 1990".
O ile więc powtórka z rozrywki nie przeszkadzała zbytnio na "Engram", tak na "Bardo Exist" towarzyszą podobnie nieciekawe odczucia co na "H418ov21.C" i "Electric Doom Synthesis". To kolejny, dark/ritual ambientowy album, który bardziej przypomina luźny projekt lub zabawę efektami aniżeli krążek, który niesie za sobą poważną i spójną historię. Okej, jestem w stanie przyznać, że takie utwory jak "Shadow Prayer", "Ghost Visitor" (w nim nawet pojawiają się normalne instrumenty) oraz "Sorrowers" mają pewien, intrygujący klimat i świetnie mogłyby się sprawdzać jako intra na metalowym albumie. Problem w tym, że jako album składający się wyłącznie z tego typu tracków szybko idzie złapać znużenie. "Bardo..." nie jest może tak pokraczne i kiczowate jak "H418ov21.C", ale totalnie nic na tym krążku nie przyciąga uwagi. Całość dłuży się, wlecze i nie zawiera żadnej puenty - ot, te utwory dryfują sobie gdzieś w oddali i nie mają żadnej głębi. Zupełnie inna sytuacja byłaby, gdyby taka muzyka trafiła jako podkład do niskobudżetowego dreszczowca. Tam mogłaby jeszcze jakoś podbić napięcie. W aktualnej formie, jest to jednak wydawnictwo, które pokazuje, w jaki sposób można stworzyć muzykę, z której nic sensownego nie wynika.
Po latach wydawniczego milczenia od wydania "Engram", ponowna próba wskoczenia w elektronikę u Beherit zdaje się być zatem totalnie niepotrzebną. "Bardo Exist", mimo że jest wyraźnie mniej przepełniony mistycyzmem, wywiera dokładnie te same odczucia co ambientowe albumy Beherit z lat 90. Więcej na nim samorealizacji niż muzyki z prawdziwego zdarzenia.
Ocena: 3/10
[English version]
So it's come full circle. It's a cliché to start the review like this, but it's hard to find a more accurate wording in the case of the Finnish Beherit for 2020. Well, 11 years after the release of "Engram", Nuclear Holocausto Vengeance again decided to act on its own and to turn towards ambient for the second time. However, bearing in mind that the level of this style was - to put it mildly - quite disappointing for Beherit, it could not be expected that "Bardo Exist" would drastically change the electronic style of this band. Especially when, from 2009, only the lost "At The Devil's Studio 1990" was released.
So while the replay of the entertainment was not too disturbing on "Engram", "Bardo Exist" is accompanied by similarly uninteresting feelings as on "H418ov21.C" and "Electric Doom Synthesis". This is another dark/ritual ambient album that looks more like a loose project or playing with effects than an album that carries a serious and coherent story. Okay, I can admit that songs such as "Shadow Prayer", "Ghost Visitor" (it even features normal instruments) and "Sorrowers" have a certain, intriguing atmosphere and could be great intros on a metal album. The problem is, as an album consisting only of these types of tracks, it quickly becomes boring. "Bardo..." may not be as clunky and kitschy as "H418ov21.C", but absolutely nothing on this album attracts attention. The whole thing lingers and does not contain any punch line - these songs are drifting somewhere in the distance and have no depth. The situation would be completely different if such music found its way to a low-budget thriller. There it could somehow increase the tension. In its current form, it's a release that shows how you can create music that does not make sense.
After years of silence from releasing "Engram", another attempt to jump into electronics in Beherit's discography seems to be totally unnecessary. "Bardo Exist", although clearly less mystical, has exactly the same feeling as the ambient Beherit albums from the 90s. Well, it has more self-realization than real music.
Rating: 3/10
Beherit - legenda jednej płyty
OdpowiedzUsuń