Brutality - "In Mourning" (1996)
Uproszczenie logówki na normalniejszą i dobór bardziej przyziemnej okładki często wiąże się z łagodzeniem brzmień, wypaleniem czy - generalnie - najgorszą formą sprzedania się. Na pierwszy rzut oka, tego typu właśnie przypuszczenia, o zgrozo, towarzyszą "In Mourning" - trzeciemu longplayowi Brutality. Całe szczęście, szybki wgląd na tylny booklet daje jasno do zrozumienia, że...to tylko pozory! Amerykanie bowiem bez względu na graficzne zmiany postanowili trzymać się swojego charakterystycznego stylu grania death metalu - intensywnego i wybuchowego, a zarazem niestroniącego od techniki, melodii i solówkowego wymiatania. A wszystko to pomimo, że od (niedalekich) czasów "When The Sky Turns Black" odpadli z zespołu gitarzyści Don Gates oraz Bryan Hipp, a na ich miejscu pojawili się całkowicie nowi Dana Walsh oraz - nieudzielający się na tym albumie - Pete Sykes.
Co najdziwniejsze, sam zespół (a dokładniej Jeff Acres) nie był zadowolony z rezultatów osiągniętych na "In Mourning". Zastanawiające jest to jednak o tyle, że muzyka na trzecim krążku tych Amerykanów...nie uległa większym zmianom względem ich poprzednich wydawnictw! Ba, trójka Brutality ma tę istotną przewagę nad "When The Sky Turns Black", że nie zawiera żadnych zbędnych zapchajdziur ani wstrzelonego od czapy coveru, a także przebija tamten materiał objętościowo. Owszem, "In Mourning" świetnie kontynuuje tematy ze "Screams Of Anguish", ale - przede wszystkim - utrzymuje znacznie większą spójność i jeszcze lepiej operuje tak sporą ilością zmian przypadającą na kawałek niż miało to miejsce na dwójce. Trzeci longplay Brutality bowiem zawiera death metal, z którego ciężar, energia i pomysłowość kipi na każdym kroku, a całość nawet jeśli wpisuje się w znajome rejony ze "Screams...", to brzmi naturalnie, nie powiela zbyt znajomych rozwiązań i ma odpowiednie pierdolnięcie. Najbardziej słychać to chociażby w "Calculated Bloodshed", "Destroyed By Society", "Died With Open Eyes", "Extinction" czy "The Past", które świetnie rozwijają pomysły z debiutu, a przy tym fajnie ukazują, że w większej ilości średnich temp zespół wypada podobnie ciekawie co przy tych stricte blastujących. Słowa uznania należą się również Dan'owi Walshowi, który podołał warsztatowo i jednocześnie zdołał zachować sedno stylu Brutality.
Mimo więc kiepskich czasów, kiedy death metal stracił ogólne zainteresowanie, Amerykanie nie ugięli się - modnym wówczas - zmianom stylistycznym (poza okładką) i nagrali kawał konkretnego oraz bardzo charakterystycznego dla siebie death metalu. "In Mourning" to bowiem materiał równie świetnie kontynuujący tematy ze "Screams Of Anguish" co "When The Sky Turns Black", choć wyraźnie od niego spójniejszy i jeszcze ciekawszy. Determinacji jednak nie starczyło na dalej, przez co Brutality jeszcze w 1996 roku rozleciało się na strzępki. Później, faktycznie, wracali oni do żywych, aczkolwiek o takiej ciągłości jak w latach 87-96 można było już zapomnieć.
Ocena: 9/10
[English version]
Simplifying the logo to a more normal one and choosing a more ordinary cover art are often associated with softening the sounds, having no ideas or - generally - the worst form of selling out. At first glance, such guesses, horror of horrors, accompany "In Mourning" - Brutality's third longplay. Fortunately, a quick glance at the back booklet makes it clear that...it's just a deceptive impression! Regardless of the cover art changes, the Americans decided to stay in their characteristic style of playing death metal - intense and explosive, and at the same time technical, melodic and full of guitar solos. And all this despite the fact that guitarists Don Gates and Bryan Hipp left the band since the (near) times of "When The Sky Turns Black", and even though completely new Dana Walsh and - not present on this album - Pete Sykes joined the band.
The strangest thing, the band itself (Jeff Acres to be precise) wasn't happy with the results recorded on "In Mourning". It's puzzling, however, that the music on the third album of these Americans...has not undergone major changes compared to their previous releases! In fact, Brutality's third album has this significant advantage over "When The Sky Turns Black" that it does not contain any unnecessary songs or a cover out of place, and also beats that material in terms of volume. Yes, "In Mourning" perfectly continues the themes from "Screams Of Anguish", but - above all - it maintains much more cohesion and even better operates with such a large amount of changes per track than it was on the "When The Sky Turns Black". Brutality's third longplay contains death metal, with heaviness, energy and ingenuity at every step, and the whole album, even if it fits into the familiar areas of "Screams...", it sounds natural, does not duplicate too familiar patterns and has the great power. This can be heard most clearly in "Calculated Bloodshed", "Destroyed By Society", "Died With Open Eyes", "Extinction" or "The Past", which perfectly improve ideas from the debut, and at the same time nicely show that in a larger number of medium paces, the band is similarly interesting as with those strictly blasting. Words of appreciation also go to Dan Walsh, who showed great skills and at the same time managed to keep the essence of the Brutality style.
So, despite the bad times, when death metal lost general interest, the Americans did not change their stylistic (except in the terms of the cover art) and recorded a piece of great and very characteristic death metal. "In Mourning" is a material equally well continuing the themes from "Screams Of Anguish" as "When The Sky Turns Black", although clearly more coherent and even more interesting. The determination, however, was not enough to continue, so Brutality split-up in 1996. Later, in fact, they came back to life, although such continuity as in the years 87-96 was out of the stability.
Rating: 9/10
Zajebisty jest to płyt. Jakiś czas temu nabyłem first press, który wydany był w pomarańczowym jewel casie. Można powiedzieć że swojego rodzaju biały kruk
OdpowiedzUsuńhellalujah :::
OdpowiedzUsuńDużo lepsza niż pamiętałem
A co konkretnie nie pasowało Jeffowi na tym albumie, to dość ciekawe jakie ALE miał twórca.
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam, nie podał jakichś większych konkretów. Po latach uznał, że "In Mourning" to po prostu "nie było to".
Usuń