Brutality - "Sea Of Ignorance" (2016)
Upłynęło naprawdę wieeele wiosen nim Amerykańce z Brutality zeszli się i nagrali nowy album. Zasadniczo, trwało to już od 2001 roku, tyle że przez bardzo obfite, burzliwe przetasowania i przerwy, jakie spotkały ten zespół w kolejnych latach mało kto przypuszczał, że z tych reunionów wyjdzie coś więcej, co byłoby w jakimś stanie nawiązać do jakości krążków z lat 93-96. Wprawdzie to znacznie inny format płytowego comebacku co np. u Possessed (wszak na nowy krążek Brutality przyszło czekać raptem 20 lat hehe), aczkolwiek przez ten nie najkrótszy czas, nawet ta skromna nisza śledząca losy Brutality zdążyła mocno zobojętnieć wobec tych wszystkich zmian około-muzycznych, z jakimi Amerykanie borykali się tyle lat. A szkoda, bo gdyby nie te liczne dziury w działalności i roszady w składzie, być może ich powrotny "Sea Of Ignorance" nie przeszedłby bez echa.
Bo czwarty longplay Brutality brzmi jakby został wydany zaraz po "In Mourning", nie zaś dwie dekady później. Od razu słychać chociażby charakterystyczne zagrywki gitarowe i chwytające za serducho solówki (za które odpowiedzialny z powrotem jest Jay Fernandez), nienaruszone czasem, nienawistne wokale Scotta i Jeffa, a także markową technikę, melodyjność i jazdę na najwyższych obrotach. I na całe szczęście, nie jest to nic co wiąże się z tanimi, sentymentalnymi podróżami czy odgrzewaniem zleżałych pomysłów! Całość premierowego materiału bowiem prezentuje się bardzo świeżo, z niewymuszonym, dawnym wigorem (w czym też przoduje świetne i zróżnicowane bębnienie nowego pałkera - Rustona Grosse'a) i nie wpisuje się na siłę w patenty ze starszych albumów. Sprawdźcie m.in. "48 To 52", "Barbarically Beheaded", "Perpetual Resolution" czy "Tribute", w których kwartet doskonale czaruje dynamiką, melodiami, nagłymi zmianami czy - swoją ikoniczną - brutalnością. Tego nie da się pomylić z żadnym innym zespołem! Niestety, gorzej ma się sprawa z końcówką krążka. Największe ale nasuwa się bowiem co do umieszczonej tu przeróbki Bathory "Shores In Flames", która podobnie jak cover z "When The Sky Turns Black" pasuje do całości repertuaru albumu jak garbaty do ściany - w ogóle. Okej, wzorzec to świetny, a jego wykonanie wstydu zespołowi nie przynosi, tyle że nijak ma się ten utwór do pozostałej części krążka i tylko sztucznie wydłuża czas trwania longplaya. Zdecydowanie lepszym posunięciem byłoby tu dorzucenie na nowo nagranych numerów z epki "Ruins Of Humans".
W przypadku takich płyt jak "Sea Of Ignorance" cieszy więc, że - mimo sporych przeciwności - udało się ją sfinalizować. Amerykanie z Brutality bowiem na swoim powrotnym albumie pokazali, że wciąż są dość pomysłową i intrygującą ekipą, a tym samym, że nadal potrafią docisnąć na miarę dawnych czasów. Mogli tylko wykręcić tego materiału nieco więcej, bez rozpychania go cudzą kompozycją.
Ocena: 7,5/10
[English version]
It really took many years before the Americans from Brutality came together and recorded a new album. Basically, it has been going on since 2001, but due to the very abundant, turbulent line-up changes and breaks that happened to this band in the following years, hardly anyone thought that something more would come out of these reunions, which would somehow refer to the quality of the albums from the 93-96. Although it's a much different format of a comeback album than, for example, Possessed (after all, the new Brutality album had to wait only 20 years haha), but during this not the shortest time, even this modest niche following the Brutality became very indifferent to all these musical-related changes with which Americans have struggled for so many years. It's a pity, because if it wasn't for these numerous line-up changes in the activity, their return album entitled "Sea Of Ignorance" would not have gone unnoticed.
Because "Sea Of Ignorance" sounds like it was released right after "In Mourning", not two decades later. You can immediately hear characteristic guitar ideas and heart-breaking solos (for which Jay Fernandez is responsible again), untouched by time, hateful vocals of Scott and Jeff, as well as brand technique, melodiousness and their characteristic brutality. And fortunately, this album has nothing to do with cheap, sentimental travelings or copying themselves! The whole of this premiere material sounds very fresh, with unforced, vigor from their previous albums (which also excels in the great and varied drumming of the new drummer - Ruston Grosse) and does not forcefully fit into typical patterns for death metal. Check e.g. "48 To 52", "Barbarically Beheaded", "Perpetual Resolution" or "Tribute", in which the quartet delights with dynamics, melodies, sudden changes or - their iconic - brutality. This cannot be confused with any other band! Unfortunately, the end of the disc is a bit worse. The biggest disadvantage here is the Bathory's cover "Shores In Flames", which, similarly to the cover from "When The Sky Turns Black", fits the entire repertoire of the album like a grease hits the skillet - in general. Okay, choice was great, and its interpretation does not bring shame to the band, but it has nothing to do with the rest of the album and artificially extends the length of the longplay. A much better move would be to add the newly recorded numbers from the "Ruins Of Humans" ep.
In the case of such albums as "Sea Of Ignorance" I am glad that - despite considerable adversity - it was finalized. The Americans from Brutality showed on their comeback album that they are still quite an inventive and intriguing band, and thus that they can still record music at the level of their classics. They could have composed only a few more songs for this material without extending it with a cover.
Rating: 7,5/10
hellalujah :::
OdpowiedzUsuńNiska ocena jak na tyle komplementów i jedno "ale" (do tego zagrane bardzo dobrze) ;)
Jestem pod wrażeniem Reigela. Brzmi świeżo jak na debiucie, ale wzbogaca to prawie trzydziestoletnim doświadczeniem.
Fernandez. Co za powrót! Melodia w DM, to kurewsko skomplikowana sprawa.
Bo przesłodzić jest bardzo łatwo, a wiadomo, herbata lepiej gorzka niż za słodka ;)
Świetne brzmienie.
Dla mnie 9/10, bo cover, choć świetny, to zbędny, a nawet rozpieprzający spójność.
Trzeba jednak pamiętać, że można go przełączyć. Wówczas 9,5/10 ;)
Kto nie kiep, niech posłucha - bo warto - i wyrobi sobie opinię.
Koment świetny ale no nie mogę się zgodzić. Tyle lat to mogli 2x tyle dać
UsuńA no sporo komplementów, ale totalnie ten cover rozbija mi tu spójność krążka i to za każdym razem obcowania z "Sea Of Ignorance". Bez tego, kto wie...może byłoby te 9/10 jak mówisz ;)
Usuń