Pessimist - "Longaevus" (2010)

Pewnie się powtarzam, ale co mi tam, o rzeczach dość zajebistych, unikalnych, a także zapomnianych, warto zawsze wspominać i je polecać, bez względu na upływu czasu. Jeżeli więc mało komukolwiek z Was Cyników, Atheistów i innych Sadistów, to śmiało powinniście odkopać w odmętach internetów dwa pierwsze albumy czeskiego Pessimist (gdyż fizyczna forma dostępna jest tylko na discogs, a przez bardzo malutki nakład osiąga ona ceny wręcz absurdalne). "Ignorace" oraz "Ke Hvězdám" to bowiem wyśmienita porcja prog-death-fusionowego grania, nieprzesadnie ciężka i agresywna, sensownie zapełniająca niedosyt po dosyć skromniutkich dyskografiach ww. zespołów, aczkolwiek mogąca się pochwalić bajeczną techniką i unikalnym klimatem. Niestety, zespołowi (projektowi?) jakiekolwiek szczęście nie dopisywało, a ciśnienia na wyjście z tym gdzieś dalej również nie było, toteż krótko po wydaniu "Ke Hvězdám", ówczesny skład rozsypał się. To jednak nie przeszkodziło w wydaniu jeszcze jednego krążka. Mniej więcej 7 lat później Jan Cerha (według notki, obejmując tym razem gary, bas i wokal) zebrał nowych muzyków (Martina Schustera i Petra Chalupný'ego), z którymi wydał w 2010 roku "Longaevus" - trzeci i póki co ostatni album Pessimist.

Nie lubię oceniać muzyki po okładce, bo raczej oczywistym jest jak łatwo można się zagalopować w takiej sytuacji, ale w tym przypadku znajduje to pewną analogię - nie bez powodu zresztą polecałem pierwsze dwa longplaye aniżeli powyższy. Obrazek na okładce jest niby poprawnie wykonany i nie zalatuje amatorszczyzną, aczkolwiek nie przyciąga on niczym szczególnym, brakuje mu życia i nie wyróżnia się na tle innych kapel. Cóż, coś bardzo podobnego nasuwa się tutaj co do muzyki. Technicznie i progresywnie dzieją się na "Longaevus", rzecz jasna, fajne rzeczy, ale średnio mają one swoje przełożenie na jednakowo porywające, finezyjne i energiczne kompozycje. Cały materiał leci więc w zbliżonym do siebie tempie, niekiedy brakuje mu nieco szybszych rozwinięć (mimo że numery - paradoksalnie - nie należą do jakichś najdłuższych) i zachowuje on dużo słabsze proporcje między deathową a progową stroną. Na "Longaevus" zbyt mocny jest również nacisk na melodie oraz odpustowe klawiory.

Żeby nie było, że "Longaevus" wyłącznie rozczarowuje. Atuty również na tym wydawnictwie są. Cieszy chociażby, że bas niezmiennie faluje jak na poprzednich krążkach, pojawiło się więcej deathowych wokaliz, perkusyjnie został zachowany wcześniejszy poziom, a nowi członkowie dopasowali się do znajomej formuły. Znalazły się na krążku np. takie całkiem udane kawałki jak "Ve Stopách", "Sapiens" i "Závist", w których dobrze pobrzmiewają echa poprzednich longów, a także ze smakiem pojawiają się wpływy Cynic, Sadist i Death w bardziej melodyjnej odmianie lub jeszcze bardziej jazzującej. Na pochwałę zasługuje również produkcja, która tym razem została odpowiednio oszlifowana. Wreszcie każdy z instrumentów jest wyrównany, zaś gitary zyskały na klarowności.

Niestety, z samą słuchalnością tego materiału nie jest za ciekawie. Spora część kawałków kompletnie nie zachodzi w pamięć, brakuje im ciężaru i zdaje się być zbyt mocno ukierunkowana na popisowy prog metal. Zastanawia również w jakim celu znalazła się tutaj nowa (i na siłę udziwniona) wersja "Hledání""Ke Hvězdám"? Zabieg co najmniej chybiony, choć z perspektywy ogólnie wątpliwej pomysłowości "Longaevus" jednak mający swój jakiś cel...

W każdym razie, czeskiemu Pessimist generalnie warto dać szansę. Wprawdzie ich trzeci album wypada najsłabiej i zaskakująco przeciętnie w ich przykrótkiej dyskografii, to całościowo da się nim chwilę nacieszyć, a jego zawartość skrywa troszkę mniej oczywistych i cieszących bardziej wybredne ucho dźwięków. W pierwszej kolejności zalecałbym jednak sprawdzenie "Ke Hvězdám" i "Ignorace", gdyż prezentują wyraźnie wyższy poziom techniczny i kompozycyjny, a jednocześnie lepiej potrafią zaleźć za skórę.

Ocena: 6/10


[English version]

I'm probably saying it again, but whatever, albums that are pretty awesome, unique, and also forgotten are always worth mentioning and recommending, regardless of the passage of time. So if any of you like Cynic, Atheist and Sadist, you should check out the first two albums of the Czech Pessimist"Ignorace" and "Ke Hvězdám" are an excellent portion of prog-death-fusion music, not overly heavy and aggressive, but sensibly filling the gap after the rather not very abundant discographies of the above-mentioned bands, although with fabulous technique and a unique atmosphere. Unfortunately, the band (project?) was not lucky, and there was no pressure to take it further, so shortly after the release of "Ke Hvězdám", the current line-up of the band fell apart. However, this did not prevent the release of another album. About 7 years later, Jan Cerha (according to the note, this time, drums, bass and vocals) recruited new musicians (Martin Schuster and Petr Chalupný), with whom he released "Longaevus" in 2010 - the third and so far last album by Pessimist.

I don't like to judge music by its cover art, because it's obvious how easy it's to get carried away in such a situation, but in this case it has a strange analogy - it's not without reason that I recommended the first two lps rather than the one just reviewed. The picture on the cover art is apparently well made and doesn't seem amateurish, but it doesn't attract anything in particular, it lacks life and doesn't stand out from other bands. Well, something very similar comes to mind here regarding music. Technically and progressively, there are, of course, interesting things, but they do not come into equally captivating, sophisticated and energetic compositions. The entire material has similar tempos, sometimes it lacks slightly faster developments (even though the songs - paradoxically - are not the longest) and it maintains much weaker proportions between the death and prog side. On "Longaevus" there is also too much emphasis on melodies and indulgent keyboards.

Let it not be said that "Longaevus" only disappoints. There are also advantages of this release. The bass still delights like on the previous albums, there are more deathy vocals, the previous level of drums has been maintained and the new members have adapted to the familiar formula. The album includes, for example, quite successful songs such as "Ve Stopách", "Sapiens" and "Závist", in which echoes of previous longplays can be heard, and the influences of Cynic, Sadist and Death appear in a more melodic version or even more jazzy. The production also deserves praise, as this time it has been properly polished. Finally, each instrument is balanced and the guitars have gained clarity.

Unfortunately, the listening quality of this material is not very interesting. Many of the songs are completely unmemorable, lack heaviness and seem to be too focused on prog metal side. One more question, why the new (and forcedly strange) version of "Hledání" from "Ke Hvězdám" was included here? The procedure was at least unsuccessful, although from the perspective of the generally questionable ingenuity of "Longaevus", it nevertheless had a purpose...

In any case, it's generally worth giving the Czech Pessimist a chance. Although their third album is the weakest and surprisingly average in their short discography, overall it can be enjoyed for a while, and its content contains some sounds that are slightly less obvious and quite unique. However, I would recommend checking out "Ke Hvězdám" and "Ignorace" first, as they present a clearly higher technical and compositional level, and at the same time, they are better for longer use.

Rating: 6/10

Komentarze

Popularne posty