Kreator - "Coma Of Souls" (1990)

Kreator przez swoje wczesne lata aktywności wydawał płyty z maniakalną częstotliwością - niemal rok po roku, ale co się dziwić zważywszy na ich napakowaną testosteronem muzykę. "Coma Of Souls" nie jest w tej sytuacji chlubnym wyjątkiem, gdyż ów krążek powstawał podobnie ekspresowo co "Extreme Aggression" oraz "Terrible Certainty". Jeśli natomiast chodzi o zmiany w składzie i czysto muzyczne aspekty, to tu już jest ciekawiej, bo bez względu na tak krótki odstęp czasowy, tych zaszło naprawdę sporo. W pierwszej kolejności, z zespołem pożegnał się Jörg Tritze, a na jego miejscu zawitał Frank Blackfire (tym samym opuszczając Sodom), natomiast pod kątem muzycznym, Niemcy zdecydowali się nieco pójść z duchem czasu. I nie, nie chodzi o większą radykalizację, jaką zaczęła przynosić ówcześnie narastająca, death metalowa fala, a o drugą stronę medalu, gdy thrash metal stawał się przystępniejszy, profesjonalnie brzmiący i tak ogólnie bardziej do ludzi. Tą właśnie drugą drogą w 1990 roku podążył Kreator na swoim piątym pełniaku.

O drastyczną przemianę, póki co, trudno było jednak Mille i spółkę posądzać. "Coma Of Souls" w wielu aspektach kontynuuje zapoczątkowane na "Extreme Aggression" bardziej ułożone oraz cywilizowane spojrzenie na młócenie thrashu. Naturalnie, szybkie galopady i agresywne zrywy nie zanikły całkowicie, aczkolwiek w bardzo wielu fragmentach do głosu dochodzą średnie/wolne partie oraz silniej zaznaczone melodie, wpuszczając sporo powietrza do ogólnie szybkiej oraz pełnej czadu muzyki Niemców. Odczuwalny jest też na "Comie..." wyraźny krok na przód pod względem techniki, ale cóż się dziwić, gdy chłopaki zdążyli się już wyrobić z obsługą instrumentów na koncertach i poprzednich płytach - progres był w ich przypadku nieunikniony. Muzyka tegoż kwartetu na piątce stała się więc, kosztem wcześniejszej dziczy, czytelniejsza, chwytliwsza i wyraźniej obfita w detale, a przez to nieco lżejsza i zawierająca jeszcze bardziej amerykańską oprawę brzmieniową (w końcu, znów nagrywali w Stanach). Nad tym jednak nie ma co ubolewać, gdyż - jak wspominałem - styl Kreatora na pierwszym miejscu wciąż stawiał na thrash metalową agresję.

"Coma Of Souls" zawiera zresztą dużo bardzo dobrych numerów, gdzie znaczna większość z nich może ubiegać się o miano thrash metalowych hiciorów - z "People Of The Lie" na czele. No właśnie, "People Of The Lie", "Terror Zone", "When The Sun Burns Red", "Material World Paranoia" czy "Hidden Dictator" dowodzą, że mniej szaleńcze i bardziej cywilizowane wcielenie Kreatora również prezentuje niezwykle wysoki poziom. W muzyce Niemców nie brak chociażby wcześniejszej zadziorności, gnania do przodu oraz charakterystycznie jadowitego wokalu Mille, a po drugiej stronie, świetnego zróżnicowania i dynamiki pomiędzy wolniejszymi partiami a szybkościami, melodii podbijających chwytliwość oraz mocno heavy metalowych solówek. Sporo dobrego można powiedzieć również o brzmieniu "Comy...", które jest zarówno wystarczająco przejrzyste oraz sterylne, jak i zawierające odpowiednią dawkę mięcha i naturalności.

Spośród pierwszej piątki, "Coma Of Souls" wypada u Kreator najsłabiej z tego zestawienia, aczkolwiek jest to wydawnictwo na nadal bardzo wysokim poziomie, z dużą dawką przemyślanych kompozycji i nieprzynoszące zespołowi żadnego wstydu. Na swoim piątym longu, ekipa Millego Petrozzy bowiem z powodzeniem wskoczyła w bardziej cywilizowane spojrzenie na thrash metal i - co nie takie oczywiste u każdego - osiągnęła gigantyczny sukces komercyjny. Sam wprawdzie wolałem ich wcześniejsze, dzikie oblicze, ale byłbym ignorantem, gdybym nie docenił tegoż krążka. Bo "Coma Of Souls" to zwyczajnie kawał bardzo dobrej i profesjonalnie brzmiącej muzyki.

Ocena: 8/10


[English version]

During their early years of activity, Kreator released albums with maniacal frequency - almost year after year, but this is surprising considering their testosterone-packed music. "Coma Of Souls" is not a glorious exception in this situation, because this album was created similarly quickly to "Extreme Aggression" and "Terrible Certainty". However, when it comes to changes in the line-up and purely musical aspects, this is more interesting, because regardless of such a short time interval, a lot of them have happened. First of all, Jörg Tritze left the band and was replaced by Frank Blackfire (thus leaving Sodom), while musically the Germans decided to move to the current trends. And no, it's not about greater radicalization, which was brought by the growing death metal wave at that time, but from the other side, when thrash metal became more accessible, professional-sounding and generally more appealing to people. Kreator followed this second path in 1990 on their fifth full-length album.

For that time, however, it was difficult to accuse Mille & co. of a drastic transformation. "Coma Of Souls" in many respects continues the more structured and civilized look at thrash metal started on "Extreme Aggression". Naturally, fast gallops and aggressive bursts have not disappeared completely, although in many fragments medium/slow parts and more strongly defined melodies come to the fore, letting a lot of space into the generally fast and rocking music of these Germans. There is also a noticeable step forward in terms of technique on "Coma...", but it's no surprise that the guys had already managed to master the use of instruments during concerts and previous albums - progress was inevitable in their case. The music of this quartet on the "Coma..." became, at the expense of the previous wilderness, clearer, catchier and more clearly rich in details, and therefore slightly lighter and containing an even more American sound setting (after all, they were recording in the USA again). However, there is nothing to regret about this, because - as I mentioned - Kreator's style still put thrash metal aggression first.

"Coma Of Souls" contains a lot of very good songs, most of which can claim to be thrash metal hits - with "People Of The Lie" ahead. Well, "People Of The Lie", "Terror Zone", "When The Sun Burns Red", "Material World Paranoia" and "Hidden Dictator" prove that the less crazy and more civilized incarnation of Kreator also presents an extremely high level. The Germans' music is full of the previous feistiness, aggressiveness, fast paces and Mille's characteristically venomous vocals, and on the other hand, great differentiation and dynamics between slower and faster parts, catchy melodies and very heavy metal solos. A lot of good things can also be said about the sound of "Coma...", which is both transparent and sterile enough, as well as containing the right amount of naturalness.

From the first five albums, "Coma Of Souls" is the weakest on Kreator's list, although it's still a very high-quality release, with a large dose of well-thought-out compositions and not bringing any shame to the band. On their fifth longplay, Mille Petrozza's band successfully took a more civilized look at thrash metal and - which is not so obvious for everyone - achieved gigantic commercial success. Although I preferred their earlier, wild side, I would be ignorant if I didn't appreciate this album. Because "Coma Of Souls" is simply a piece of very good and professional-sounding music.

Rating: 8/10

Komentarze

  1. Mój ulubiony album Kreatora,obok Ride the Lightning najlepsza płyta thrash metalu, wzór i potęga 10/10

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry, a nawet bardzo dobry krążek, ale nie jest to najlepszy Kreator.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsza ich płyta, a poniekąd płyta mojego życia, bo od niej wszystko się zaczęło.Do dziś pamiętam ogromne logo Kreatora na mojej podstawówce, wysprejowane z niesamowita precyzją...

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsza płyta metalowa, na tym powinni zakończyć nagrywać, jak wielu w 1990/1
    Te zespoły i tak niczego by nie straciły a wręcz przeciwnie, miały by nieskalane dyskografie jak Coroner i Dark Angel

    OdpowiedzUsuń
  5. Metallica najlepsza , ostatnio wyszedł box 21 płyt w pudełku,dawne czasy , bo nie słuchana ponad 20 lat od czasów st Anger, oczywiście ,ten zespół dawno stracił pozycje ,po LOAD mogli zakończyć działalność,bo do tego albumu było ciekawie, już nie tak dobrze,ale jednak jeszcze ciekawie. A teraz czas na najnowszy Akhlys. Z Bogiem

    OdpowiedzUsuń
  6. Maria Konopnicka również by stwierdził, że to perfekcja w każdym calu

    OdpowiedzUsuń
  7. h :::

    Hehh, a myślałem, że to „Coma…” będzie z 10 (a powinna).
    A tu proszę...
    Jedno już jest pewne, Kreator nie będzie miał ani jednej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kreator nigdy nie miał płyty , która by zasługiwała na 10, jak zresztą wiele znanych i lubianych zespołów

      Usuń
    2. Pleasure to Kill to murowane 10/10

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty