The Antichrist Imperium - "Volume II: Every Tongue Shall Praise Satan" (2018)
Muszę przyznać, że pierwszy pełniak The Antichrist Imperium nie poskładał mnie jakoś szczególnie. Ów "The Antichrist Imperium" odebrałem jako, po prostu, przyzwoity album, ale pozbawiony własnego charakteru i średnio potrafiący przekładać patenty Akercocke na coś swojego, wyjątkowego. Potencjał jednak był, toteż w jakimś tam stopniu wyczekiwałem jaki będzie następny krok. Na ten przyszło nam poczekać 3 lata oraz gdy w międzyczasie do żywych powróciła wiadoma ekipa pana Mendonçy - wtedy to właśnie ukazał się "Volume II: Every Tongue Shall Praise Satan". W przeciwieństwie do zmian, jakie zaszły u Voices i na ich "Frightened", panowie z The Antichrist Imperium postanowili trzymać się dużo bardziej tradycyjnych form, choć bez takiej odtwórczości jak poprzednim razem.
Wspólny mianownik "Volume II" z debiutem jak najbardziej ma, aczkolwiek nie jest to granie tak przeciętne jak przy poprzedniej okazji. Ba, w ogóle, nie jest to przeciętne granie! The Antichrist Imperium kontynuują tutaj prostsze spojrzenie na death-thrash-blackową odmianę klimatów w typie Akercocke, ale dwójka ma ten wyraźny atut, że jest dużo bardziej ekstremalna i zakręcona od swojego poprzednika. Za każdym z utworów jest więc jakiś osobny pomysł, ich poszczególne motywy zapadają w pamięć, nie brak im szaleństwa i świetnie one operują między progresją, brutalnością, łagodnością i prostotą - z czym wcześniej był wyraźny problem. Na "Every Tongue Shall Praise Satan" Brytole i Australijczyk nie próbują być też za wszelką cenę odmienni od Akercocke. Kwartet niby obraca się wokół tego co znane, ale czyni to na tyle z głową i wyczuciem, że trudno po krążku stwierdzić, by byli oni w kogoś ślepo zapatrzeni lub brakowało im charakteru. To jest właśnie duży atut dwójki The Antichrist Imperium, że brzmi ona, przede wszystkim, po swojemu, mimo wiadomej konwencji.
Potwierdzenie znajdujemy w samych utworach, które w większości trzymają się 6-7 minut, ale bynajmniej nie nudzą i nie nabijają sztucznie licznika. "Ceremonial Suicide Rites", "Draw Down The Moon", "The Dreadful Hosanna", "Liturgy Of The Iconoclast/Blood Sacrifice" czy "Death Ritual", czyli znaczna większość materiału, dowodzą, że bez odkrywania nowej formuły można zabrzmieć ciekawie, nieprzewidywalnie i szaleńczo, a przy tym przekonująco chwytliwie, z fajnym, death-thrashowym feelingiem oraz z sensownym worshipowaniem Szatana i jego milusińskich aktów. Wysokie zróżnicowanie, niemała brutalność, liczne łagodne momenty, solidne i przemyślane riffy, melodie wrzynające się w pamięć, wciągający klimat - wszystko to doskonale ukazuje z jak wypasionym krążkiem ma się styczność. Jedyny zarzut wobec "Every Tongue Shall Praise Satan" jest zbliżony do jedynki, gdyż ponownie średnio podoba mi się sound garów - nazbyt sterylny. Reszta składowych natomiast bez zastrzeżeń.
W porównaniu do debiutu, panowie z The Antichrist Imperium podciągnęli się na swoim drugim albumie dość imponująco. Udało im się przekształcić wpływy Akercocke w coś swojego, bez jakichkolwiek zrzynek i oferując własny feeling tego typu muzyki. I jeszcze jedna sprawa - nadali swojej muzyce charakteru. Dzięki temu z "Volume II: Every Tongue Shall Praise Satan" da się czerpać sporo radochy, zapada ona w pamięć i ma sporo fragmentów, do których chce się powrócić.
Ocena: 8/10
[English version]
I must admit that the first album of The Antichrist Imperium didn't really satisfy me. I perceived "The Antichrist Imperium" as a simply decent album, but one without any character of its own and unable to transform Akercocke's patterns into something unique. However, there was potential, so to some extent I was waiting for what the next step would be. We had to wait 3 years for this one, and in the meantime Mendonça's well-known in this topic band came back to life - that's when "Volume II: Every Tongue Shall Praise Satan" was released. In contrast to the changes that took place with Voices and their "Frightened", the gentlemen from The Antichrist Imperium decided to go into more traditional forms, although without such restorative approach as last time.
"Volume II" has a common denominator with the debut, although this music is not as average as on the previous occasion. In fact, it's not an average music at all! The Antichrist Imperium continues here with a simpler look at death-thrash-black vibes associated with Akercocke, but this album has the distinct advantage of being much more extreme and crazy than its predecessor. There is a separate idea behind each of the songs, their individual motifs are memorable, they are full of madness and they operate perfectly between progression, brutality, stylish-satanic atmosphere and simplicity - which was a clear problem before. On "Every Tongue Shall Praise Satan" the Brits and the Australian don't try to be different from Akercocke at all costs. The quartet seems to revolve around what is known, but they do it with so much thought and sensitivity that it's hard to say that they were blindly focused on copying anyone. This is the great advantage of "Volume II", that it sounds, above all, in its own way, despite the obvious convention.
We find confirmation in the songs themselves, which are mostly 6-7 minutes long, but they are by no means boring and do not artificially fill up the time meter. "Ceremonial Suicide Rites", "Draw Down The Moon", "The Dreadful Hosanna", "Liturgy Of The Iconoclast/Blood Sacrifice" and "Death Ritual", i.e. the vast majority of the material, prove that without discovering a new formula you can sound interesting, unpredictable and crazy, and at the same time convincingly catchy, with a pretty, death-thrash feeling and with a sensible worship of Satan and his interesting acts. High diversity, considerable brutality, numerous lighter moments, solid and well-thought-out riffs, memorable melodies, addictive atmosphere - all this works perfectly here and perfectly shows how great the album is. The only complaint about "Every Tongue Shall Praise Satan" is close to the first one album, because again I don't like the sound of the drums - it's too sterile. The rest of the components have no objections.
Compared to their debut, the guys from The Antichrist Imperium improved quite impressively on their second album. They managed to transform Akercocke's influences into something their own, without any copying and offering their own feeling of this type of music. And one more thing - they gave their music character. By this, "Volume II: Every Tongue Shall Praise Satan" can be enjoyed a lot, it's memorable and has many fragments that you want to come back to.
Rating: 8/10
nigdy nie słyszałem. ale mi zaimponowałeś subiektywny
OdpowiedzUsuń