Voices - "Frightened" (2018)

Po tym jak dość niespodziewanie do gry powrócił Akercocke, pozostałe projekty związane z owym uniwersum nie zaprzestały swojej aktywności. Wiadomo, dla jednych będzie to rozdrabnianie, dla innych powód do radości, wszak muzyki nigdy za mało. Na szczęście, bezpośrednio po ukazaniu się "Renaissance In Extremis", zarówno Voices, jak i The Antichrist Imperium odnalazły się w swojej niszy bez większych problemów, utrzymały zadowalający poziom, a nawet jeszcze bardziej niż poprzednio zarysowały własne spojrzenie na szykowno-satanistyczny styl. Jako pierwszy wyłonił się Voices, który już raptem rok po powrotnym Aker wyskoczył z dość zaskakującym i nieco dziwnym wydawnictwem, zwącym się "Frightened". A nietypowym z tego względu, iż ponownie badającym nowe horyzonty dla Voices, ale innym od "London", a zarazem niezbyt podobnym do swojej wyjściowej kapeli. Brzmi kusząco?

Jak najbardziej. Trzeba jednak zaznaczyć, że fani oczekujący kolejnej wariacji na temat Akercocke mogą być tu srogo zawiedzeni. Tak jak wspominałem, "Frightened" ma nawet dosyć średnie powiązania z "London". I muszę przyznać, że spora część z tych zmian, o dziwo, przekonuje mnie, mimo że spójność nie jest najmocniejszą stroną "Frightened". Na swoim trzecim krążku, ekipa Petera Benjamina wyraźnie odeszła od ekstremalnych i awangardowych brzmień "London", a zamiast tego, skierowała się w dość klimatyczny i nieprzesadnie pokomplikowany i sporadycznie podblackowiony prog metal oraz...post-punk. Niestety, tutaj pojawia się też pewien minus, gdyż tak duża rozpiętość stylistyczna zazwyczaj występuje na "Frightened" obok siebie, nie zaś w przeciągu jednego kawałka. Przez to, ma się poczucie obcowania ze składanką, z której wyłaniają się utwory, których słucha się jakby różni wykonawcy za nie odpowiadali.

Nie zmienia to faktu, że "Frightened" zawiera dużo jakościowej muzyki. Świetne wrażenie wywierają chociażby progresywne, ale nie stroniące od melodii "Unknown", "Rabbits Curse", "Evaporated" oraz "Footsteps", które mocno nasuwają skojarzenia z Opeth, Leprous czy solowym Ihsahnem, idąc dalej, "Dead Feelings", "Manipulator", "Funeral Day" oraz "Sequences", które brzmią niczym podrasowane The Cure z okresu "Pornography", a także odjechany i zalatujący improwizacją "Home Movies", w którym niemało do powiedzenia ma falujący (bezprogowy?) bas - tak więc bardzo dużo jak na niezbyt spójny materiał. A gdzie w tym wszystkim brzmienia Voices? Cóż, większość z nich zeszła na ostatni plan, aczkolwiek duch poprzednich nagrań (i wiadomego zespołu) się przewija, o czym głównie przypominają nawiedzone wokale Petera (mimo ogólnej przewagi czystych), konstrukcje niektórych łamańców i dziwacznie niepokojący klimat. Niezłe wrażenie robi również produkcja albumu oraz forma samych muzyków Głosów. Sound jest czysty, ale naturalny, a panowie muzykanci trzymają fason, a jednocześnie nie zapominają o finezji, przez co nawet proste, post-punkowe motywy nie odrzucają banałami - mimo że brakuje tego szaleństwa z "London". Jedyną, od razu zauważalną, wpadką "Frightened" są krótkie miniaturki "IWSYA" oraz "Fascinator" - bez względu na swoją długość (czy raczej krótkość), wkurwiające płaczliwym zawodzeniem i popowymi melodiami najgorszego sortu.

Wobec tego, "Frightened" to dość niejednoznaczny w ocenie materiał. Z jednej strony, należy pochwalić zespół, że spróbował czegoś nowego i innego od Akercocke mimo ogólnego złagodzenia formuły, gdyż poszło za tym sporo porywających i charakternych utworów, z drugiej, czuć, że zmian tych jest stanowczo za dużo i niekoniecznie o takie nowinki chodziło. Z tego względu, progowa i post-punkowa strona trzeciego krążka Voices, choć się ze sobą nie zazębia, wypada bardzo fajnie, liczne udziwniacze i rozmiękczacze porozsiewane na krążku - już niekoniecznie. Podobnie ta okładka - żenua.

Ocena: 7/10


[English version]

After Akercocke returned to the activity quite unexpectedly, the remaining projects related to this universe did not cease their activity. Of course, for some it will be reaping the benefits, for others it will be a reason for joy, after all, we can never have enough music. Fortunately, immediately after the release of "Renaissance In Extremis", both Voices and The Antichrist Imperium found their niche without any major problems, maintained a satisfactory level, and even more than before, they outlined their own view of chic-satanic style. The first to emerge was Voices, which just a year after Akercocke's comeback album came out with a rather surprising and slightly strange release called "Frightened". And unusual in that it again explores new horizons for Voices, but different from "London" and at the same time not very similar to its original band. Sounds tempting?

Of course. It should be noted, however, that fans expecting another variation on Akercocke may be severely disappointed here. As I mentioned, "Frightened" has quite little connections even with "London". And I must admit that quite a few of these changes, surprisingly, convince me, even though coherence is not the strongest point of "Frightened". On their third album, Peter Benjamin's band clearly moved away from the extreme and avant-garde sounds of "London", and instead, moved towards a rather atmospheric and not overly complicated and occasionally blackened prog metal and...post-punk. Unfortunately, there is a downside here, because such a large stylistic range usually appears on "Frightened" next to each other, not within one song. So you have the feeling of being in touch with a compilation where there are songs that you listen to as if different artists were responsible for them.

This does not change the fact that "Frightened" contains a lot of quality music. A great impression is made by the progressive, but also really melodious, "Unknown", "Rabbits Curse", "Evaporated" and "Footsteps", which strongly suggest associations with Opeth, Leprous or Ihsahn, and further, "Dead Feelings", "Manipulator", "Funeral Day" and "Sequences", which sound like a tweaked The Cure from the "Pornography" times, as well as the crazy and improvisatory "Home Movies", which has a lot to say about the waving (fretless?) bass - so very a lot for not very coherent material. And where are the sounds of Voices in all this? Well, most of them have faded into the background, although the spirit of previous recordings (and of the well-known band) is still present, which is mainly reminded by Peter's haunting vocals (despite the general predominance of clean ones), the construction of some of the technical riffs and the strangely disturbing atmosphere. The production of the album and the form of the Voices' musicians themselves are also quite impressive. The sound is clean but natural, and the gentlemen keep their style and at the same time do not forget about finesse, which is why even simple, post-punk motifs are not rejected by triviality - even though the madness from "London" is missing. The only immediately noticeable flaw of "Frightened" are the short miniatures "IWSYA" and "Fascinator" - regardless of their length (or rather shortness), they are annoying with tearful vocals and pop melodies of the worst kind.

Therefore, "Frightened" is a rather ambiguous material in the assessment. On the one hand, the band should be praised for trying something new and different from Akercocke despite being generally more melodic, because it was followed by a lot of gripping and characterful songs, on the other hand, one feels that these changes are definitely too many and they were not necessarily about such innovations. For this reason, the prog and post-punk sides of the "Frightened", although they do not overlap, are very nice, the numerous oddities and softeners scattered on this disc - not necessarily. Likewise, this cover art - shameful.

Rating: 7/10

Komentarze

Popularne posty