Bloodbath - "Survival Of The Sickest" (2022)
Do czasu nadejścia premiery "Survival Of The Sickest", można było się obrazić na Bloodbath z co najmniej 3 razy. Nic w tym dziwnego. Poprzedni album, "The Arrow Of Satan Is Drawn", rozczarowywał w stanowczo zbyt wielu punktach i zdawał się zdradzać wszystkie najbardziej bolesne dla supergrup symptomy. Cóż...dobrze jest się czasem zagalopować ze swoimi teoriami. Na "Survival..." kwintet (z nowym, drugim gitarzystą Tomasem Åkvikiem) bowiem już odzyskał życie i przyłożył muzyką, która nie jest jednoznaczną kalką z brzmień "Resurrection Through Carnage" i "Nightmares Made Flesh".
Z "Survival Of The Sickest" jest o tyle radość poznawcza, że w naprawdę wielu fragmentach brzmi on...tak jakby sobie drwił z "Resurgence"! Serio, Bloodbath na swoim szóstym krążku zapuszcza się w rejony prostego i piłującego death metalu w typie Massacre, odstawiając nawiązania do Entombed i Morbid Angel na drugi plan. Przykładem chociażby "Malignant Maggot Therapy", "Environcide", "Putrefying Corpse" czy "Zombie Inferno", w których nieskomplikowane granie wysuwa się na przód, a kwintet dość sprawnie przywołuje klimat bliski twórców "From Beyond". Świetne to urozmaicenie na tle standardowo bloodbathowych utworów (pokroju "Dead Parade" czy "Affliction Of Extinction"), choć te nie zostały zrobione na chybcika, mimo znajomej formuły. Dużo więcej w nich mięcha (tutaj zasługa soundu) i blastowania/walcowania (w zależności od kawałka) z pod znaku Morbid Angel - piach w typie Entombed zanikł niemal całkowicie. Na koniec trafił się nawet powolny, nieco chóralny "No God Before Me" mogący puszczać oczko do "God Of Emptiness".
Na "Survival Of The Sickest" znalazła się jeszcze plejada gwiazd pod kątem gościnnych wokali. Barney Greenway ze smakiem więc dodał napalmowego vibe'u w "Putrefying Corpse" (mimo że kawałek generalnie zalatuje starym Massacre), a Marc Grewe w "To Die" poryczał sobie nie gorzej niż przed laty w Morgoth. Inaczej ma się sprawa - nad czym ubolewam - z Luciem Lemayem, który pojawił się w aż dwóch utworach ("Carved" i "Born Infernal"). Jego wokale niestety pełnią funkcję typowego backing vocalu i z rzadka wybijają się na pierwszy plan. Szkoda, bo frontman Gorguts mógłby fajnie uzupełniać swoją histeryczną manierą ochrypły growl Nicka Holmesa.
Mimo tego, "Survival Of The Sickest" przynosi znaczną poprawę na tle "The Arrow Of Satan Is Drawn". Na szóstym albumie Bloodbath znajduje się bowiem sporo death metalowej muzyki w duchu Ameryki i Szwecji, stworzonej z pasją i zaangażowaniem. Poprzednim razem, w końcu tak prostych elementów u nich ewidentnie zabrakło.
Ocena: 7,5/10
[English version]
Until the premiere of "Survival Of The Sickest", you could take offense on Bloodbath at least 3 times. No wonder. The previous album, "The Arrow Of Satan Is Drawn", disappointed on far too many points and seemed to reveal all the most painful symptoms for the supergroups. Well...it's good to gallop with your theories. On "Survival..." the quintet (with the new, second guitarist Tomas Åkvik) regained life and put it to work with music, which is not an unambiguous calque of the sounds of "Resurrection Through Carnage" and "Nightmares Made Flesh".
There is so much cognitive joy in "Survival Of The Sickest" that in many fragments it sounds...as if they were mocking of "Resurgence"! Seriously, Bloodbath, on their sixth album, ventures into the areas of simple and sawing death metal like Massacre, leaving references to Entombed and Morbid Angel to the background. Examples include "Malignant Maggot Therapy", "Environcide", "Putrefying Corpse" or "Zombie Inferno", in which uncomplicated death metal moves to the front, and the quintet quite efficiently evokes the atmosphere close to the creators of "From Beyond". It's a great variety to the standard Bloodbath tracks (like "Dead Parade" or "Affliction Of Extinction"), although these were not made at random, despite the familiar formula. Much more fleshy sound in them (by more powerful production) and blasting/using slower paces (depending on the track) from Morbid Angel - the sand sound in the Entombed type disappeared almost completely. At the end there was even a slow, slightly choral "No God Before Me" that can be associated with "God Of Emptiness".
On "Survival Of The Sickest" there is also a galaxy of stars in terms of guest vocals. Barney Greenway tastefully added Napalm Death vibe to "Putrefying Corpse" (even though the track generally smells like the old Massacre), and Marc Grewe in "To Die" sounded no worse than in Morgoth years ago. It's different - which I regret - with Luc Lemay, who appeared in two songs ("Carved" and "Born Infernal"). Unfortunately, his vocals presented as a typical backing vocal and rarely stand out in the foreground. It's a pity, because Gorguts frontman could nicely complement Nick Holmes' hoarse growl with his hysterical manner.
Nevertheless, "Survival Of The Sickest" brings a significant improvement over "The Arrow Of Satan Is Drawn". The sixth album Bloodbath features a lot of death metal music in the spirit of America and Sweden, created with passion and commitment. Last time, they clearly lacked such simple elements.
Rating: 7,5/10
Ooooo, to to już wyszło? Dodam sobie do zakupów
OdpowiedzUsuń