Cancer - "Death Shall Rise" (1991)
Na drugi album angolskiego Cancer przyszło czekać, identycznie jak u Obituary, zaledwie rok. W ten czas, niemal w tym samym stylu co bracia Tardy i spółka, ekipa Johna Walkera dokonała wyraźnego kroku na przód oraz wywołała znacznie większe poruszenie. Lećmy dalej. Szybko po dobrze przyjętym "To The Gory End", John Walker z resztą kolegów zdecydowali się w pełni powierzyć realizację drugiego longplaya Scottowi Burnsowi i jego Morrisound (poprzednim razem nagrywali w Loco Studios), a jakby tego jeszcze było mało, zastali tam Jamesa Murphy'ego, który ówcześnie nie miał zbytnio roboty i zgodził się - z początku sesyjnie - dołączyć do Raczyska, by zarejestrować partie solowe na owy "Death Shall Rise". Nie bez przyczyny więc nasuwają się tu te wszystkie aluzje do amerykańskiego Nekrologu. Na "Death Shall Rise" bowiem Cancer dokonał tak istotnego przeskoku co Obituary pomiędzy "Slowly We Rot" a "Cause Of Death".
Stylistycznie, na "Death Shall Rise" Cancer kontynuuje tematy z jedynki i mimo większego zamerykanizowania się, zespół nadal gra po swojemu. Wiadomo, już pierwsze sekundy dają jasno do zrozumienia kto produkował ten album, ale cóż w tym złego? A no absolutnie nic, bo sound kruszy ściany i świetnie eksponuje jak mocno zyskały na masywności gitary i perkusja. Z tego względu, thrashowe wpływy poszły tu daleko w odstawkę, a na ich miejscu znalazł się deathowy ciężar. To u Cancer spory plus, ponieważ muzyka stała się brutalniejsza i bardziej waląca po ryju (pomimo że blastowania nie jest dużo, a sam zespół i tak najchętniej trzyma się średnich temp), ale przy tym jeszcze ciekawsza i lepiej przemyślana. Wygar oczywiście nadal jest daleki od komplikowania, aczkolwiek nie brak w nim sporej dynamiki, chwytliwości, zapadających w pamięć motywów, klimatu oraz - tym razem - bajecznych solówek. No właśnie, solówek. Śmiem stwierdzić, że na "Death Shall Rise" James Murphy nagrał jedne z najlepszych solówek w swojej, zdecydowanie przykrótkiej karierze. Sposób ich dopasowania do reszty instrumentów, wyczucie czy melodyka jest wprost wyborna, świetnie to urozmaica takie kawałki jak "Back From The Dead", "Burning Casket" (co ciekawe, utwór pochodzi z pierwszego dema), tytułowy czy "Gruesome Tasks". No a jeśli kogoś interesuje tylko łomot to ten również robi piorunujące wrażenie. W tym zaś przodują death metalowe hiciory pokroju "Hung, Drawn & Quartered" (zajebisty duet wokalny z Glenem Bentonem w refrenie), "Tasteless Incent", "Corpse Fire", "Internal Decay", a w sumie to...wszystkie pozostałe też.
Drugi album Cancer zatem świetnie obrazuje progres, jaki dokonał się u Anglików w przeciągu roku. "Death Shall Rise" bowiem na tle debiutu jest brutalniejszy, bardziej różnorodny, ma nieporównywalnie lepsze solówki i może poszczycić się znacznie masywniejszym brzmieniem. Nie powinno więc specjalnie dziwić, że w ten sposób grupa Johna Walkera w 1991 roku zyskała jeszcze większy rozgłos.
Ocena: 9,5/10
[English version]
The second album of the Cancer from England, just like Obituary, had to wait for only a year. At that time, almost in the same style as the Tardy brothers and co., John Walker's band made a clear step forward and caused a much bigger hype. Let's move on. Soon after the well-received "To The Gory End", John Walker and the rest of his friends decided to entrust the production of the second lp to Scott Burns and his Morrisound (they previously recorded at Loco Studios), and if that wasn't enough, they found James Murphy there, who didn't have much work at the time and agreed - at first in session - to join Cancer to record solo parts for the new album - "Death Shall Rise". It's not without reason that all these allusions to the American Obituary come to mind. On "Death Shall Rise" Cancer made such a significant leap as Obituary between "Slowly We Rot" and "Cause Of Death".
Stylistically, on "Death Shall Rise" Cancer continues the themes from the first one album and, despite becoming more Americanized, the band still plays their own way. Of course, the first seconds make it clear who produced this album, but what's wrong with that? Absolutely nothing, because the sound breaks the walls and perfectly exposes how much the guitars and drums gained massiveness. For this reason, the thrash metal influences went far away here, and in their place was the death metal heaviness. This is a big plus for Cancer, because the music has become more brutal and more devastating (although there is not much blasting, and the band itself prefers to stick to medium tempo anyway), but at the same time even more interesting and better thought out. Of course, their vision for extreme music is still far from complicating, although it does not lack a lot of dynamics, catchiness, memorable motifs, climate and - this time - fabulous solos. Well, solos. I dare say that on "Death Shall Rise" James Murphy recorded some of the best solos in his, definitely short career. The way they match the rest of the instruments, the feel or the melody is simply excellent, it perfectly diversifies such songs as "Back From The Dead", "Burning Casket" (interestingly, the song from the first demo), the title track or "Gruesome Tasks". Well, and if someone is interested only in brutal side, this one also makes an electrifying impression. This is where death metal hits like "Hung, Drawn & Quartered" (an awesome vocal duet with Glen Benton in the chorus), "Tasteless Incent", "Corpse Fire", "Internal Decay", but...all the others, too .
Cancer's second album, therefore, perfectly illustrates the progress that this band has made over the course of a year. "Death Shall Rise" compared to their debut is more brutal, more diverse, has incomparably better solos and can boast a much more massive sound. So it shouldn't come as a surprise that John Walker's group gained even more interest in 1991.
Rating: 9,5/10
wysoka nota, 7/10, 8/10 jest sprawiedliwe przy 9,5 to stawiasz to wśród legend gatunku, a to zwykły album. dobry, ale nie ma takich hitów jak legendy
OdpowiedzUsuńSkoro tak to załóż sobie bloga i sam wystawiaj oceny
OdpowiedzUsuńmoże mam i to dłużej niż autor bloga :)
Usuń